piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 13

#Ross
    Gdy już Laura uspokoiła się po napadzie padaczki, wstała z podłogi i jak jakaś damulka, otrzepała się z kurzu. Spoglądnąłem na jej twarz i zauważyłem, że długo nie wytrzyma, no i miałem rację. Po chwili znowu wybuchnęła śmiechem.
- Co cię tak bawi?- pytam, nie ogarniając całkowicie tej sytuacji.
-Weź sobie to i przeczytaj jeszcze raz.- podała mi tą karteczkę, jeszcze raz przeczytałem ją : ,,Idjotyczny Frajeże, masz natyhmiast zerwać zarenczyny z Laurom! Jerzeli wasz ślub siem odbendzie, tfoje rzycie nje bendzie miało rzadnego sensó! Policzem sie z tobom, przyjdem w niespodzjewanym momęcie i właśnje wtedy bendzie koniec tfojego beznadzjeinego rzycia. ~Sonsiad po lefej." - No i co w tym takiego zabawnego? 
- Czy ty nie widzisz tych wszystkich błędów?! Po za tym nawet jeżeli by chciał cię zabić, to nie dałby rady! On ma z 80 lat i ledwo chodzi! A ty? Chłopie masz 19 lat na karku i starego mopsa się boisz?- ona ma rację! Boże, jaki ja głupi! Wcale nie pomyślałem, że to ja mam większe szanse z nim. Spojrzałem na tą karteczkę i zobaczyłem te wszystkie błędy i zgiąłem się w pół, po czym wybuchnąłem śmiechem.
- No już Ross, wiem że to zabawne, ale opanuj się.- uspokajała mnie, ja wyprostowałem się i wytarłem łzy. 
- Chodź do kuchni, może coś upieczemy.- uśmiechnąłem się do niej, co od razu odwzajemniła i pociągnąłem ją za rękę na dół. Dopiero teraz skapnąłem się, że jesteśmy sami w domu, weszliśmy do kuchni i zauważyłem karteczkę na blacie :
 ,,My wychodzimy, będziemy późno, więc ogarnijcie dupska i nie rozwalcie domu! Buziaczki, Van.'' Wzruszyłem ramionami i wrzuciłem kartkę do kosza.
- Upieczemy jakieś ciasto?- za proponowałem Lau.
-A jakie na przykład?
-Lubisz szarlotkę?- pytam z ciekawością.
-Uwielbiam, a umiesz zrobić?
-Nie, ale skoro lubisz to się nauczę.- uśmiecham się do niej, a ona szybko spuszcza głowę, chowając rumieńce.- To jak, szarlotka?
-Szarlotka.-mówi zadowolona.
Po znalezieniu przepisu, przygotowaliśmy wszystkie składniki. Gdy zabraliśmy się za robienie ciasta, oczywiście zaczęła się walka, wynikiem tego cała kuchnia była w jajkach, mące lub jabłkach, aż szkoda gadać co z nami. 
- Wiesz, może posprzątamy tutaj, a potem pójdziemy się umyć. Lepiej teraz wyczyścić tą kuchnie przed powrotem Rydel.- mówię przerażony faktem, ponieważ wiem do czego ona jest zdolna. Wiele było akcji jak któryś z nas musiał spać na dworze, myć naczynia przez tydzień, wyprowadzać psy sąsiadów, tak więc lepiej z nią nie zaczynać. Posprzątanie całej kuchni zajęło nam z jakieś 30 minut, jak nie więcej. Poszliśmy do mojego pokoju i z szafy wyciągnąłem jakąś koszulkę, którą pożyczyłem Laurze, udostępniłem jej moją łazienkę, by mogła się umyć i przebrać. Sam wybrałem sobie czarną bokserkę i granatowe bokserki i z tym poszedłem do łazienki Rikera, masę czasu zajęło mi wyjmowanie z włosów prze różnistych skorupek, masy od ciasta, pod prysznicem już dokładniej się wyczyściłem. Gdy już ubrany wyszedłem z pomieszczenia, usłyszałem jak na dole gra radio i ktoś nuci piosenki, pewnie Lau. Oparłem się o framugę drzwi od kuchni  i patrzyłem jak Laura coś miesza i jednocześnie tańczy. Nagle usłyszałem w radiu pierwsze nuty mojej ulubionej piosenki, czyli ,,Wrapped up" autorstwa Olly'iego Mursa. Zacząłem podchodzić do Lau, z pstryknięciami palców. Zanim Laura się odwróciła, złapałem ją szybko za dłoń i obróciłem do siebie, przy czym przyciągnąłem ją blisko mnie. Spojrzałem w jej oczy i szeroko się uśmiechnąłem, co odwzajemniła z lekkimi rumieńcami. Jednocześnie z piosenkarzem zacząłem śpiewać do Lau, nie odrywając od niej wzroku...
Now excuse me if I sound rude
But I love the way that you move
And I see me all over you, now

Baby when I look in your eyes

There's no way that I can disguise
All these crazy thoughts in my mind, now

You got the lock

I got the key
You know the rest
You know just where I wanna be
Don't ever stop
Controlling me
I kinda like it when you bring me to my knees.
Wsłuchując się w rytm  muzyki tańczyliśmy po całej kuchni.  Gdy piosenka się skończyła ukłoniłem się przed Laurą, a ta się cicho zaśmiała. Przyjaciele robią takie rzeczy, prawda? Może i czułem jakieś ciepło na sercu, czy tam motylki w brzuchu, ale to pewnie z radości. Tak, na pewno z radości. Podszedłem do miski, w której Lau coś mieszała i okazało się, że Lau robiła masę na naleśniki! Ooo, mniam!  Spostrzegłem, że naczynie zniknęło mi sprzed oczu, obróciłem głową w prawo i zobaczyłem, że dziewczyna nalewa masę na patelnie. Po 15 minutach postawiła przede mną talerz z naleśnikami, które były polane toffi, posypane pokrojonymi truskawkami i kawałkami czekolady. Cóż za cudne dzieło! Aż, szkoda je zjeść. Żartuje! Szybko zabrałem widelec do ręki i zacząłem jeść. Spojrzałem na Lau i usłyszałem jak nuci piosenkę, do której tańczyliśmy, cicho się zaśmiałem. Gdy już skończyłem jeść, wstałem od stołu i podziękowałem Lau, całując  ją w policzek, a ona spuściła głowę.
- Przestań chować te rumieńce, tylko je pokazuj i się przy okazji uśmiechaj. Wtedy dziewczyna wygląda jeszcze piękniej, jak i słodko.- puściłem jej oczko.
-Zgoda, ale trudno będzie mi się przyzwyczaić.- zaśmiała się.
- Dasz sobie radę, a teraz chodź do mojego pokoju, obejrzymy jakiś film.
Będąc u mnie włączyliśmy sobie ,,Duże dzieci", jakoś w połowie filmu zasnęliśmy, przytuleni do siebie. 

#Rydel
  Na maksa wściekli patrzyliśmy jak policjanci prowadzą do nas tych głąbów, zakutych w kajdanki. Gdy oboje stanęli przed nami, spuścili głowy.
- Mogę wiedzieć, co wami kierowało?! Żeby ukraść drogą maszynę z popularnego muzeum!? Ja wam załatwię tydzień pobytu w więzieniu! To będzie wasza kara! Teraz jeszcze będziecie w telewizji! Po prostu gratulację.- już tak bardzo chciałam im wszystko wygarnąć, ale jednak się opanowałam.
- Przepraszamy.- powiedzieli, za spokojnie.
-Przepraszam!? Czy wyście myśleli, że oni nie zaczną was ścigać!? Przecież ta maszyna może być warta kilka milionów! Nie lepiej kupić sobie w markecie 50 torebek galaretki!? Gdzie wy macie mózgi!?- ojj Riker, czy oni mają cokolwiek w tych głowach? Nie sądzę.
- Na prawdę nam głupio.- czy oni myślą, że zostawię to w spokoju? Oczywiście, że nie! 
-Głupio!? Lepiej nic nie mówcie! Załatwimy wam ten tydzień w pudle! Może coś zrozumiecie, że nie wolno kraść! No czy was już całkiem pogięło!? - widzę, że Van po mojej stronie. Zostawiłam ich na chwilę samych, a sama podeszłam do policjanta.
-Dzień dobry, mam taką malutką sprawę.
-Cóż to takiego?- uśmiechnął się przyjaźnie.
- Czy ta dwójka, może posiedzieć w więzieniu przez tydzień, a my potem wpłacimy kaucje? To dla nas dość  ważne, chcemy by mieli jakąś nauczkę. To są kompletni...- i w tym momencie mi przerwał.
-Debile? Nigdy czegoś takiego nie robiliśmy, ale skoro coś wyniosą z tego pobytu, to czemu by nie? Także my zabieramy ich ze sobą. Do widzenia. - uśmiechnął się i poszedł po Rocky'iego i Ella, tamci chcieli mu się wyrwać, ale inny policjant pomógł, tamci zaczęli płakać i krzyczeć, że oni nie chcą do więzienia. Po chwili odjeżdżali w radiowozie. 
-To co wracamy do domu? - za proponował Riker.
- Chyba to dobry pomysł.
Gdy już weszliśmy do domu, było jakoś spokojnie. Czyżby już się ogarnęli? Usłyszałam, że na górze gra telewizor, więc we trójkę skierowaliśmy się do pokoju Rossa. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy w głąb pomieszczenia. Spojrzeliśmy na łóżko, a tam Laura śpi na Rossie w jego koszulce i majtkach! A on w bokserkach i w czarnej koszulce na ramiączka! 
-CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIAŁO!? - ja  Van- synchronizacja doskonała. Nasza parka od razu spadła z łóżka.
-My wam to wyjaśnimy!- panikowała Lau.
-Czy wy spaliście ze sobą!?
-No tak! -ooo, Ross grabisz sobie.
-Ale, że tak blisko siebie?!
-No tak, nie widziałaś!?- nie podnoś na mnie głosu, Ross!
-Ale co wy tak ubrani jesteście!?
- Żeby nam było wygodniej!- że słucham?  Wygodniej? 
- Zabezpieczyliście się chociaż!?
-Co? Nie! -Ross głąbie! A jak Lau jest w ciąży!?
-CO!? Laura biegiem do samochodu! 
-Dlaczego?- jak to dlaczego? Lau czy ty się nie domyślasz!?
- No do ginekologa jedziemy!
-Ja nigdzie nie jadę! Nie mam powodu! 
-Heeej! Ludzie! Cisza! Chyba się źle zrozumieliście.- co ty pieprzysz Riker?!
-O czym ty człowieku gadasz?- Van chyba tak samo nie ogarnia.
-No bo kurde, oni są w ubraniu, no a to oczywiste, że po seksie dużo ludzi się w ogóle nie ubiera! A oni nie znają się zbyt długo by się przespać ze sobą! No dobra gwałciciel swej ofiary też wcale nie zna! Ale to jest totalnie inna sytuacja! Oni myślą, że wam chodzi o spanie , a wy gadacie o stosunku! No ludzie!
-Czy to prawda? - obydwie zwróciłyśmy się do pary...
~~~~~~~~~~~~
Heej wam! 
Od razu przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale miałam taki problem z wymyśleniem tej groźby! XD Także, ten. Mam nadzieje, że odespaliście już sylwka i jesteście pełni sił by skomentować ten rozdział! :D <3 Mam nadzieje, że jako tako się podoba :D 
~Szylwia.


8 komentarzy:

  1. Super rozdział ; *
    Oj Rydel i Van xD
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahha, o matko! Jak słodko<333 jestem zaczarowana tym rozdziałem. Ross taki słodki :D bosze jak słodko, słodko, słodko <3 jestem zaczarowana, no! Ten stary mops jest debilem, nawet ja na Sylwku takich błędów nie soliłam :D Hashaha, ale Ty wiesz <333 no więc końcówka powala. Zajebista. Lubię takie pomyłki :) 3:) Szkoda że Riker zainterweniował, bo chętnie bym dalej czytała :D czekam na next i ma być szybciej jasne Sisi?!!!! No <33 Buziaki :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Jacy oni razem są słodcy :3
    Zostałaś nominowana do LBA. Więcej szczegółów - http://rossbossandlove.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział ♡♥♡
    Końcówka rozwala!!
    Czekam niecierpliwie na nexta :D
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham kocham kocham
    czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział nieziemski <3 Żeby coś takiego stworzyć trzeba mieć łeb <3 Pozdrawiam i czekam na next'a <3 ~Moniczaa :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, no ale czemu nie? Taka Raura jest spoko XD
    Oj, Ell i Rocky, nagrabiliscie sobie, nie ładnie chłopcy *-*
    Fajne te muzeum ^*^
    Czekam na kolejny rozdział c:

    OdpowiedzUsuń