czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 17

Ważna notatencja

#Riker
   Kompletnie nic nie rozumiałem co on do mnie gada. ,,Ma pan łaka". Co to jest łak? Wstałem z krzesła i wyszedłem na korytarz. Rozejrzałem się i zobaczyłem jakąś pielęgniarkę, ruszyłem z miejsca i szybko znalazłem się przed nią.
- Przepraszam najmocniej, ale czy mogłaby mi pani... - tutaj spojrzałem na jej plakietkę by zobaczyć jak się ona nazywa, Amanda. Już chciałem znów spojrzeć jej na twarz i dokończyć, ale dostałem mocno z liścia.
- Ty zboku! Gdzie mi się na piersi gapisz?! 
- Pani Amando, proszę mnie wysłuchać... - znowu nie dała mi dokończyć i ponownie dostałem w policzek, lecz teraz w ten drugi.
- Skąd znasz moje imię? Śledzisz mnie?! Pedofil! Puść mnie! - Co jej  odwala? Przecież ja jej nawet nie trzymam!  Następnie poczułem kolejne uderzenie z liścia, syknąłem z bólu i złapałem się za bolące miejsce. Zobaczyłem jak Amanda rzuca we mnie papierami i odbiega wymachując rękami. Ymm... Dobra? Na korytarzu zobaczyłem kolejną pielęgniarkę. Może ona okaże się normalniejsza. Z nadzieją podszedłem do niej i szturchnąłem lekko w ramię. Odwróciła się do mnie z uśmiechem.
- W czymś mogę pomóc? - już lepiej nie będę patrzył na plakietkę...
- Tak, czy mogłabyś mi pomóc w porozumieniu się z doktorem Wacławem? 
- Niech będzie.- uśmiechnęła się, co odwzajemniłem. Skierowaliśmy się do jego gabinetu, podniósł on wzrok, zdziwiony wzrok.
- A więc, o co konkretnie chodzi? - skierowała to pytanie do mnie.
- Chodzi o to, że pan doktor uważa, że mam łaka. Wiesz może co to za choroba? - podrapałem się po karku.
- Zapewne chodzi mu o raka. - zaśmiała się. 
Chwila... CO?! Mam raka? Przecież to nie jest możliwe.
- Ale... Jak to? - pytam dalej nie dowierzając. - Ale czy to jest pewne?
- Podaj mi swoje imię i nazwisko, sprawdzę to.- posłała mi współczujący uśmiech.
- Riker Lynch.- mówię drżącym głosem.
Wzięła do rąk wszystkie koperty, ale dlaczego moja była na samym końcu? Przecież Wacek otwierał ją jak przyszedłem...
- Miałeś może robione ostatnio jakieś badania czy coś?
- Nie, raczej nie.
Jeszcze raz spojrzała w moją kartę, zaczęła ją przeglądać. Zamknęła ją i schowała do koperty, spojrzała na mnie. Mam się bać?
- Słuchaj, to chyba jakaś pomyłka. W twojej karcie nic nie ma odnośnie raka. 
Wzięła do rąk kartę, która leżała przed doktorem. Spojrzałem na kopertę a na niej pisało ,, Rajker Lycz''. Strzeliłem tak zwanego ''faceplama'', a dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Pokazałem jej palcem napis na kopercie, a ta po chwili zrobiła to samo co ja. Popatrzyła się na doktora, który cały czas się nie odzywał, może on nie oddycha? 
- Panie doktorze! Pomylił pan pacjentów!- Wacek spuścił głowę, a ona przewróciła oczami i spojrzała na mnie.- Słuchaj, nie masz raka. Możesz iść.- uśmiechnęła się, a ja poczułem ulgę. Nie mam raka! 
- Dobra, dziękuje. Może to ty powinnaś zająć jego miejsce?- wskazałem na doktora, a ona się zaśmiała.
- Zastanowię się, a tak poza tym jakiego różu używasz?- zaśmiała się, spojrzałem na nią wzrokiem ,,O co ci chodzi?"- Masz strasznie czerwone policzki, lepiej je czymś posmaruj, bo widzę ślady dłoń. Zapewne podpadłeś Amandzie.- zaśmiała się.- A teraz zmykaj, do widzenia!
- Jeszcze raz dziękuje. Narka.- posłałem jej ostatni uśmiech i wyszedłem z gabinetu, a następnie ze szpitala. Co za dziwne miejsce... Wszedłem na parking i rozglądnąłem się z moim samochodem. Jasna cholera, gdzie ja zaparkowałem?! Zacząłem spanikowany latać pomiędzy samochodami. ,,Idioto, wciśnij przycisk na kluczykach'' . Ooo... No przecież! Po chwili usłyszałem, nie wiem jak to nazwać, klaksonik? Niech będzie. Podbiegłem do auta i przytuliłem go. Poczułem jakby ktoś się na mnie patrzył, oderwałem się od samochodu i odwróciłem. Jakaś starsza pani patrzyła na mnie z obrzydzeniem? Tak, chyba tak. Podobnie się wykrzywiłem i gapiłem się na nią. To jakaś walka na spojrzenia? Po chwili kobieta przewróciła oczami i odeszła. 
- Ha! Wygrałem! - wydarłem się do niej i poczułem spojrzenia wszystkich na parkingu. Szybko wsiadłem do auta, zapiąłem pasy i przetarłem twarz dłońmi.
- Co za wiocha.- szepnąłem do siebie, odpaliłem silnik i odjechałem.

#Laura
   Dalej leżałam w osłupieniu. Przede mną stał jakiś wielgachny ołtarzyk. Było tam pełno moich zdjęć! Robionych na koncercie R5, w sklepie, jak byłam przy oknie! Co to ma być?! Było tam ze 100 róż i świeczek. Czy mam zacząć się bać? Gdzieniegdzie były zdjęcia gdzie była po przyklejana moja twarz i jakiegoś mężczyzny. O co w tym wszystkim chodzi? Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, prawie wszędzie był napis ,,Ceekies", jak nie na ścianach to na kartonach. Jaka zimna ta podłoga! Zaczęłam się wiercić by w jakiś sposób powrócić do pozycji siedzącej. No tak, nie wiem jakim cudem, ale udało się! Nie jest tu zbyt jasno, bo bym przynajmniej wiedziała gdzie dokładnie jestem. Najgorsze jest to, że świeczki oświetlały tylko ten kąt, a nie całe pomieszczenie. Spojrzałam na moje ręce, co za idiota wiąże swojej zdobyczy ręce z przodu? Zaczęłam je wyjmować, ale usłyszałam jak w drzwiach przekręca się klucz. Przestraszona zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, dlaczego nie mogę uciec?! Ach no tak, jestem przywiązana do krzesła. Zachowałam spokój i czekałam na najgorsze. Po chwili drzwi się otworzyły, a w moim kierunku zmierzała jakaś czarna postać. Moje serce biło jak szalone, czułam jak się pocę. To nie może być naprawdę, uszczypnęłam się tam gdzie dosięgałam. To nie sen! I co teraz, mam dać się tak bezczynnie zabić?! Jestem z rodu Marano, oni się nie poddawali, prawda? Będę dobrej myśli. Postać była coraz bliżej mnie, stanęła właśnie przede mną. Nie patrząc nawet na twarz, zamachnęłam się nogą jak tylko mogłam i sprzedałam temu komuś kopniaka w kroczę. A osoba padła przede mną i zaczęła zwijać się z bólu.
- Oberwiesz za to! Ale chwila, czy mogę ci to zrobić?- wyjęczał z bólu i wstał podpierając się o moje nogi. A może by tak... Ratunku?
~~~~~~~~~
Witajcie! 
 Mam do was kilka spraw! :D
Po 1. Dziękujemy wam z całych sił za te 10 komentarzy! Jesteście niesamowici <3 (oby tak dalej!) Macie jakieś pomysły na ksywkę dla was? :D
Po 2. Pewna osóbka, a dokładnie nasza genialna Olga powróciła na bloga! Ten kto nie był i nie skomentował... Nie martwcie się, łapajcie linka i biegiem na bloga :D KLIKAJ
Po 3. Rozdział dedykowany wszystkim, którzy skomentowali rozdział 16! 
Po 4. Dziękujemy wam za ponad 12 tysięcy wyświetleń! 
Po 5. Jak wam się podoba rozdział? Dobrze jest? ;-;
Miłego wieczora/dnia mysie pysie <3

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamciu! Jak cudnie napisane *-* ja ce next. Dziękuję za polecenie mojego bloga. Kocham i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CUUUUDO♡♥♡♥
    Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział niesamowityy <3 śledzę bloga od samego początkuu <3 mam nadzieję, że nic się nie zmieni i dalej będzie taki wspaniałyy <3 oczywiście pozdrawiam Was kochane i czekam na nexta <3 ~Notatnikowaa <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa świetny! Dopiero znalazłam tego bloga ale już się w nim zakochałam! Piszecie genialnie!♥ życzę wam pełnooo weny i abyście dalej tak cudnie pisały! Kocham. Po prostu świetna historia ^^ z niecierpliwością czekam na nexta :* /aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok. Przeczytałam. CUDO!! Łak? Leżę i nie wstaje XD Jaki oltarzyk?! Oby ktosiek nie zjadł Lau, bo znajdę i pozbawie życia! Niech tylko spróbuję jej coś zrobić. RIKER małe dziecko, bawi się z babcią XD. Kurde mam nadzieję, że next nie długo. No nie wytrzymie no!! Życzę wam weny :**

    OdpowiedzUsuń