sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 34

#Narrator
    Wezwali dwie taksówki, następnie pojechali do najbliższego szpitala. Laura kurczowo trzymała rękę Rossa i powstrzymywała się od płaczu. Dopiero co blondyn jej się oświadczył, ona zaszła w ciąże, a gdy wszystko szło w dobrą stronę musiały się pojawić komplikacje. W nadziei podtrzymywały ją słowa narzeczonego, że będzie walczył dla niej i dla dziecka. Gdy wysiedli z pojazdów, szybkim krokiem skierowali się do recepcji. Riker, który jako jedyny myślał trzeźwiąco przedstawił sytuację recepcjonistce, która natychmiast wezwała lekarza. Nasi bohaterowie siedzieli z trzy minuty w poczekalni, gdy przed nimi stanął mężczyzna po pięćdziesiątce z przyjaznym uśmiechem, jak się okazało był to doktor.
- Witam, jestem Adam Brown i zaopiekuję się panem Lynch'em. Czy mógłbym dostać w skrócie informacje o stanie pacjenta?
- Wymiotował, miał biegunkę i teraz zmarszczoną skórę. Podejrzewam, że to objawy cholery, panie Brown.- Laura wytarła łzę, a Ross przygarnął ją do swego boku. Nie chciał zamartwiać brunetki, ale dziękował Bogu, że mu ją zesłał.
- Tak, ma pani rację. Zapraszam pana do sali 32 na obserwacje i badania. A kogoś poproszę na rozmowę do mojego gabinetu.
Podzielili się tak, że Rocky poszedł z Rossem, Riker i Laura z lekarzem, a reszta wróciła do hotelu po rzeczy dla blondyna. Bracia skierowali się do sali, którą wskazał pan Brown. Weszli do środka, gdzie były już trzy pielęgniarki. Jedna podała Rossowi szpitalną koszulę, w którą od razu poszedł się przebrać. Druga przygotowywała mu łóżko, a Rocky do trzeciej zarywał, mimo że ma dziewczynę, a pielęgniarka nie rozumiała po angielsku. Blondyn przebrany już w piżamę, położył się do łóżka. Pierwsza pielęgniarka, włożyła mu wenflon, nie zważając na to, jak chłopak wiercił się pod wpływem bólu. Podpięła mu kroplówkę i podała antybiotyk, który zalecił lekarz. Gdy Ross zasnął, pielęgniarki wyszły, a Rocky usiadł koło jego łóżka.
    Blondyn i brunetka szli długim korytarzem za doktorem. Riker widząc bliską płaczu Laurę, objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Wiedział, że ta rozmowa może być dla nich ciężka, dlatego chciał być dla niej dużym wsparciem. Weszli do gabinetu i usiedli na przeciw pana Browna, Riker przysunął krzesło do brunetki i złapał ją za dłoń.
- A więc, jesteście rodzeństwem pana Rossa, tak?
- Nie do końca, to jego narzeczona.- blondyn wskazał na Lau.
- Dobrze, rozumiem.  Ile dni minęło od pierwszej objawy?
- Jakieś 3 dni.
- Nie będę wciskał państwu żadnej bajki, ani nic. Powiem wprost, u pana Rossa pokazały się najczęstsze objawy cholery. Ale mogą też wystąpić zakażenia bezobjawowe, w skrajnie poważnych przypadkach może dojść do śpiączki. Lecz mają państwo szczęście, że zauważyliście objawy, ponieważ brak pomocy medycznej często prowadzi do zgonu. Pan Ross otrzymał antybiotyk, który powinien mu pomóc. Bądźmy dobrej myśli, chłopak ma o co walczyć.
Oboje podziękowali i wyszli z gabinetu. Po zamknięciu drzwi Laura wtuliła się w Riker'a i zaczęła płakać.
- Rik, ja się cholernie boje.
Blondyn tylko mocniej ją przytulił, pocałował w głowę.
- Musimy być dobrej myśli, skarbie.
Powoli ruszyli w stronę sali, w której leżał Ross. Brunetka nacisnęła klamkę i weszła w głąb, zakryła usta i upadła na podłogę i zaczęła szlochać. Riker szybko wbiegł do sali i zobaczył jak Rocky okrywa twarz Rossa białym prześcieradłem.
- Co ty robisz?!- podszedł do Lau i podniósł ją z ziemi, po czym przytulił.
- Trochę wstyd się przyznać.- Rocky podrapał się po karku.
- Co z nim?!
- Noo, z nim nic. Ja tylko...Ja tylko bawiłem się w doktora i udawałem, że Ross umarł. Przepraszam?
- Rocky, nie mam siły na ciebie krzyczeć, ale idź do bufetu po kawę.- Laura podeszła do łóżka Rossa i odgarnęła mu włosy z twarzy. Rocky szybko wybiegł z sali, ale po chwili wrócił i zaczął skakać w miejscu.
- Rocky! Ciszej! Obudzisz go!
- Dobra, sorry. Ale obczajcie to! Tutaj mają wodę w woreczkach!
- Idioto! To kroplówki! Idź biegiem to odłóż!- Riker wypchnął go za drzwi i podszedł do łóżka brata.
- Masz mi wyzdrowieć, bo nie dam sobie rady z tymi bałwanami.
Rocky wrócił z kawą i usiadł na kanapie w sali, poczekali jakieś 5 minut,a do pokoju przyszła reszta. Odstawili rzeczy blondyna koło łóżka, Ell usiadł koło drugiego bruneta, który zaczął opowiadać o odnalezieniu wody w woreczkach.
- Musisz mi to pokazać!- wykrzyknął Ell i wybiegli z pokoju zanim ktoś zaprotestował.
Siedzieli ciągle w sali blondyna i na telefonie włączyli piosenki R5, już byli wszyscy w komplecie, bo dwóch brunetów do sali przyprowadził ochroniarz. Po dłuższej chwili usłyszeli pomrukiwanie w rytm muzyki i spojrzeli na uśmiechniętego Rossa.
- Hej, misiu. Jak się czujesz?- Laura lekko musnęła usta blondyna i głaskała go po policzku.
- Znakomicie, wracamy do domu?
- O czym ty gadasz? Ty jesteś chory! Jak wyzdrowiejesz, najszybciej stąd wylatujemy.- Rydel powiedziała to tak stanowczo, że każdy jej przytaknął.
Do sali wszedł lekarz, widząc uśmiechnięte twarze, sam się uśmiechnął.
- Mam dla państwa bardzo dobre wieści. Dzięki temu, że szybko Ross trafił do szpitala, dostał antybiotyk, to szybko pozbył się choroby. Zostaniesz chłopie jeszcze dzień tutaj na obserwacji i dostajesz wypis.- doktor spojrzał na nas i wyszedł z sali.
- Mówiłem, że się nie poddam dla nas.- blondyn uśmiechnął się i pocałował Laurę.

*2 dni później*
   Ross dostał wypis i podziękował panu Brownowi bombonierką i autografami całego zespołu dla jego córek, bo jak się okazało są fankami zespołu. Szybko wrócili do hotelu, spakowali rzeczy i ruszyli na lotnisko. We wczorajszy dzień Riker kupił bilety powrotne i wszystko było ustalone. Lot mieli na 14, więc się wyrobili. Tym razem Ross wygrał walkę o miejsce pod oknem i zadowolony z tego faktu usiadł na miejscu, minęło 20 minut od startu, a on już spał. Laura wielce oburzona, że to ona lepiej by wykorzystała siedzenie przy oknie, patrzyła złowrogo na narzeczonego, lecz to i tak nic nie dawało, bo on spał. Oparła swoją głowę o jego ramię i sama zasnęła. Vanessa i Riker podzielili się słuchawkami i słuchali wspólnie muzyki. Rydel od 20 minut próbuje zrobić ładne zdjęcie z Ellem, lecz ten ciągle robi głupie miny, albo pomiędzy ich fotele, Rocky wsadza głowę. Po lądowaniu w LA szybko wyszli z maszyny i poszli po bagaże, stwierdzając, że już nigdy więcej nigdzie nie lecą. Złapali się na dwie wolne taksówki i wskazali adres do domu Lynch'ów. Gdy dojechali na miejsce, ucieszeni, bo nie ma to jak w domu. Rydel wyciągnęła klucze, ale okazało się, że drzwi były otwarte. Riker jako niby bohater rodziny wkroczył do akcji i wszedł jako pierwszy, Laurę wkurzało to, że szedł tempem ślimaka, więc wybiegła z wężyka, jaki utworzyło 7 osób z nią. Pobiegła do salonu i dało się słyszeć pisk. Wszyscy przyśpieszyli i znaleźli się w pomieszczeniu i zobaczyli jak Laura oplotła nogami w pasie jakąś postać. Po chwili zeskoczyła i dało się zobaczyć twarz gościa. Wszyscy stali z otwartą buzią i patrzyli na chłopaka w salonie.
- RYLAND?!
_____________________
HELLO IT'S ME 
I znowu nie ma mnie z miesiąc 
Czekam na opieprz jak zwykle 
Ale w końcu NARESZCIE napisałam coś
I nie wiem kiedy next no nie wiem no
Kocham was misiaczki
/Leniwa Sylwia
10 KOMENTARZY = 35 ROZDZIAŁ




6 komentarzy:

  1. Super!!
    Czekam na next.... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział!
    Jak się cieszę, że Ross już wyzdrowiał. To teraz możesz urządzić wesele Raurze, bo małe Raurzątko jest w drodze.
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Cieszę się, że Ross wyzdrowiał ale szybko.
    No i Ryry się pojawił.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny rozdział :)
    Dobrze, że Ross już wyzdrowiał
    Raura jest taka słodka
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie się doczekalam!!
    Rozdział super hiper ekstra!
    Masz szczęście, że mój kochany Rossiu wyzdrowial.
    Rocky bawiacy się w doktora to przejdzie do historii i jeszcze woda w woreczkach! To mnie rozwalilo haha xd
    Rozdział naprawdę wspaniały.
    I lepiej bierz tą swoją leniewa dupe do roboty bo będzie źle.
    Ale i tak wiesz że Cię kocham i uwielbiam twoje rozdziały i całego tego bloga :***
    Całuski :*
    Pinni

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaaaa, ja pierdziu, boski <3 Czekam na next <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń