sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 1

-Aaaaaaaa! - usłyszałam przeraźliwy krzyk i jak oparzona podskoczyłam na łóżku. CO jest? Pali się? Wojna się zaczęła? Obama przyjechał do miasta?!
Sparaliżowana strachem siedziałam chwilę na łóżku, aż do mojej sypialni wleciała moja siostra, Vanessa. Cała rozczorchrana, w piżamach i niebieskim kotkach na stopach, podskakiwała jak szalona. - Aaaa! Laura, wstawaj, gnomie! - zdezorientowana patrzyłam na siostrę, która właśnie rzucała we mnie kapciami.
- Rany, Vanessa, koniec świata?!
- Taak! No dalej, ruszaj ten tyłek! Nareszcie! Laura, nie siedź tak, zwariowałaś?! Przecież dzisiaj idziemy na koncert R5!! Bierz dupsko w troki i zbieraj się, raz, raz!
Patrzyłam tępo na siostrę, aż w końcu to, co powiedziała zaczęło do mnie docierać. Koncert R5? Dzisiaj?! To JUŻ DZISIAJ?!
- O matko taaaaaak!! - Wydarłam się jeszcze głośniej niż siostra i rzuciłam się na nią. Wspólnie odtańczyłyśmy taniec zwycięstwa i krzyczałyśmy jedna przez drugą.
- Wreszcie zobaczę Rikera! - krzyknęła Vann i pocałowała plakat, na którym znajdował się jej ulubieniec.
- A ja Rydel, matko, gdybym była facetem, oświadczyłabym się jej przy pierwszej okazji.
- Laura - powiedziała już spokojniej Vanessa - obydwie wiemy, że nie chodzi tu o Rydel! - zachichotała i dotknęła palcem plakat Rossa Lyncha - a o kogo innego.
- Idiotko, zostaw go! - wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam i z impetem odepchnęłam siostrę od Rossa - nie bój się kochanie, jestem przy tobie, ta dziwna dziewczynka już nic ci nie zrobi. - przytuliłam szafę, na której wisiał plakat i  z udawaną złością powiedziałam do siostry - jeszcze raz go dotkniesz i nie żyjesz. Siostra zaśmiała się cicho.
- To nie miłość, to obsesja - rzekła z uśmiecham.
Zrobiłam minę pt."Zaraz nie wytrzymam, muszę ci się wygadać!" i jak dwie nienormalne nastolatki w podskokach pognałyśmy do mojego łóżka.
- Ahh, Vann, on jest taki słooodki! - upadłam na łóżko i zapatrzyłam się w sufit. - to nie chłopak, to ideał. Ma takie hipnotyzujące, czekoladowe oczy i taki zniewalający uśmiech! - rozmarzyłam się i wtuliłam w poduszkę - jest skromny, zabawny, utalentowany i - byłam już cała w skowronkach - i ma TAKĄ klatę!
Byłam tak podniecona, że nawet nie zauważyłam, jak Vanessa wyszła z mojego pokoju i ze zdziwieniem spostrzegłam, że spędziłam 20 minut na gapieniu się w sufit i rozmyślaniu o Rossie.
Zbiegłam szczęśliwa na dół i jak zobaczyłam, jaką niespodziankę przyszykowała dla mnie siostra, myślałam, że zaraz zacznę rzygać tęczą.
- Zamówiłam ją specjalnie dla ciebie - uśmiechnęła się Vanessa przygotowując śniadanie.
Osłupiałą patrzyłam na prezent. Nie. To nie może być prawda. Przede mną na wieszaku wisiała piękna, czarno-czerwona sukienka. Była luźna, a zarazem elegancka, w rockowym stylu - idealna na koncert.
- Ja cię kręcę, Vann! Ile zapłaciłaś za to cudeńko?!
Vanessa podeszła do mnie z grzankami na talerzu i pocałowała w policzek.
- Nieważne, ważne. że ci się podoba. - uśmiechnęła się.
Nie no, ona jest wspaniała! Ta sukienka musiała być strasznie droga. Ma tyle złotych wszywek i jest po prostu I-DE-AL-NA. Jak ze snu. Mam najlepszą siostrę pod ślońcem! Albo nawet w całej galaktyce!
Siadając do śniadania spojrzałam na zegarek. 6:17. Vanessa?! O której ty wstajesz?! I jeszcze mnie budzisz?!
 ~*~
Koncert jest na 17. Co z tego, musimy przecież zająć miejsca? Już od 7 zaczęłyśmy się przygotowywać. Pojechałyśmy do galerii i kupiłyśmy sobie mega fajną biżuterię na koncert.
Kiedy piłyśmy shaki w McDonaldzie, zobaczyłam dziewczynę, która miała na sobie naszyjnik R5. Zaksztusiłam się shakiem. Kolejna bratnia dusza!
- Hej! Ty z naszyjnikiem! - wrzasnęłam na cały McDonald. Wszyscy na mnie spojrzeli. No tak, przecież to była taki codzienny widok.
Dziwczyna spojrzała na mnie pogardliwym spojrzeniem i razem z przyjaciółeczką zaczęły się chichrać.
- Lau, co ty odwalasz?! - szepnęła Vanessa i pociągnęła mnie za rękaw, żebym usiadła.
- Już nic, przepraszam - odparłam ściekła.
   ~*~
Reszta dnia, ąz do 12 przebiegła normalnie. Normalnie tz. piszcząc i podniecając się koncertem. Od 10 siedziałam w łazience i się stroiłam. Opłaciło się.
- O Bożeno, Laura, wyglądasz super!! - zachwycała się Vanessa. Ona też wyglądała bosko.
Wsiadłyśmy do samochodu i o 13 byłyśmy na miejscu odbywania się koncertu. Było już trochę ludzi, ale udało się! Stoimy w drugim rzędzie!! Byłam tak zarumieniona z podniecenia, że nawet nie nakładałam różu. Jeszcze cztery godziiinyyyy!
To były najdłuższe 4 godziny mojego życia, ale opłaciły się. Jak cholernie się opłaciły!
16:55. O matko, zaraz serce mi wyskoczy. 16:56. Aaa! Rozstawili mikrofony!. 16:57. Ej! To ta dziewczyna ze sklepu!
- No hej, mała - zmierzyła mnie wzrokiem pt."Oh jak bardzo jestem od ciebie lepsza" i powiedziała - Chodź Kate. Nie będziemy stały obok tego plebsu.
Tego plebsu?! Czy ona właśnie powiedziała tak DO NAS?! Już miałam się odszczekać, ale... O MAAATKOO!
Ross wyszedł na scenę!! Aaa, za nim Rydel, Ellington, Rocky i Riker!!
Nie wierzę. Tak długo czekałam na ten dzień! Kiedy wszyscy na około się wydzierali, aj stałam jak ta latarnia. Wciąż nie mogłam uwierzyć. Po policzku spłynęła mi łza szczęścia. Dopiero, kiedy Vanessa krzyknęła na cały głos KOCHAM CIĘ RIKER, otrząsnęła się i jej zawtórowałam.
- Witajcie, Los Angeles! - powiedział do mikrofonu Ross, a ja poczułam, że mi słabo. Vanessa ma rację. To obsesja, nie miłość.
"To najlepsze miejsce na świecie!" - myślałam - "tyle tu wspaniałych lu...". Przerwałam moje rozmyślania, bo zauważyłam stojącą za mną Dziewczynę Z Maka. Zamiast tańczyć tak, jak wszyscy, ona się pręży jak w klubie nocnym.
"Ha! Co za ofiara, nikt z R5 nigdy by takiej nie chciał" - pomyślałam. Usatysfakcjonowana swoją mądrością zaczęłam głośno śpiewać i tańczyć.
- Ooo kurde, Laura, Riker się na mnie spojrzał! - darła się mi do ucha Vanessa, a ja beznadziejnie gapiłam się się raz na jednego, raz na drugiego, trzeciego i piątego, i nikt nawet na mnie nie zerknął. O jaa!! Ross tu spojrzał!! Nie,nie na mnie, na kogoś za mn... Ross, debilu, przyglądasz się tej dziuni?!
Szybko jednak o tym zapomniałam i bawiłam się dalej. O! Śpiewają "Loud"! O! Teraz "One Last Dance"! W mózgu latały mi motylki, skowronki, żabki i krówki.
To bez wątpienia najlepszy dzień w moim życiu.
Nagle cały zespół chwycił mikrofon. - Pozdrawiamy panią w czarnej sukience z 3 rzędu i gratulujemy umiejętnego tańca! Kiedy myślałam, że wybuchnę, Ross puścił do ów czarnowłosej oczko.
To bez wątpienia najgorszy dzień w moim życiu.
 
Resztę koncertu również się bawiłam, ale nie tak, jak poprzednio. Byłam zła na R5. Nawet na Rydel! Wyginanie się to taniec?! Pff. A więc tapeciary wciąż a topie.
Vanessa darła się tak głośno, że Rikera tak to śmieszyło, że przybił jej piątkę. Szczęściara! A ja?
Nie wierzę, teraz wszystko już mnie wkurzało. Jestem głupia i tyle! Czekałam na ten koncert tyle czasu i myślałam, że pogadam z kimś z mojego ukochanego zespołu. Ba! Myślałam nawet, że może nawet weźmiemy od siebie numery, czy coś. Hahahahhahaha, Laura śmieszna jesteś!
Zaczęło się "If I Can't Be With You". Moja ulubiona piosenka. Ale teraz byłam taka zła, że w jednym momencie stała się najgorsza na świecie.
Poczułam, że chce mi się pić. Tak mnie wysuszyło, że mnie mogłam przełknąć śliny. Wiedziałam, że jeśli stąd wyjdę, to już nie wejdę. Nie przepuszczą mnie. Tak czy tak, R5 to i tak cud świata i nie chcę stracić ostatniej godziny słuchania ich na żywo.
Ale gdy dziunia z 3 rzędu jakimś cudem znalazła się obok mnie i wymachiwała tym dupskiem tak, że obrywałam nim raz po raz, nie wytrzymałam. Obróciłam się i już miałam zamiar się przepychać do wyjścia, gdy Vanessa stojąca za mną zrobiła wielkie oczy i prawie niedosłyszalnym głosem powiedziała - Laura, odwróć się.
W tym samym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Osłupiała odwróciłam się powoli. Ktoś ze sceny podawał mi ręke... Świecie, pozwól mi uwierzyć...
___________________________________________________________________________________
Cześć,a więc 1 rozdział napisany, uff...
Mam nadzieje, że się spodoba C:
Razem z Szylwią liczymy na komentarze, zostawcie coś po sobie. :D
/Kitka

1 komentarz:

  1. Powiem tylko tyle że twój blog zapowiada się świetnie ;) I chciałybyśmy ci bardzo ale to bardzo podziękować za ten oto pierwszy komentarz na naszym blogu! Może on nie jest dotyczący naszego bloga ale zawsze to jednak coś :*

    OdpowiedzUsuń