piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 8

Ze zdziwionymi minami podreptałyśmy za rodzicami. Wchodząc do kuchni jeszcze obejrzałem się za siebie, a Ross posłał mi niewidzialnego całusa.
- Laura, Vanessa! - krzyknęła na wstępie mama, już trochę spokojniej. A może jednak nie... Spojrzałam na Vanessę, która zamyślona opierała się o lodówkę.
- Co wy sobie myślicie?! Chodzić do łóżka z pierwszymi lepszymi?! Co z tego, że to wasz ulubiony zespół,  nic o nich nie wiecie!
- Poza tym - wtrącił tata - rozmawialiśmy już na ten temat. Seks dopiero po ślubie.
Kiedy wymówił to słowo na 4 litery, odbiło mi. Moi rodzice mnie dobijają. Poza tym, co mam im odpowiedzieć?
- Vanessa! Ty jako ta starsza powinnaś pomyśleć! I nie myśl,  ze będziemy dawać  ci pieniądze na dziecko! Czyś ty zwariowała?! Na starość tylko problemów przysparzacie!
Nagle dostałam olśnienia. Tak ucieszyłam się ze swojego genialnego mózgu, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Laura, bawi cię ten temat?! Bo mnie ani trochę! - zwróciła się do mnie wkurzona mama.
- Mamo... - zaczęła powoli Vanessa.
- ... oni nas zgwałcili! - krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha, ale po chwili ogarnęłam się i wykorzystałam moje zdolności aktorskie.
- Ja nie chciałam, ale Ross... przyciskał - udawałam załamaną - a ja nie potrafiłam się mu oprzeć... - zerknęłam na mamę, która zdezorientowana wpatrywała się w moje oczy. Jak nie wyleciała, jak się nie wydarła...
- Panie blond czupryno! - wrzasnęła mama do dotychczas śmiejącego się Rossa, który a jednej chwili spoważniał - Jak śmiałeś! - wyciągnęła Rossa za ucho z kółka R5. Chłopak niepewnie przywarł do ściany.
- Tak moją kochaną Laurusię wykorzystać!  Przysięgam ci na moją teściową, że za kratkami spędzisz co najmniej 1000 lat! - krzyczała mama, a Ross jednocześnie zdziwiony,  przerażony i nieogarnięty wyglądał na prawdę głupio.
- A ty! - teraz zwróciła się do Rikera - pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś!
- A ja jestem gejem! - wrzasnął na maxa przestraszony pani Marano, która wyglądała teraz jak uosobienie zła - Vanessa mnie zmusiła!  - wskazał na nią łapiąc się za głowę. Mama powoli odwróciła się w stronę siostry.
- Ja? - zapytała rozbawiona Vanessa - ja proszę ciebie preferuję zasady chrześ-ci-jań-skie! Jak tatuś kazał, rozmnażanie dopiero po ślubie! - powiedziała, a już byłam pewna, że zaraz każdy wtrąci coś w tej sprawie.
- A ja jestem bi! - uśmiechnęła się uchachana Rydel spoglądając na Ella i Rocky'ego, którzy udawali, że się cmokają. W tej chwili wybuchnęła jedna, wielka awantura.
- jak mogłeś mnie zgwałcić, szczurze! - darłam się na Rossa ubawiona po pachy.
- Bo widziałem, że tego chcesz! - odezwał się Ross powstrzymując śmiech.
- Nie udawaj aniołka! - Riker teraz jako jedyny był cały spięty.
- Miłość nie zna zasad! - krzyczeli zapłakani Elli i Rocky, a w tym czasie Rydel skakała po korytarzu śpiewając "Kocham Laurę, kocham Ella, miłość jest jak morela!".
Kiedy każdy krzyczał co innego, moi rodzice już kompletnie stracili nadzieję w naszą inteligencję i zarządzili odwrót. Po jakichś 30 minutach kłótnie ustały, a zorientowawszy się, że państwo Marano zniknęli, wszyscy wybuchnęli donośnym śmiechem.
- Ross, kretynie, przez ciebie rodzice mają mnie teraz za kogoś z niższych warstw społecznych! - próbowałam go upominać, ale śmiech mi przeszkodził. W tym momencie poczułam jego ręce na swoich biodrach, które powoli zaprowadziły mnie do mojego pokoju.
- No błagam, tylko mnie nie zgwałć - mówiłam wciąż roześmiana.
- Wcale nie mam takiego zamiaru - uśmiechnął się - chociaż... - dałam mu kuksańsca w brzuch - ałć! No żartowałem! - wydyszał łapiąc się na brzuszek i zamykając drzwi. Spojrzał na mnie.
- Laura, ogarnij się! - zaśmiał się jakimś cudem odczytując moje myśli - chcę ci coś pokazać.
Chwycił mojego laptopa i wpisał coś w internecie.
- Zobacz - powiedział i podał mi go.
Zerknęłam na monitor i zaniemówiłam.
- Hahahaha, co za ludzie! - palnął się w czoło Ross - mają nas za parę! Raura! Święty Mikołaju, nie przynoś im prezentów w tym roku!
Do internetu wyciekły nasze wspólne fotki z R5. Na jednej dusiłam Rossa, a oni uznali to za uwaga, cytuję... przelotny romans! Po raz kolejny dzisiaj wybuchnęłam głośnym śmiechem, a do mnie dołączył Lynchosław. Cali roześmiani wyszliśmy na balkon i położyliśmy na kocyku.
Myślałam o tym wszystkim, o R5, o rodzicach, o Rossie... Spełniło się moje największe marzenie - teraz oto siedzę, a raczej leżę i rozmawiam z Rossem, tylko dzieci na razie nie ma. Ale nad tym popracuje się po ślubie, teraz trochę za młodzi na dzieci jesteśmy!
- Laura, wszystko okey? - spojrzał na mnie Rossy, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że przez ten cały czas się na niego gapiłam. Dzieliły nas centymetry, patrzyliśmy sobie w oczy. "POCAŁUJ GO, POCAŁUJ GO" mówił mi mózg, "POCAŁUJ GO, NO JUŻ!".
- Nie pocałuję go, idioto! - krzyknęłam. Ross posłał mi dziwne spojrzenie, a ja dopiero teraz wszystko ogarniając palnęłam się w głowę i zakryłam kocykiem.
- Zapomnij - powiedziałam zażenowanym głosem.
- No... okey. - zarechotał i uwolnił moją głowę z koca - Zobacz, to jest duży wóz. - powiedział wskazując na wielki gwiazdozbiór. Spojrzałam na ciemne niebo usiane kropkami.
- Nie widzę - zmarszczyłam oczy - widzę! - krzyknęłam zadowolona.
- A tam jest koziorożec - wskazał, a ja podążyłam wzrokiem za jego placem.
- Ja tu widzę tylko masę kropek - zmartwiłam się, a Ross się zaśmiał.
- Nic dziwnego, znaki zodiaku potrafi rozpoznać tylko specjalista.
- Interesujesz się astronomią? - zapytałam zaciekawiona.
- Poniekąd - uśmiechnął się - gwiazdy pozwalają zapomnieć... - zamyślił się i zamknął oczy powstrzymując łzy.
- Rossy? - spojrzałam na jego lekko czerwone oczy.
- Nic, to nic - odparł smutno się uśmiechając i wytarł oko ręką - chodź, już pewnie kolację zrobili.
Wychodząc z pokoju złapałam Rossa za ramię. Spojrzał na mnie.
- Rossa, jeśli kiedykolwiek chciałbyś pogadać, to możesz na mnie liczyć. - zwróciłam się do niego - oczywiście za dopłatą - dodałam chcąc go rozweselić, co dało pozytywny skutek.
- Dziękuję. - odpowiedział i... cmoknął mnie w policzek.
Nic. NIC nie potrafi oddać tego, jak się wtedy poczułam! Aaaahh, gorąco! Cud, miód, pluszowe kapcie, kotki i pieski... O rany, rany, rany, rany!
Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy z pokoju.
- Co tak długo tam robiliście? - zapytała Rydel robiąc kolację.
- Tylko mi nie mów, że ją zgwałciłeś! - krzyknął Rocky, a wrzeszczący Ellington wskoczył mu na kolana.
- Ludzie, ogarnijcie dupy - Ross złapał się za skronie.
- To czemu Laurita taka zarumieniona, hę? - zapytała Vanessa zakładając ręce.
Ross uśmiechnął się delikatnie i spuścił głowę, a ja? Człowieku, przez ciebie zostanę pośmiewiskiem w moim własnym domu, co mam im powiedzieć?
- Robiliśmy zawody na wstrzymywanie oddechu - powiedziałam nerwowo chcąc oprzeć się o szafkę. Niestety, nie trafiłam i rąbnęłam na ziemię. - Nic mi nie jest! - wstałam prędko orzepując się.
- Kłamie jak z nuuuuuut! - zaśpiewała Rydel i wszyscy się zaśmiali - Schilluj, dziewczyno!
Zasiedliśmy do kolacji.
- Lau, zrobiłam lody orzechowe, ale dopiero przed chwilą dowiedziałam się, że masz na nie uczulenie - powiedziała smutno Delly.
- Ja mogę zjeść jej porcję - wtrącił Ell - chociaż myślę, że wzięłaś pod uwagę, że zjem więcej. - odparł opierając się o blondynkę.
- Dlatego zrobiłam ich mnóstwo - zaśmiała się i pokazała Ellingtonowi zamrażarkę pełną lodów. Ten zrobił wielkie oczy i padł przed Delly na kolana.
- O, bogini jedzenia, wyjdź za mnie! - zawołał, a blondynka się zarumieniła.
Po kolacji, wszyscy objedzeni po uszy zaczęliśmy grać w butelkę.
- Ha! Vanessa, pytanie czy wyzwanie? - zapytał Ross.
- Wyzwanie - uśmiechnęła się dumnie.
- Hmmmm... może by tak... - zaczął się rozglądać, aż jego wzrok padł na Rikera - frrrrancuski pocałunek z Rrrrrikerem?
- Co? Nie! - spaliła buraka - nie ma tak!
- Vann, musisz - upomniał ją Riker robiąc śliczne oczka.
- Aaalee...
- Nie ma "ale"!
- No... okey - uśmiechnęła się nieśmiale.
Już... już dzieliły ich milimetry, aż... Ktoś zadzwonił do drzwi. O tej porze?!
__________________________________________________________________________________
Hej! Tu nareszcie ja :D
Przepraszam za nieobecność, ale dużo nauki mam i w grudniu próbne egzaminy :<
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3
/Kitka

5 komentarzy:

  1. Świetny ciekawe kto to pszyszedł?
    Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo, jak ja kocham to jak piszecie!!!! Normalnie skakać chcę. Biedne dziewczyny, ale opieprz. :D rozdział że aż mucha nie siada. Pozdrawiam i weny życze <333333 Wasza wierna i największa fanka :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, genialne!
    Miłość jest jak morela, haha XD
    Boże, cały czas wyje ;d

    OdpowiedzUsuń