- Ell, jeżeli masz zamiar dalej sobie żartować, to wyjdź z mojego pokoju.- wskazałam palcem na drzwi.
- Rydel, ale ja nie żartowałem!
- Powiedziałam coś! Mam już dosyć waszego debilnego zachowania. Więc, jeżeli masz mi coś jeszcze do powiedzenia to mów, a potem wynocha.- jestem mega wkurzona. Nie dość, że mieszkam z 4 małpami, to jeszcze ani chwili spokoju nie dają. Dlaczego ja nie mam siostry? Dlaczego!- To masz mi coś do powiedzenia czy stąd idziesz?
- Kocham cię, Rydel.
- Ell! Przestań żartować! Zakaz żelek na tydzień, bo widzę, że coś z główką nie tak. A teraz won mi z pokoju.- co za idiota, nie pozwolę sobie, ze mnie żartować. Co to, to nie. A poza tym , to był kiepski żart. Nawet się nie nabrałam, pff.
- Rydel, ale zrozum...- nie będzie mi gościu kitu wkręcał.
- Nie czas na głupoty, Ell.- usiadłam po turecku na łóżku i czekałam, aż brunet wyjdzie.- Długo jeszcze tak bezczynnie będziesz siedział?
Chłopak dalej siedział u mnie, sięgnęłam po telefon i zaczęłam przeglądać Twittera, gdy nagle Ell wyrwał mi urządzenie z ręki. Podniosłam wzrok na niego, a on mnie pocałował. Najpierw całował delikatnie, tak jakby był niepewny swoich czynów. Gdy chciał już się odsunąć... Odwzajemniłam pocałunek! Właśnie w tej chwili, całuję się z przyjacielem, w którym bujam się od 3 lat. Jestem w niebie, ale tak nie może być... A jeśli znowu założył się z Rocky'm? Nie raz się o coś debilnego zakładali i zawsze to coś było związane ze mną. Odsunęłam się od chłopaka.
- Ell, my nieee...- brunet ponownie namiętnie mnie pocałował i wsadził coś pomiędzy moje cycki. Następnie oderwał te słodkie usta od moich i wybiegł chichocząc z mojego pokoju. Sięgnęłam w biust i wyciągnęłam zgiętą karteczkę, rozwinęłam ją.
,, To nie był zakład.
Nie żartowałem.
Kocham Cię.
Teraz wierzysz?
~ Taki jeden, pewnie nie znasz."
Jak każda dziewczyna po otrzymaniu słodkiego liściku, przeczytałam to chyba z milion razy. Zaśmiałam się i schowałam karteczkę pod obudowę telefonu. I jak tu nie kochać takiego idioty? No nie da się.
*Ross
Czy ja właśnie pocałowałem Laurę? Chyba, że ja śnię. Przetarłem oczy i wszystko było tak jak wcześniej.
- Wszystko w porządku, Ross? - spytała ze słyszalną troską, moja kochana Lau.
- Tak, znaczy nie. Nie wiem.- co mi jest? A no tak, zakochałem się.- Czy ja śnię?
- Nie, Rossy.- najlepsza na świecie dziewczyna poczochrała moje włosy. Jakim ja jestem wielkim szczęściarzem, że ją poznałem. To był najlepszy dzień mojego życia, nie licząc dzisiejszego, dnia naszego ślubu i pierwszego razu. Znaczy... Tego nie było!
- Uff, to dobrze. Na czym my skończyliśmy?
- Nie chciałbyś, no nie wiem, o coś mnie zapytać?- Laura zaczęła kręcić kosmykiem włosów. Hmm... Co ona może mieć na myśli... Przed chwilą się całowaliśmy i wyznałem jej uczucia. No, tak! Idiota.
- Lau, bardzo dobrze wiesz, że bardzo cię kocham. A jak nie, to teraz już wiesz.- uśmiechnąłem się, co odwzajemniła.- Dlatego, nie zechciałabyś zostać moją żoną?- brunetka pstryknęła mnie w czoło.- Znaczy dziewczyną! Boże, dlaczego ty tak na mnie działasz, dziewczyno?!
- No wiesz, ma się ten urok osobisty. A co do pytania, to nie wiem sama.- zrobiła zamyśloną minę. Czy ona tak na serio? Myślałem, że jednak coś do mnie czuje, a tu klops. Mój humor się pogorszył i to zdecydowanie. Ponownie Lau pstryknęła mnie w czoło, pazury to jednak ona ma ostre.
- Ała! Daj mi spokój.- zacząłem wracać do domu.
- Nawet nie dasz buziaka na pożegnanie swojej dziewczynie?- po usłyszeniu tych słów natychmiast się zatrzymałem i na jednej pięcie się odwróciłem. Patrzyłem ciągle zdziwiony na brunetkę.- No co tak stoisz, głąbie. Może byś się tak ruszył i dał całusa, hmm?
Kolejny raz nie musi powtarzać, podszedłem do niej dość szybko i złączyłem nasze usta w pocałunku. Po cholerę chciałem iść do domu.
___________________________________
No i przybywam z nowym rozdziałem :D
Jak wam się podoba?
Uwierzcie mi, starałam się.
To co nowa zasada?
10 komentarzy= 24 rozdział
Nie chcę tego wprowadzać, ale nie dajecie mi wyboru leniuszki <3
I tak was kocham mocno!
Wybaczcie mi to, że jestem taka okrutna!
~Szylwia.
(kocham ich nooo)