Wbiegłem szybko na górę. Zobaczyłem Rydel, Ella i Rocky'iego wychodzących ze swoich pokoi, widocznie też usłyszeli niepokojący hałas.
- Co tu się stało?! - zapytałem przestraszony, a oni tylko wzruszyli ramionami. Hałas musiał dochodzić z pokoju Rossa, gdyż u trójki wymienionych nic się nie stało. Ale co, do licha mogłoby się tam stać, skoro nikogo tam nie było?!
- Ej, a gdzie Laura? - zapytała Rydel, łapiąc oddech. Wszyscy w jednej chwili puściliśmy biegiem w stronę pokoju Rossa. Cholera, zamknięty!
- Co to było? - spytał zdezorientowany Ross, wchodzący po schodach.
-Dawaj klucz do pokoju!- wrzasnął Rocky.
- Po co wam?- spytał nieufnie i powoli, nie, super powoli, jak żółwiowy korek samochodowy, zaczął wyjmować klucz z kieszeni. Przysięgam, kiedyś wmontuję mu w dupsko motorek!
- Tam jest Laura, kretynie! - wydarła się Delly i wyrwała Rossowi klucz, o mało nie zabierając ze sobą jego ręki. Podała go mnie, a drugi blondyn w jednej chwili znalazł się przy drzwiach.
- Nie mogę otworzyć! - wykrzyknąłem. Z tego stresu nie mogłem nawet włożyć klucza do dziurki.
- Sunąć dupy!- wrzasnął znienacka Ross i silnym kopniakiem wyważył drzwi. Gdyby nie te okoliczności, pewnie ze zdziwienia nie ruszyłby się z miejsca.
- Nie ma jej! - wykrzyknęliśmy i zaczęliśmy wrzeszczeć ,,Pomocy!" wniebogłosy. Tylko Rydel zachowała zimną krew.
- Cisza, głąby!- tupnęła nogą i wstawiła nas do pionu, porządnym uderzeniem z liścia. - Wrzaski w niczym nam nie pomogą, trzeba się wziąć w garść i logicznie pomyśleć.- Rozejrzeliśmy się po pokoju. - Trzeba po pierwsze znaleźć poszlaki.
- Znalazłem blond włos!- rzucił się na ziemię Rocky.
- Może dlatego, że tu mieszkam i jestem blondynem, idioto?!- załamał się Ross. Rydel, jeżeli chcesz bawić się w Scooby-Doo, to proszę bardzo. Ale beze mnie. Wyszedłem z pokoju Rossa i skierowałem się do mojego. Usłyszałem jak dzwoni mój telefon. Szybko odebrałem:
- Dzień dobry, pan Riker Lynch?- spytał jakiś męski głos.
- Witam, tak to ja. Mogę wiedzieć o co chodzi?
- Proszę jak najszybciej przyjechać do głównego szpitala.- i ktoś się rozłączył, spojrzałem bardzo zdziwiony na wyświetlacz. Skoro ze szpitala, to pewnie coś ważnego. Zabrałem kluczyki i pojechałem.
#Ross
Skierowałem się w stronę mojej łazienki. Dopiero teraz zrozumiałem, co się przed chwilą stało. Laura zniknęła. Uciekła. I to na dodatek przeze mnie. Schowałem twarz w dłoniach. Dlaczego ja czasem muszę być takim idiotą? Może cały czas nim jestem? Może powinienem się nad tym zastanowić? Zastanowić, zdecydowanie. Ale... Czy koniecznie nad sobą? W tej chwili mój wzrok powędrował na dużą kałużę. Na czworaka zbliżyłem się do niej i obok zobaczyłem zbitą butelkę od perfum. To pewnie ona zrobiła taki hałas! O, nie! Moje ukochane perfumy! Hej, Laura zniknęła! Hmmm... Wstałem i niczym Sherlock Holmes zacząłem chodzić po łazience. Przypomniały mi się słowa Rydel. Poszlak. Przykucnąłem. Przecież nie jest powiedziane, że Laura uciekła... Może... Nie... Tak, tak Laura została porwana! Spojrzałem jeszcze raz na kałużę. Zaraz... Zapaliłem światło. Jakim cudem nie zrobiłem tego wcześniej?! Dopiero przy świetle zobaczyłem, że w łazience były ślady błota. Było ono nawet pomieszane z perfumami. Ej... Przyjrzałem się jeszcze raz dokładniej. HA! W kałuży błotnych perfum ujrzałem odcisk buta. Pierwszy poszlak. Zaraz, zaraz... Na odcisku jest jakiś napis. ,,Cookie"? Nieee... ,,Ceekie''? Tak! ,,Ceekie''!
#Laura, 2 godziny później.
Ałaaa... Moja głowa! Zaraz. Gdzie ja jestem? O ludzie, chyba mózg mi pękł. Moje ręce... Hej! Do jasnej Anielki dlaczego moje ręce są związane?! Zaczęłam się miotać resztkami sił. Nawet nie wiem, czemu ich nie mam. Nie pamiętam co się stało i jak się tu znalazłam. Nawet nie mam pojęcia jak się nazywam! Nazywam się Laura, przestań już histeryzować. No świetnie Laura, przewróciłaś krzesło, do którego byłaś przywiązana. Teraz już wiesz, że nie byłaś związana, tylko przywiązana. Do krzesła. Chyba Bóg pomógł mi obrócić krzesło o 180 stopni, bo moje resztki sił były na minusie. To, co ujrzałam, przeszło moje wszystkie oczekiwania.
#Ross
Zbiegłem na dół. Usłyszałem jak rodzeństwo wraz z Ellem rozmawiali z policjantem w kuchni. Nie będę mówił im o moich odkryciach. Policja znajdzie 1000 innych mniej ważnych rzeczy w tej sprawie. Muszę to wszystko przemyśleć. Odpaliłem telewizor i zacząłem wszystko jeszcze raz kalkulować. Po chwili usłyszałem piekielnie wkurzającą muzykę. Spojrzałem na lecącą właśnie reklamę. Jaki idiota reklamuje cukierki dla dzieci TAKĄ muzyczką? Uszy odpadają. No, proszę. Same cukierki mają nie mniej idiotyczną nazwę... ,,Ceekies"? Kto wymyślił coś takiego? Po chwili durna reklama się skończyła, a zaczęła się jeszcze durniejsza! Nie no, serio? Media expert?! Co ta telewizja do mnie ma?! Ale chwila! ,,Ceekies''! No przecież! Szybko złapałem za telefon i wpisałem nazwę tej fabryki cukierków, ale nigdzie nie było podanego adresu! Cholera, co ja mam teraz zrobić? Mamo, ratuuuj.
#Riker
Podjechałem właśnie pod szpital. Wszedłem do środka i skierowałem się w stronę recepcji. Akurat nie było kolejki.
- Dzień dobry, zostałem wezwany.
-Poproszę nazwisko.- odezwała się dość starsza pani.
-Lynch.
-Ale, Ross, Rydel, Roc...- nie no czy ja wyglądam na Rydel? Przerwałem jej.
-Jestem Riker Lynch, proszę pani.
-Och, przepraszam pana! Sala numer 69.- na te słowa zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie zdziwiona.- przepraszam, ale co pana tak śmieszy?
- Po prostu mam dobry humor.- odpowiadam pewnie.
- Zboczeńcy wszędzie, zboczeńcy.- załamała ręce.
-Wypraszam sobie! Ja nie mam żadnych sprośnych myśli, jestem prawiczkiem mimo, że mam 23 lata!- odszedłem z podniesioną głową i skierowałem się do sali 69, gdzie przyjmował pan Wacław. Ale ja mówię na niego po prostu Wacek. Proszę bez zboczonych myśli! Podszedłem do drzwi i zapukałem. Usłyszałem ,,Ploszę!" i wszedłem do środka, usiadłem na krześle.
- Dzień dobry, chciał mnie pan widzieć, panie doktorze.
- Nie bende ofijał w bafełne. Baldzo mi przyklo, ale ma pan łaka.
- Łaka?
-Łaka.*
- ŁAKA MAKA FĄ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Łak- to inaczej rak, jakby co. To dla tych mniej kumatych ;-; <3
Witajcie po długim oczekiwaniu na ten rozdział! Napisała go w większości Basia, więc nie wiem dlaczego ja go dodaje ;-; No ale jak już, z góry przepraszamy, że tyle czekaliście na nexta, ale chciałam aby ten grzyb co pisze ze mną bloga zrozumiał w końcu, że ma wenę! I w połowie się udało! Mamy nadzieje, że wam się podoba! :* Zapraszamy do komentowania! (Postaracie się i dacie z 10 komów? ;-;)
~Szylwia.
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńŁaka? XD
Czekam na next < 3
Czadowy, hehe B|
OdpowiedzUsuńJaki Wacek ;-; Riker ma łaka ;-;
A może raczej: Łikeł ma łaka (hehe) ;-;
To ja czekam na następny łozdział <3
Pozdławiam (wcale nie uważam, że jestem fajna, bo zamieniam "r" na "ł" :33) :D
Oh noo! mam nadzieje, że to nie jest rak :cc BTW biedna Lau :/ super rozdział 8)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnir, będzie mi miło:) http://easylovebyraura.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńCzy Laurę porwał mops?
Sala nr 69 XD
Riker ma raka?! WTF?! Mam nadzieję że to nie prawda.
Dawaj szybko NEXT! SZYBKO!
Boski rozdział ♡ ♡
OdpowiedzUsuńRiker ma raka?!?!?! Błagam powiedz że to nie jest prawda!!!
Kto porwał Lau!?!?
Czekam niecierpliwie na nexta :)
Olivia<3
Pod salą 69 przyjmuje doktor Wacek... Ciekaaaaweee.... Dobra! Koniec skojarzeń!
OdpowiedzUsuńRoss! Ty nieporadny cieloczku Ty!
Ogarnij się i powiedz o tym komuś! Sam sobie nie poradzisz!
Biedna Lau ;(
Jesu! Co Ty chcesz zrobić Rikuśowi?!
On nie może mieć Raka! A sorry... Łaka!
Nie może!
Czekam na next ;)
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny <5
Zapraszam do siebie:
http://crazy-stupid-love-opowiadanie-o-r5.blogspot.com/
~Suza
Rozdział niesamowityy <3 Bardzo śmieszne momentami i budzące wiele skojarzeń :P mimo wszystko świetnie się czytało a na twarzy gościł banan :P Pozdrawiam serdeczniee <3 ~Notatnikowaa ^^
OdpowiedzUsuńNa początku pozdroo dla blogerek <3 Rodział świetnyy nic zajebistszego być nie mogło :P Kochamm Was i Wasz blog <3 A Basia ma wracać do pisania!! Nie ma opierdzielania ferie się już dawno skończyłyy!! :P <3 Mam nadzieję że kolejny rozdział nadejdzie szybciej niż ten... bo inaczej oszaleję... :P Z niecierpliwością czekam na nexta!! <3 ~Żulspodciemnejgwiazdyy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny blog... świetny rozdział... świetne Wy... Czego chcieć więcej?? <3 Rozdział z jednej strony zabawny a z drugiej mam nadzieję że sytuacja z Riker'em się wyjaśni... Mimo że nie jestem fanką R5 to czytało mi się go niesamowicie <3 Czekam na nextaa byle szybkoo!! <3 Całuskii :* ~Moniczaa <3
OdpowiedzUsuńO mamo! Jak zawsze cudnie! Macie niesamowite talenty. Kocham was czytać <3 Jesteście cudne :D Stary Mops nareszcie zniknął. Dziękuję, czekam na next i do napisania sznycelku i i i mordeczko :*
OdpowiedzUsuń