#Laura
Kogo to znowu do nas przywiało? Lekko wkurzona poszłam otworzyć i w progu stał Ryland, z jakimiś obcymi ludźmi. Zauważyłam, że chłopak ma grymas na twarzy i... łzy w oczach?
-Yymm... Witam? Kogo państwo szukają?- pytam zdziwiona, nie rozumiejąc co się tutaj dzieje.
-Dobry wieczór. Czy mogłabyś nas po prostu wpuścić?-pyta kobieta. Spojrzałam na Rylanda, a on pokiwał głową na ,,nie". Lecz ja jednak otworzyłam szerzej drzwi, a oni od razu skierowali się do salonu. Gdy tam dotarliśmy wszyscy się na nas spojrzeli, a u Lynchów jak i Ella zauważyłam na twarzy zawiedzenie,smutek i nienawiść? Co się tu właściwie dzieje? Po chwili z ziemi wstała Rydel i zrobiła parę kroków w stronę nieznanych mi nadal ludzi. Wpatruję się w nią i widzę łzy w oczach, a po chwili słyszę jej załamujący się głos:
-Ja...Nie wiem po co tutaj przyszliście. Jeśli myślicie, że coś zdziałacie to ja wam mówie od razu, że nie! Nigdy wam tego nie wybaczymy! Od tak sobie wyjechać i zostawić czek na 4000000 złoty!? Czy wy nie rozumiecie, że przez was byśmy wszyscy trafili do domu dziecka!? Ale tak się nie stało! A dlaczego? Bo na nasze szczęście Riker był pełnoletni! Wiecie jakie to jest okropne uczucie żyć bez rodziców przez 4 lata!? Nienawidzę was! Wsadźcie swoje przeprosiny głęboko! Bo zapewne po to tutaj przyszliście! I zostawcie nas w spokoju! A teraz was żegnamy...Chłopcy idziemy...-no i wyszli.Czyli to ich rodzice? Gdy usłyszałam słowa Rydel to mnie zatkało! Nie dziwie się jej reakcji...Odwróciłam się w stronę nie mile widzianych gości.
-Proszę natychmiast opuścić nasz dom! INie chcę państwa tutaj widzieć! Zraniliście najważniejsze dla nas osoby, a przede wszystkim własne dzieci! Wynocha!- wow...Ależ ja jestem wściekła...Z chęcią sama wykopałabym ich z domu, no ale jednak to moi przyszli teściowie.Gdy już wyszli ja i Vanessa szybko założyłyśmy buty i wybiegłyśmy z naszymi przyjaciółmi.Zobaczyłam ich przy zakręcie i szturchnęłam Van, pokazałam jej gdzie oni są i od razu przyśpieszyłyśmy kroku. Złapałam siostrę za ręke, ona dobrze wiedziała co chcę zrobić więc zaczęłyśmy biec...Jak byłyśmy przy nich, zgarnęłyśmy ich, a ja z Van złapałyśmy się za drugą rękę robiąc im ,,żelazny uścisk". Będąc pewne,że nie odejdą puściłyśmy ich. Ja od razu podeszłam do Rossa i go przytuliłam, stanęłam na palcach i szepnęłam mu do ucha: ,,I wanna see you smile", on w zamian przytulił mnie jeszcze mocnej, a ja poczułam jego łzy na moim ramieniu, oderwałam się od niego, otarłam łzy kciukami i palcami podniosłam jego kąciki ust aby powstał uśmiech. Podeszliśmy do reszty i dało się słyszeć, że Van próbuje ich jakoś pocieszyć.
-Ehh...Słuchajcie! Ludzie noo, uśmiech! My z Laurą też nie miałyśmy łatwo w życiu!- I dopiero teraz ogarnęła co powiedziała i szybko zakryła usta dłonią. Brawo Van! Błagam tylko aby nie pytali się o nasze życie! To jeszcze nie czas by oni się dowiedzieli! Ale jak zwykle moje modlitwy nie zostały wysłuchane i po chwili usłyszałam pierwsze pytanie...
-Jak to? Co się takiego działo w waszym życiu?- uggh...Riker ta twoja ciekawość!
-To nie jest zbyt przyjemny temat, o którym można rozmawiać publicznie.-powiedziałam ze smutkiem. Postanowiliśmy wrócić do naszego domu i powiedzieć im prawdę.Wcześniej czy później i tak musieliby się dowiedzieć, ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Gdy już wszyscy siedzieli w salonie z kubkiem gorącej czekolady, Vanessa postanowiła zacząć.
-Musicie wiedzieć, że...-nie dokończyła, bo ja odłożyłam kubek na stół, wstałam i już czułam łzy w oczach...
-Że ja i Van jesteśmy adoptowane.Ci co nas dzisiaj odwiedzili to są nasi "drudzy rodzice". Mieszkałyśmy w domu dziecka, ponieważ nasi rodzice sobie wyjechali, a Vanessa nie była pełnoletnia i nie miał się kto nami zająć.- skończyłam opowiadać naszą "historię życia" i pobiegłam szybko do swojego pokoju.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Mimo, że minęło już z 8 lat nadal mam zazłe rodzicom, że wyjechali na drugi koniec świata. Nigdy nie zapomnę ich uśmiechów na twarzy jak mówili nam, że wyjeżdżają, a nas oddają do domu dziecka. Kochani rodzice c'nie? Mimo to kocham Ellen i Damiano, dziękuje im, że nas adoptowali, są cudowni! Usłyszałam, że drzwi się otwierają i od razu zamykają, poczułam jak ktoś kładzie się koło mnie i przygarnia do siebie...Ross...
-Nie smutaj kochanie...Już wszystko dobrze. Zdziwiła mnie twoja historia,ale też ucieszyła...Przynajmniej nie jestem jakimś odmieńcem i mamy nawet podobną historię... Ale już przestań smutać! I WANNA SEE YOU SMILE!!-przy ostatnim zdaniu wydarł się na cały głos, obrócił mnie na plecy i zaczął łaskotać. Skąd on wie, że ja mam łaskotki!? Najgorsze jest to, że wtedy śmieje się jak dzika.
-Prz...eess...taaań! Rrrrooosss!- krzyczę między napadami padaczki.Pod wpływem łaskotek zamachnęłam się nogą i kopnęłam go... Prosto w krocze...Upss?
-AAAAA! CO JA NAROBIŁAM?! PRZEZE MNIE MOŻESZ BYĆ BEZPŁODNY! I JAK MY MAMY MIEĆ DZIECI!? -panikowałam jak nie wiem co i nie zważałam na to co mówię. Gdy Ross doszedł do siebie po drastycznym wypadku, podszedł do mnie i potrząsnął.
-Ogar kobieto!
-Dobra schillowałam...Idę do kuchni po lody!-i wybiegłam jak torpeda w stronę mojego ukochanego przedmiotu- LODÓWKI. Wyciągnęłam z zamrażalnika lody, do ręki wzięłam łyżeczkę i zaczęłam jeść... Czekaaaj... Przecież to są lody orzechowe!!
-AAAA! KUFA! VANESSA! RATUUUJ!-zaczęłam się wydzierać, a moja siostra szybko przybiegła, spojrzała na pudełko lodów i zrobiła tak zwanego faceplam'a. Ja za to poczułam jak puchnie mi język, zaczęłam bardziej panikować...Van podeszła do mnie, dotknęła czoła i powiedziała:
-Lau! Ty masz gorączke! Biegiem do łóżka!
-Mmmm...Roomsssa...mmmm-próbuje coś powiedzieć.
-Nie Laura! Żadnego mentosa! Przecież ty masz spuchnięty język! Jak ty go niby chcesz zjeść!?- co za idiotkaa...
-Aleemmm mmdebilkaamm
-Co? Do kibla? To idź, a nie mi się tym chwalisz!
Nie wytrzymam zaraz! Poszłam więc do pokoju, wzięłam telefon i puściłam sobie piosenki R5. Akurat teraz leciała ,,Crazy for u", gdy usłyszałam nagle jak ktoś koło mnie śpiewa:
-,,I'm crazy, it's true! Crazy for you".
Szybko wstałam na równe nogi i stanęłam w pozycji ninja.
-Mmmm...No fyłaś ty fłamyfaczu mmmm...Jam cim pokażem, żem nie ładniem tak fpraszać siem do mego pokoju!
Poczułam jak ktoś kładzie mi ręce na biodrach i mówi:
-Przecież to ja głuptasie i nie jestem żadnym "fłamyfaczem".
Ja szybko zrobiłam obrót i walnęłam go pięścią w głowę...I dopiero teraz zobaczyłam, że to Ross, który leży na ziemi nieprzytomny...
~~~~~~~~
Witajcie ! :D
Dzięki waszym komentarzom rozdział pojawił się szybko! One naprawdę motywują! Dziękujemy wszystkim co czytają tego bloga i oczywiście tym co komentują rozdziałyy! Jesteście wspaniali <3
~Szylwia.
Strony
▼
niedziela, 23 listopada 2014
piątek, 21 listopada 2014
Rozdział 8
Ze
zdziwionymi minami podreptałyśmy za rodzicami. Wchodząc do kuchni
jeszcze obejrzałem się za siebie, a Ross posłał mi niewidzialnego
całusa.
- Laura, Vanessa! - krzyknęła na wstępie mama, już trochę spokojniej. A może jednak nie... Spojrzałam na Vanessę, która zamyślona opierała się o lodówkę.
- Co wy sobie myślicie?! Chodzić do łóżka z pierwszymi lepszymi?! Co z tego, że to wasz ulubiony zespół, nic o nich nie wiecie!
- Poza tym - wtrącił tata - rozmawialiśmy już na ten temat. Seks dopiero po ślubie.
Kiedy wymówił to słowo na 4 litery, odbiło mi. Moi rodzice mnie dobijają. Poza tym, co mam im odpowiedzieć?
- Vanessa! Ty jako ta starsza powinnaś pomyśleć! I nie myśl, ze będziemy dawać ci pieniądze na dziecko! Czyś ty zwariowała?! Na starość tylko problemów przysparzacie!
Nagle dostałam olśnienia. Tak ucieszyłam się ze swojego genialnego mózgu, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Laura, bawi cię ten temat?! Bo mnie ani trochę! - zwróciła się do mnie wkurzona mama.
- Mamo... - zaczęła powoli Vanessa.
- ... oni nas zgwałcili! - krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha, ale po chwili ogarnęłam się i wykorzystałam moje zdolności aktorskie.
- Ja nie chciałam, ale Ross... przyciskał - udawałam załamaną - a ja nie potrafiłam się mu oprzeć... - zerknęłam na mamę, która zdezorientowana wpatrywała się w moje oczy. Jak nie wyleciała, jak się nie wydarła...
- Panie blond czupryno! - wrzasnęła mama do dotychczas śmiejącego się Rossa, który a jednej chwili spoważniał - Jak śmiałeś! - wyciągnęła Rossa za ucho z kółka R5. Chłopak niepewnie przywarł do ściany.
- Tak moją kochaną Laurusię wykorzystać! Przysięgam ci na moją teściową, że za kratkami spędzisz co najmniej 1000 lat! - krzyczała mama, a Ross jednocześnie zdziwiony, przerażony i nieogarnięty wyglądał na prawdę głupio.
- A ty! - teraz zwróciła się do Rikera - pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś!
- A ja jestem gejem! - wrzasnął na maxa przestraszony pani Marano, która wyglądała teraz jak uosobienie zła - Vanessa mnie zmusiła! - wskazał na nią łapiąc się za głowę. Mama powoli odwróciła się w stronę siostry.
-
Ja? - zapytała rozbawiona Vanessa - ja proszę ciebie preferuję zasady
chrześ-ci-jań-skie! Jak tatuś kazał, rozmnażanie dopiero po ślubie! -
powiedziała, a już byłam pewna, że zaraz każdy wtrąci coś w tej sprawie.- Laura, Vanessa! - krzyknęła na wstępie mama, już trochę spokojniej. A może jednak nie... Spojrzałam na Vanessę, która zamyślona opierała się o lodówkę.
- Co wy sobie myślicie?! Chodzić do łóżka z pierwszymi lepszymi?! Co z tego, że to wasz ulubiony zespół, nic o nich nie wiecie!
- Poza tym - wtrącił tata - rozmawialiśmy już na ten temat. Seks dopiero po ślubie.
Kiedy wymówił to słowo na 4 litery, odbiło mi. Moi rodzice mnie dobijają. Poza tym, co mam im odpowiedzieć?
- Vanessa! Ty jako ta starsza powinnaś pomyśleć! I nie myśl, ze będziemy dawać ci pieniądze na dziecko! Czyś ty zwariowała?! Na starość tylko problemów przysparzacie!
Nagle dostałam olśnienia. Tak ucieszyłam się ze swojego genialnego mózgu, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Laura, bawi cię ten temat?! Bo mnie ani trochę! - zwróciła się do mnie wkurzona mama.
- Mamo... - zaczęła powoli Vanessa.
- ... oni nas zgwałcili! - krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha, ale po chwili ogarnęłam się i wykorzystałam moje zdolności aktorskie.
- Ja nie chciałam, ale Ross... przyciskał - udawałam załamaną - a ja nie potrafiłam się mu oprzeć... - zerknęłam na mamę, która zdezorientowana wpatrywała się w moje oczy. Jak nie wyleciała, jak się nie wydarła...
- Panie blond czupryno! - wrzasnęła mama do dotychczas śmiejącego się Rossa, który a jednej chwili spoważniał - Jak śmiałeś! - wyciągnęła Rossa za ucho z kółka R5. Chłopak niepewnie przywarł do ściany.
- Tak moją kochaną Laurusię wykorzystać! Przysięgam ci na moją teściową, że za kratkami spędzisz co najmniej 1000 lat! - krzyczała mama, a Ross jednocześnie zdziwiony, przerażony i nieogarnięty wyglądał na prawdę głupio.
- A ty! - teraz zwróciła się do Rikera - pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś!
- A ja jestem gejem! - wrzasnął na maxa przestraszony pani Marano, która wyglądała teraz jak uosobienie zła - Vanessa mnie zmusiła! - wskazał na nią łapiąc się za głowę. Mama powoli odwróciła się w stronę siostry.
Wychodząc z pokoju złapałam Rossa za ramię. Spojrzał na mnie.
__________________________________________________________________________________
Hej! Tu nareszcie ja :D
Przepraszam za nieobecność, ale dużo nauki mam i w grudniu próbne egzaminy :<
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3
/Kitka
niedziela, 16 listopada 2014
Rozdział 7
Dedykacja dla wszystkich, którzy skomentowali poprzedni rozdział! A w szczególności dziękujemy ci Olga Lynch za to,że nasz blog bardziej zaistniał i przybiera nowych barw!
#Laura
Obudziłam się jakoś o 9, powyginałam się trochę na przebudzenie, zrzuciłam z siebie kołdrę "O kufa, jak zimno"-pomyślałam.Dobra, podeszłam do szafy i wybrałam sobie czarne rurki a do tego biała koszulka w czarne paski.Poszłam do łazienki, a tam rozczesałam włosy,umyłam zęby, umalowałam się lekko i ubrałam.Po wyjściu z łazienki poszłam pościelić łóżko, gdy było już gotowe usiadłam na nim z laptopem, który cały był obklejony zdjęciami R5.Powchodziłam na wszystkie strony społecznościowe, postanowiłam zawitać na youtube.Gdy to zrobiłam zauważyłam pełno filmików jak ja i Ross śpiewamy, chyba każdy kto był na tym koncercie go wstawił.Znowu zaczęłam myśleć nad Ross'em.Ja naprawdę nie wiem co jest ze mną nie tak,że on raz jest taki miły,a zaraz zmienia mu się humor.Co on okres ma? Chłopak w ciąży jest? Ja bardzo chciałabym, aby to on był moim przyjacielem, a nie wrogiem.Gdy tak siedziałam na laptopie usłyszałam dzwonek do drzwi więc szybko zbiegłam na dół i w okienkach na drzwiach zobaczyłam blond czuprynę..Czy to Ross?..Nie to niemożliwe..Otwieram drzwi..A nie jednak możliwe..
-Heej?-witam się zdezorientowna..
-Cześć Lau..Musimy porozmawiać..Wpuścisz mnie?- ja tylko szerzej otworzyłam drzwi aby mógł wejść..Pochylił się by ściągnąć swe czarne conversy i gdy je odkładał to chyba zauważył moje takie same..bo uśmiechnął się lekko i postawił swoje buty blisko moich.Skierowaliśmy się do mojego pokoju..
-No więc...O czym chcesz pogadać?-pytam zaciekawiona, a on nic nie powiedział tylko podszedł bliżej mnie i zaśpiewał mi, patrząc prosto w oczy:
- I dream on, dream about you
What can I do to make you feel all right?
Baby I don’t want to see you cry, no
I want to see you smile
I want to see you smile
Na koniec ze łzami szczęścia z całej siły go przytuliłam.Jakie ja mam szczęście, że go poznałam! Dziękuje!
-L..A..U DU..SI..SZ- po tych słowach szybko się od niego oderwałam.
-Przepraszam Rossy, ale to był cudowny gest..
-Rossy? Lubię to.-powiedział to takim głosem, a ja próbowałam nie wybuchnąć ze śmiechu.-Ale wracając..Lau ja chciałbym cie przeprosić za moje zachowanie, nie wiem co we mnie wstąpiło ..Jest mi głupio i mam dla ciebie malutki prezent.-gdy to powiedział z tylnej kieszeni spodni wyjął podłużne pudełeczko, w którym znajdowała się złota bransoletka z przywieszką w kształcie serca.Bożeno jaka cudna! Ross podszedł do mnie i podniósł moją rękę aby mógł ją zapiąć.Gdy już to zrobił ja rzuciłam mu się na szyje mówiąc do ucha ciche "Dziękuje", poczułam jak się zaśmiał i odpowiada mi szeptem "Drobiazg Lau.", a ja wtulam się w niego mocnej.
#1 godzinę później
Od przyjścia Ross'a siedzimy we dwójkę i rozmawiamy na byle jaki temat. Tak bardzo się cieszę , że jesteśmy pogodzeni! Moja siostra wróciła niedawno z zakupów i była z lekka zdziwiona na widok Ross'a w naszym domu.Poinforomowała mnie, że niedługo ma przyjść do nas reszta z R5.
Gdy usłyszałam dzwonek, zostawiłam Ross'a na chwilę i pobiegłam otworzyć drzwi, okazało się, że to nasi kochani znajomi z R5.Gdy wszyscy tak rozmawiali ja siedziałam obok Ross'a, bawiąc się bransoletką i nuciłam piosenkę, którą z rana mi zaśpiewał, on od czasu do czasu zerkał na mnie i uśmiechał się szeroko.Po mijającej już godzinie rozmów usłyszeliśmy dzwonek do drzwi..Kto to może być? Spojrzałam na Van,może ona coś wie, a ta tylko wzruszyła ramionami..Dobra pewnie ktoś się pomylił..I znowu ktoś zadzwonił dzwonkiem, nie chętnie wstałam i poszłam kogo do nas przywiało..
-Rodzice?-pytam nie dowierzając.
-NIESPODZIANKA!-otworzyłam szeroko oczy i buzie.
-Mówiliście coś?-tssaa,zamyśliłam się.
-Pytaliśmy się czy nas wpuścisz do środka.-mówi mama-Dobrze się czujesz?Nic ci nie jest słonko?-ugh..zaczyna się..
-Wszystko w porządku mamo...Właźcie..
Wepchnęli się do przedpokoju z tymi walizami i zaczęli zdejmować kurtki, gdy wzięli się za buty ich wzrok powędrował na wiele par butów..
-oooo..Macie gości?-pyta mama.
-Taaak..polubicie ich..-mówię z nadzieją w głosie.
Powędrowaliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli..Gdy rodzice zobaczyli grupkę nastolatków w salonie od razu się zatrzymali..
-ooo witajcie rodzice-wita się Van nie ogarniając co się dzieje.
-Vanusiu i Laurusiu czy to nie jest przypadkiem ten zespół,za którym tak szalejecie? I miałyście całe pokoje obklejone ich plakatami?A jak byli w naszym mieście to biegałyście po całym domu drąc się z wywalonym językiem i zachowywałyście się jak jakieś psychopatki?-ughh..dzięki mamusiu..
-Tsaa dokładnie ten zespół mamo..-odpowiadam i słyszę cichy śmiech ze strony pięciu osób,posłałam im mordercze spojrzenie i od razu się uspokoili.Doskonale.
-Dzień dobry! Jestem Rydel, to jest Ross,Riker, a too..-nie dokończyła bo nasza mama jej przerwała..
-Dziecinko wiemy jak się nazywacie te wariatki gadały o was z 1000 razy dziennie.-i tu wskazała na mnie i Van.
-MAMOOO!-krzyknęłyśmy razem.
Kufa co za wiocha..Gdy nasi rodzice rozmawiali z naszym ulubionym zespołem, ja z Vanessą wymieniałyśmy między sobą zażenowane spojrzenia dodając otuchy lekkim uśmiechem mówiącym "będzie dobrze zobaczysz".Spojrzałam teraz na Ross'a i Riker'a, którzy wymieniali się uśmiechami..Czy oni coś knują?
Poczułam jak Rossy obejmuje mnie swoim ramieniem i mówi..
-Lau kochanie..co się nie odzywasz?Boli cię po naszych cudownych nocach spędzonych we dwoje?-Czekaaaj..o co kaman? Po chwili słyszę Riker'a..
-Van kotku wszystko dobrze z naszym bobaskiem?- po tym pytaniu kładzie jej rękę na brzuchu..Spojrzałyśmy na rodziców, ci cali czerwoni wstają z kanapy i zaczynają:
-LAURA MARIE MARANO I VANESSA NICOLE MARANO NATYCHMIAST DO KUCHNI! CZEKA NAS POWAŻNA ROZMOWA! -wooow..co za synchronizacja..czas na kazania od rodziców..będzie się działo.
~~~~~
Siemanko!
Dziękujemy za komentarze! Na prawdę pomogły! Jesteście niesamowici!
~Szylwia.
#Laura
Obudziłam się jakoś o 9, powyginałam się trochę na przebudzenie, zrzuciłam z siebie kołdrę "O kufa, jak zimno"-pomyślałam.Dobra, podeszłam do szafy i wybrałam sobie czarne rurki a do tego biała koszulka w czarne paski.Poszłam do łazienki, a tam rozczesałam włosy,umyłam zęby, umalowałam się lekko i ubrałam.Po wyjściu z łazienki poszłam pościelić łóżko, gdy było już gotowe usiadłam na nim z laptopem, który cały był obklejony zdjęciami R5.Powchodziłam na wszystkie strony społecznościowe, postanowiłam zawitać na youtube.Gdy to zrobiłam zauważyłam pełno filmików jak ja i Ross śpiewamy, chyba każdy kto był na tym koncercie go wstawił.Znowu zaczęłam myśleć nad Ross'em.Ja naprawdę nie wiem co jest ze mną nie tak,że on raz jest taki miły,a zaraz zmienia mu się humor.Co on okres ma? Chłopak w ciąży jest? Ja bardzo chciałabym, aby to on był moim przyjacielem, a nie wrogiem.Gdy tak siedziałam na laptopie usłyszałam dzwonek do drzwi więc szybko zbiegłam na dół i w okienkach na drzwiach zobaczyłam blond czuprynę..Czy to Ross?..Nie to niemożliwe..Otwieram drzwi..A nie jednak możliwe..
-Heej?-witam się zdezorientowna..
-Cześć Lau..Musimy porozmawiać..Wpuścisz mnie?- ja tylko szerzej otworzyłam drzwi aby mógł wejść..Pochylił się by ściągnąć swe czarne conversy i gdy je odkładał to chyba zauważył moje takie same..bo uśmiechnął się lekko i postawił swoje buty blisko moich.Skierowaliśmy się do mojego pokoju..
-No więc...O czym chcesz pogadać?-pytam zaciekawiona, a on nic nie powiedział tylko podszedł bliżej mnie i zaśpiewał mi, patrząc prosto w oczy:
- I dream on, dream about you
What can I do to make you feel all right?
Baby I don’t want to see you cry, no
I want to see you smile
I want to see you smile
Na koniec ze łzami szczęścia z całej siły go przytuliłam.Jakie ja mam szczęście, że go poznałam! Dziękuje!
-L..A..U DU..SI..SZ- po tych słowach szybko się od niego oderwałam.
-Przepraszam Rossy, ale to był cudowny gest..
-Rossy? Lubię to.-powiedział to takim głosem, a ja próbowałam nie wybuchnąć ze śmiechu.-Ale wracając..Lau ja chciałbym cie przeprosić za moje zachowanie, nie wiem co we mnie wstąpiło ..Jest mi głupio i mam dla ciebie malutki prezent.-gdy to powiedział z tylnej kieszeni spodni wyjął podłużne pudełeczko, w którym znajdowała się złota bransoletka z przywieszką w kształcie serca.Bożeno jaka cudna! Ross podszedł do mnie i podniósł moją rękę aby mógł ją zapiąć.Gdy już to zrobił ja rzuciłam mu się na szyje mówiąc do ucha ciche "Dziękuje", poczułam jak się zaśmiał i odpowiada mi szeptem "Drobiazg Lau.", a ja wtulam się w niego mocnej.
#1 godzinę później
Od przyjścia Ross'a siedzimy we dwójkę i rozmawiamy na byle jaki temat. Tak bardzo się cieszę , że jesteśmy pogodzeni! Moja siostra wróciła niedawno z zakupów i była z lekka zdziwiona na widok Ross'a w naszym domu.Poinforomowała mnie, że niedługo ma przyjść do nas reszta z R5.
Gdy usłyszałam dzwonek, zostawiłam Ross'a na chwilę i pobiegłam otworzyć drzwi, okazało się, że to nasi kochani znajomi z R5.Gdy wszyscy tak rozmawiali ja siedziałam obok Ross'a, bawiąc się bransoletką i nuciłam piosenkę, którą z rana mi zaśpiewał, on od czasu do czasu zerkał na mnie i uśmiechał się szeroko.Po mijającej już godzinie rozmów usłyszeliśmy dzwonek do drzwi..Kto to może być? Spojrzałam na Van,może ona coś wie, a ta tylko wzruszyła ramionami..Dobra pewnie ktoś się pomylił..I znowu ktoś zadzwonił dzwonkiem, nie chętnie wstałam i poszłam kogo do nas przywiało..
-Rodzice?-pytam nie dowierzając.
-NIESPODZIANKA!-otworzyłam szeroko oczy i buzie.
-Mówiliście coś?-tssaa,zamyśliłam się.
-Pytaliśmy się czy nas wpuścisz do środka.-mówi mama-Dobrze się czujesz?Nic ci nie jest słonko?-ugh..zaczyna się..
-Wszystko w porządku mamo...Właźcie..
Wepchnęli się do przedpokoju z tymi walizami i zaczęli zdejmować kurtki, gdy wzięli się za buty ich wzrok powędrował na wiele par butów..
-oooo..Macie gości?-pyta mama.
-Taaak..polubicie ich..-mówię z nadzieją w głosie.
Powędrowaliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli..Gdy rodzice zobaczyli grupkę nastolatków w salonie od razu się zatrzymali..
-ooo witajcie rodzice-wita się Van nie ogarniając co się dzieje.
-Vanusiu i Laurusiu czy to nie jest przypadkiem ten zespół,za którym tak szalejecie? I miałyście całe pokoje obklejone ich plakatami?A jak byli w naszym mieście to biegałyście po całym domu drąc się z wywalonym językiem i zachowywałyście się jak jakieś psychopatki?-ughh..dzięki mamusiu..
-Tsaa dokładnie ten zespół mamo..-odpowiadam i słyszę cichy śmiech ze strony pięciu osób,posłałam im mordercze spojrzenie i od razu się uspokoili.Doskonale.
-Dzień dobry! Jestem Rydel, to jest Ross,Riker, a too..-nie dokończyła bo nasza mama jej przerwała..
-Dziecinko wiemy jak się nazywacie te wariatki gadały o was z 1000 razy dziennie.-i tu wskazała na mnie i Van.
-MAMOOO!-krzyknęłyśmy razem.
Kufa co za wiocha..Gdy nasi rodzice rozmawiali z naszym ulubionym zespołem, ja z Vanessą wymieniałyśmy między sobą zażenowane spojrzenia dodając otuchy lekkim uśmiechem mówiącym "będzie dobrze zobaczysz".Spojrzałam teraz na Ross'a i Riker'a, którzy wymieniali się uśmiechami..Czy oni coś knują?
Poczułam jak Rossy obejmuje mnie swoim ramieniem i mówi..
-Lau kochanie..co się nie odzywasz?Boli cię po naszych cudownych nocach spędzonych we dwoje?-Czekaaaj..o co kaman? Po chwili słyszę Riker'a..
-Van kotku wszystko dobrze z naszym bobaskiem?- po tym pytaniu kładzie jej rękę na brzuchu..Spojrzałyśmy na rodziców, ci cali czerwoni wstają z kanapy i zaczynają:
-LAURA MARIE MARANO I VANESSA NICOLE MARANO NATYCHMIAST DO KUCHNI! CZEKA NAS POWAŻNA ROZMOWA! -wooow..co za synchronizacja..czas na kazania od rodziców..będzie się działo.
~~~~~
Siemanko!
Dziękujemy za komentarze! Na prawdę pomogły! Jesteście niesamowici!
~Szylwia.
wtorek, 11 listopada 2014
Rozdział 6
*Oczami Ross'a*
Gdy wkurzony wszedłem do swojego pokoju, zacząłem myśleć. Co za debilne grzyby z moich braci! Czy oni nie mogą zrozumieć, że z Laurą nic mnie nie łączy!? Przecież ona ma takie brzydkie(śliczne) brązowe oczy! Ohydne(piękne) włosy! Jest za gruba(cudownie szczupła)! Ma obrzydliwą(seksowną) figure! W ogóle mi się NIE PODOBA(cholernie mi się podoba)! Nienawidze jej(chyba się w niej zakochałem)**! Dobra mózg ogarnij swoją dupe! Aby się ogarnąć włączyłem muzyke i zacząłem tańczyć, dobrze że wybrałem sobie pokój z większą przestrzenią. Gdy już się opanowałem wziąłem swoją gitarę do rąk, przejechałem palcami po strunach i usłyszałem dźwięk,który tak bardzo kocham.Zdecydowałem, że napisze własną piosenke. Przecież muzyka to moje życie, dzięki niej po części zrozumiałem świat .Ona nauczyła mnie wielu rzeczy..Dając mi rytm- pokazała mi,że umiem tańczyć..Dając mi nuty- pokazała mi, że umiem śpiewać..Dając mi piosenki- ma nadzieje, że sam coś stworze.Gdy zacząłem myśleć nad nutami, doznałem olśnienia i poszło mi szybko.W głowie miałem słowa i tylko trzeba ułożyć je w tekst do mojej piosenki.Po chwili chwyciłem zeszyt i zacząłem zapisywać:
Got my heart made up on you
Oooh, oooh, oooh, oooh
You said what you said
When words are knives it's hard not to forget
But something in my head wouldn't reset
Can't give up on us yet
No, whoa, wo-ooh
Your love was so real
It pulled me in just like a magnetic field
I'd let you go but something's taking the wheel
Yeah it's taking the wheel
Oh, oh
Po jakiś 3 godzinach powstała piosenka ,,Heart Made Up On You".Gdy już skończyłem wszystko zapisywać i mam wszystkie nuty zaśpiewałem całą lecz usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi do mojego pokoju, odwróciłem wzrok i zobaczyłem Laurę, która zamyka drzwi i od razu przy ścianie zzsuwa się po ścianie, zakrywa dłońmi twarz i zaczyna szeptać:
-Głupi Lynch! Nie chce wyjść z moich myśli! Już ten żyrandol mógł na mnie spaść,pojechałabym do szpitala i tylko Van by się przejmowała.Wcześniej miałam nudne życie..bez przyjaciół,imprez i innych spotkań..może to dlatego nie wiem jak ma sie zachowywać przy Ross'ie..Albo coś ze mną nie tak? Ross mnie nienawidzi, przecież to nie tak miało być..ja miałam mieć z nim ślub,dzieci..a ja wszystko zepsułam..jestem skończoną idiotką..marzenia ..po co one są..
-Ale ty nie rozumiesz Lau, to wszystko nie tak jak myślisz-odezwałem się, a ta na dźwięk mojego głosu podskoczyła na równe nogi i zaczęła panikować!
-AAAAA! Co ty tutaj robisz!? Kufa ty wszystko słyszałeś!?-tutaj jej przytaknąłem-Cholera!-teraz się rozejżała po pokoju.-Przecież to nie jest łazienka! Jezu pewnie źle skręciłam! To twój pokój! OMG jaka ja głupia! A tak poza tym świetna piosenka i czekam by ją zobaczyć na youtube!-powiedziała tak szybko i wyleciała jak torpeda z mojego pokoju.Usłyszałem jeszcze głośne zamknięcie drzwi frontowych.Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem ją jak szła bardzo szybkim tempem.Wyciągnąłem telefon i napisałem jej wiadomość..Jak dobrze, że Van podała mi jej numer..Dobra wysłane..Poszedłem pod prysznic i gdy już się umyłem i wytarłem nałożyłem na siebie białą koszulke i różowe bokserki.Położyłem się w łóżku i w słuchawkach włączyłem sobie muzyke, która pomogła mi zasnąć.
*Oczami Laury*
Weszłam już do domu, szybko zamknęłam za sobą drzwi, chociaż nie wiem dlaczego skoro nikt mnie nie gonił.Zdjęłam czarne conversy..heh.."Ross też takie nosi"-pomyślałam.Kufa przestań myśleć o NIM ! Poszłam do kuchni i wzięłam z zamrażalnika lody czekoladowe oraz wielgaśną łyżeczkę.Poszłam do pokoju, aby poszukać fajnego filmu.Wypadło na "Randka z gwiazdą". Po skończeniu się filmu jak i lodów poszłam do łazienki na dłuuugą i odprężającą kąpiel.Podczas niej myślałam nad tym filmem, który w sumie zgadza się z moimi ostatnimi przeżyciami..On blondyn,ona brunetka..On- sławny piosenkarz, a ona zaś zwykłą nastolatką..Poznają się na koncercie w nietypowej sytuacji..chociaż to co stało się na końcu, w moim życiu na 100% się nie zdarzy, tym bardziej z Ross'em.Po kąpieli i przebraniu się w piżame, zauważyłam, że mój telefon się świeci..Sprawdziłam to i okazało się, że mam wiadomość..Zobaczmy treść..
"Gdzie tak pędzisz koffany koniku?~Rossy"
Czy Van dała mu mój numer!? Ughh! Zabije! Ale czy on nazwał mnie KONIEM!? Dobra teraz jestem tak wściekła, że czuje jak gniew rozlewa się w moich żyłach! Chyba zaraz zmienie się w Hulk'a by rozwalić całe miasto! A szczególnie przygnieść Ross'a ! Dobra spokojnie..wdech,wydech,wdech..Jest okey , ogarnęłam się i z dziwnymi myślami położyłam się spać,śniąc o tym jak zabijam mojego kochanego Ross'a Lynch'a..
~~~~~
**- to są jego prawdziwe myśli,do których nie chce się przyznać.
~~~~~~
Heej Kochani!❤
Tylko co mogę powiedzieć to, to że liczę na komentarze !
~Szylwia.
poniedziałek, 10 listopada 2014
Rozdział 5
#Ross
Cała czwórka pobladła. Spojrzeli po sobie i zaczęli wpatrywać się w ziemię. Rozbawił mnie ten widok. Nie wiedziałem, czy było to wszystko bardziej śmieszne czy raczej żałosne. Złapałem się za głowę i zacząłem cicho chichotać. W tej chwili Rydel czerwona do granic możliwości przeszyła mnie wzrokiem. Założyłem ręce z tyłu i potulnie spojrzałem na podłogę. Laurę z pewnością rozbawiłby ten widok. Zaraz, co?
- Riker,
Ryland, Rocky, Ellington - zaczęła Rydel spokojnie widocznie
powstrzymując wybuch gniewu. Nagle z sufitu spadł żyrandol. Ooo
matkoo... Komuś tu się porządnie oberwie...Cała czwórka pobladła. Spojrzeli po sobie i zaczęli wpatrywać się w ziemię. Rozbawił mnie ten widok. Nie wiedziałem, czy było to wszystko bardziej śmieszne czy raczej żałosne. Złapałem się za głowę i zacząłem cicho chichotać. W tej chwili Rydel czerwona do granic możliwości przeszyła mnie wzrokiem. Założyłem ręce z tyłu i potulnie spojrzałem na podłogę. Laurę z pewnością rozbawiłby ten widok. Zaraz, co?
- Inaczej wszystkie wasze durne gry będą robić za kulę dyskotekową. Macie czas do 17.
Chłopacy spojrzeli po sobie.
- Rydel, jest 15:40! - spanikował Riker.
- No to radzę się wam pośpieszyć - puściła mu oczko Rydel.
Cała
czwórka rzuciła się do sprzątania jak sęp na padlinę. Ja po cichu
ulotniłem się do mojego pokoju. Muszę się przebrać na gości, bo inaczej
siostra mnie zabije. No ale chwila, gdzie jest moj... No tak. Dałem ją
Laurze. Trzeba dbać o swoje fanki. Chociaż Laura nie jest taką zwykłą
fanką. Nie wiem czemu, ale coś mnie do niej ciągnie.
#Laura
- Co?! - krzyknęłam na cały głos.
-
To! Dziś o 17. Rydel nas zaprosiła. - powiedziała Vanessa z szerokim
uśmiechem na twarzy robiąc masę na ciasteczka. - Przecież uwielbiasz R5,
powinnaś się cieszyć.
No tak. Powinnam, ale się nie
cieszę. Wręcz przeciwnie. Najbardziej na świecie nie chcę tam iść! Tak
piekielnie poniżyłam się przed Rossem, że najchętniej już nigdy nie
wychodziłabym ze swojego pokoju. Poza tym łeb mi pęka! Pewnie palnę
jeszcze coś głupszego i Ross już nigdy się do mnie nie odezwie. A może
to dobrze? Przynajmniej oszczędzę sobie wstydu. Dobra, csiii... Lepiej
pójdę się przygotować. Jak już mam się ośmieszyć, to z klasą...~*~
Jechałyśmy
do Lynchów. Byłam cała czerwona z nerwów. Ubrałam się na luzie, żeby
sobie nie pomyśleli, że się stroiłam czy coś... Założyłam czarne
legginsy, zielony sweter z reniferem, a włosy podkręciłam lokówką. O
nie... Dojeżdżamy...
- Laura, idź zapukaj, a ja wezmę jedzonko!
VANESSA, NO BŁAGAM.
Z drżącymi rękami zapukałam do drzwi. Jeszcze pewnie otworzy Ross...
- Laura! - uśmiechnęła się Rydel.
-
O matko, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę - z wyraźną ulgą
przytuliłam blondynkę. Zaprosiła mnie do środka i sama poszła pomóc
Vanessie z jedzeniem. No bomba.
- Laura!
Usłyszałam charakterystyczny głos i ze sztucznym uśmiechem spojrzałam w lewo.
- Ross... Fajnie cię widzieć!
- W sprawach uczuciowych jesteś beznadziejną aktorką - stwierdził Ross i poprawił fryzurę.
LYNCH! Śmiesz wątpić w moje zdolności aktorskie?! Zażenowana poczułam, że zaczyna mi się robić gorąco.
- Radziłabym ci kupić kontakty, bo...
- Spójrz w lustro i dopiero wtedy się wykręcaj.
Odwrócił
się i odszedł. Spojrzałam na lustro wiszące w przedpokoju i zaśmiałam
się żałośnie. Już nic nie naprawi mojej reputacji w oczach Rossa. Byłam
tak potwornie czerwona, że pod nosem zaczęłam przeklinać własną twarz.
- To cera naczynkowa, kretynie! - wydarłam się na cały dom i z jednym butem w ręce, a drugim na nodze zaczęłam biec za Rossem.
-
Ty... tty pajacu! Nic nie chcesz zrozumieć, tylko wolisz wyciągać
własne wnioski! - biegłam za nim jak głupia,a on nie miał nawet zamiaru
zwolnić. Wtem nieoczekiwanie stanął i obrócił się w moją stronę. Nie
zdążyłam wyhamować i... wpadłam na niego. Żeby było śmieszniej, Ross nie
utrzymał równowagi i wylądowaliśmy na ziemi na środku pokoju. A żeby
było jeszcze śmieszniej, trzech Lynchów i Ratliff wpatrywali się w nas
jak w obrazek. Spojrzałam w oczy Rossa, które były tak zdziwione, że
dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu. Ross wstał otrzepując się i
przy okazji gapiąc się na mnie jak na idiotkę.
- Ta twoja dziewczyna ma zdecydowane rozchwianie nastrojów. - stwierdził Rocky i poklepał brata po ramieniu.
-
To choroba dwubiegunowa! - wrzasnął Ellington z miną bohatera - Osoby z
tą chorobą w jednej chwili są agresywne jak... śliwka, a w drugiej
spokojne jak...
- Pingwin? - zaproponował Rocky, a Riker skinął głową.
Doprawdy, trafne porównania.
- To głupota. - odparł drętwo Ryland, a wszyscy popatrzyli na niego ze strachem w oczach.
Kiedy
to usłyszałam momentalnie przestałam się śmiać i zapłakana od śmiechu
usiadłam na kolanach. Popatrzyłam na wszystkich zażenowana.
-
Och, Boże - złapałam się za głowę - Zabierz mnie stąd i spraw, żeby ten
dzień nigdy się nie wydarzył, i żeby żaden Lynch, i żaden Ratliff już
nigdy mnie nie spotkał! - powiedziałam głośno i zrezygnowana położyłam
się na podłodze.
- Ale słodka jest - stwierdził Riker i pomagając mi wstać dźgnął Rossa łokciem.
- Ałłć!
- I nawet jesteście tacy sami - dodał Rocky i zaczął udawać amorka strzelając w nas niewidzialną strzałą.
- Fuu! - krzyknęliśmy i jednocześnie odskoczyliśmy od siebie.
#Ross
Matko! Moja rodzina jest nienormalna! Chcą zeswatać mnie z Laurą?! Czyżby wcześniej pociągała mnie jej głupota? O nie, byłem głupi i tyle. Ona jest taka... wkurzająca!
Matko! Moja rodzina jest nienormalna! Chcą zeswatać mnie z Laurą?! Czyżby wcześniej pociągała mnie jej głupota? O nie, byłem głupi i tyle. Ona jest taka... wkurzająca!
- Rocky,
zamknij lepiej tą gębę, bo nie ręczę za siebie. - zdenerwowałem się - wy
chyba nie shippujecie mnie z NIĄ? - wskazałem na Laurę, która
wpatrywała się we mnie swoimi pięk... okropnymi i wrednymi oczami.
Rocky, Ell, Ryland i Riker spojrzeli po sobie.
- RAURA! - wrzasnęli na cały głos, a żyrandol, który wcześniej przymocowali na taśmę klejącą zleciał kilka centymetrów od Laury.
- Matko Święto! - krzyknęła Rydel wchodząc do pokoju i spanikowana odsunęła Laurę od żyrandola.
- Kto był taki mądry? - znowu poczerwieniała.
- To był pomysł Ellingtona - nakablował Rocky, a Ryland wypchnął winowajcę w stronę siostry.
- Ell, chcesz mi coś powiedzieć? - zapytałam oschle blondynka.
- Pięknie dziś wyglądasz! - uśmiechnął się.
-
Ja już nie mam do was siły - westchnęła Rydel - Ratliffowie są jeszcze
gorsi od Lynchów... - zrezygnowana potrząsnęła głową i wyszła z pokoju.
- Niektórzy Lynchowie są gorsi. - Laura ze znaczącym uśmiechem spojrzała na mnie i wyszła za Rydel. Co za tupet!
- Lecą na siebie. - odezwał się dotychczas milczący Ryland.
- To widać, słychać i czuć! - zanucili wszyscy razem i przybili sobie piątki.
Ludzie...
Z kim ja żyję... Czasem mam ochotę się wyprowadzić. Co za debile!
Shippują Raurę? Pff... Niech sobie shippują. I tak nigdy nie doczekają
dnia, kiedy Raura się wydarzy.___________________________________________________________________________________Hej znowu!
Nie mam weny, ale napisałam! XD
+ TO OSTATNIE ZDANIE ROSSA
/Kita
niedziela, 9 listopada 2014
Rozdział 4
Rozdział dodany w ramach podziękowań za 559 wyświetleń! ❤
Siedziałam dalej i wpatrywałam się w jego cudowną twarz myśląc co ja mam mu odpowiedzieć.Po jakimś czasie zdecydowałam się na odpowiedź, która ukrywałaby fakt, że na 1000% bym się zgodziła..
-Pff..Co? Ja? W życiu bym się nie zgodziła pójść ze swoją ukochaną gwiazdą!-chyba mi się nie udało..
-Ja tam myślę,że na 40% byś poszła-odpowiada mi z lekkim rozbawieniem.
-Aa..Co z resztą tych procent?-pytam nie rozumiejąc.
-Jest 60% prawdopodobieństwa, że gdybym o to spytał to byś pewnie zemdlała-powiedział i dopiero teraz się odsunął przy okazji puszczając mi oczko.
Potem wysiadł z auta aby wkońcu zatankować auto.A ja z okna obserwowałam jego każdy ruch, muszę przyznać, że na tych wszystkich plakatach nie widać jego cudownych mięśni i tak przystojnej twarzy, a jego blond czupryna i śliczne brązowe oczy tracą swój prawdziwy urok.Wszędzie odprowadzałam go wzrokiem, patrzyłam jak wlewa tą benzyne,jak idzie płacić ,jak podaje gotówke , jak otwiera drzwi wejściowe od stacji,jak idzie w strone auta i otwiera drzwi siadając na miejscu kierowcy oraz widze jak odwraca się do mnie i patrzy , a nagle pyta:
-Mam coś na twarzy czy coś?
-Niee..on jest cudowna i taka idealna..-powiedziałam rozmarzonym głosem, lecz po chwili dotarło do mnie co powiedziałam więc szybko spuściłam głowę chowając rumieńce i mówiąc ciche "przepraszam" .Po chwili poczułam jak podnosi mój podbródek i mówi słowa, które z lekka mnie zszokowały..
-A wiesz co? Gdy usłyszałem te słowa poczułem ciepło w środku tylko nie wiem dlaczego no bo kurcze podczas lub po każdym koncercie słyszę od fanek jaki to ja jestem very sexy,przystojny i wgl..-chwile się zastanawiał i kontynuował dalej - A może..Ty nie jesteś taką zwykłą fanką..Dobra to nie ważne, odwiozę już cie do tego domu.
Droga dłużyła nam się niemiłosiernie,przez tą niezręczną ciszę ale ja nie umiem się odezwać bo te słowa utknęły mi w głowie i ciągle o nim myślałam. Skończ już! Przestań noo! Niech zapomne o nim chociaż na trochę! Cały czas krzyczałam w myślach..Na głos krzyknęłam głośne "Ogarnij się!" i walnęłam się ręką w głowe..Zabolało..A dlaczego? Gdyż walnęłam się tą co była w gipsie..No świetnie nie dość że boli mnie głowa to i ręka..Zamknęłam oczy i jęknęłam z bólu..Poczułam jak smochód przyśpiesza i skręca..słysze jak ktoś wysiada z auta i wsiada na miejsce obok mnie i trzęsie mną i krzyczy:
-Lau żyjesz!? Laura odezwij się!? Jedziemy do szpitala!? Cholera..-ahh ten cudny głos Ross'a no ale..
-Zamknij tą śliczną twarzyczkę bo mi łeb pęka!!- wydarłam się na cały głos i od razu tego pożałowałam czując ból w czaszce..
-Dobra już..Co się stało?-pyta już spokojnie i z troską.
-No bo ja myślałam o takiej sprawie i się wkurzyłam i chciałam przestać więc uderzyłam się w głowe zapominając, że ta ręka jest złamana i na dodatek w gipsie..-odpowiadam lekko a nawet bardzo zawstydzona.
Westchnął..
-Dobra rozumiem..A co to za sprawa?-pyta z wyczuwalną ciekawością..Nie chciałam się przyznać więc odwróciłam wzrok n szybe i spostrzegłam tam troche śliny..Czy ja się śliniłam gdy go tak obserowałam n stacji? upss..
Ross odwrócił moją głowę tak abym patrzyła na niego..
-Lau? Powiedz mi.
-OMG! Dobra! Myślałam o tobie i tych słowach co mi powiedziałeś! Zadowolony z siebie!? Jak tak to teraz zawież mnie do domu.-powiedziałam stanowczo.
Nic nie odpowiadając tylko się uśmiechnął i wrócił na miejsce kierowcy.Po 5 minutach byliśmy już pod moim domem.Chciałam go zaprosić lecz on odmówił i powiedział, że skoro wie gdzie mieszkam to wpadnie kiedy inndziej.Pożegnałam się z nim, a on odjechał do swojego domu.Ja nie chcąc się nudzić poszłam od razu do mojego pokoju się zdrzemnąć.
*Oczami Ross'a*
Gdy wracałem do domu, puściłem sobie płytę R5 , którą specjanie sobie zgrałem.Jadąc tak śpiewałem nasze piosenki na cały głos.Gdy płyta się skończyła akurat zaparkowałem samochód na podjeździe.Wchodząc do domu zdjąłem bluze i moje ulubione czarne conversy, kluczyki rzuciłem na półkę i wszedłem w głąb domu. Gdy tylko wszedłem do salonu moje źrenice się powiększyły a usta szeroko się otworzyły..A dlaczego? Ponieważ wszystko tu latało, dosłownie wszystko.A temu wszystkiemu winni byli czterej debile, inaczej mówiąc Riker,Ellington,Rocky oraz Ryland.Spojrzałem na telewizor..taa już wiadomo o co poszło..jak zwykle o przegraną w gre..kto by się nie spodziewał..Chyba nie ma Rydel bo by uspokoiła ich po pierwszych usłyszanych krzykach.Podbiegłem do nich i chciałem ich uspokoić ale wszyscy na raz odepchnęli i wylądowałem hen daleko prosto na pupe! Ughh czasami mam chęć ich udusić,pobić lub zakopać żywcem , ale to moi bracia i nie ukrywam, że ich w głębi serca kocham no ale jak każde rodzeństwo na maxa wkurzają! Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami ..Oo czyli Rydel wróciła..Gdy to zobaczy to współczuje wam chłopcy (sarkazm). Gdy zmierzała tanecznym krokiem, nucąc przy okazji piosenke Meghan Trainor "Title" , szybko spojrzałem na chłopaków i wszyscy mieli poduszki w rękach, którymi się okładali..
-PRZESTAŃCIE!-krzyknąłem, czego potem pożałowałem bo każdy z nich spojrzał się na mnie z mordem w oczach i rzucili w moją strone poduszkami, szybko zrobiłem unik a poduszki poleciały prosto na twarz Rydel, która zaczęła robić się czerwona ze złości i nabiera powietrza aby zaraz w tym domu powstało piekło..Chłopcy teraz na serio nie chce być w waszej skórze..
~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich!❤
Mam do was taką prośbę..
Ten kto przeczyta ten rozdział mógłby skomentować? Słuchajcie macie przecież anonima tak? Więc możecie nas hejtować ile wlezie ale jak sie zobaczy te miłe komentarze to wie się, że nie jest się samemu na tym blogu! Także proszę was! To dla nas wiele znaczy ❤
~Szylwia
Siedziałam dalej i wpatrywałam się w jego cudowną twarz myśląc co ja mam mu odpowiedzieć.Po jakimś czasie zdecydowałam się na odpowiedź, która ukrywałaby fakt, że na 1000% bym się zgodziła..
-Pff..Co? Ja? W życiu bym się nie zgodziła pójść ze swoją ukochaną gwiazdą!-chyba mi się nie udało..
-Ja tam myślę,że na 40% byś poszła-odpowiada mi z lekkim rozbawieniem.
-Aa..Co z resztą tych procent?-pytam nie rozumiejąc.
-Jest 60% prawdopodobieństwa, że gdybym o to spytał to byś pewnie zemdlała-powiedział i dopiero teraz się odsunął przy okazji puszczając mi oczko.
Potem wysiadł z auta aby wkońcu zatankować auto.A ja z okna obserwowałam jego każdy ruch, muszę przyznać, że na tych wszystkich plakatach nie widać jego cudownych mięśni i tak przystojnej twarzy, a jego blond czupryna i śliczne brązowe oczy tracą swój prawdziwy urok.Wszędzie odprowadzałam go wzrokiem, patrzyłam jak wlewa tą benzyne,jak idzie płacić ,jak podaje gotówke , jak otwiera drzwi wejściowe od stacji,jak idzie w strone auta i otwiera drzwi siadając na miejscu kierowcy oraz widze jak odwraca się do mnie i patrzy , a nagle pyta:
-Mam coś na twarzy czy coś?
-Niee..on jest cudowna i taka idealna..-powiedziałam rozmarzonym głosem, lecz po chwili dotarło do mnie co powiedziałam więc szybko spuściłam głowę chowając rumieńce i mówiąc ciche "przepraszam" .Po chwili poczułam jak podnosi mój podbródek i mówi słowa, które z lekka mnie zszokowały..
-A wiesz co? Gdy usłyszałem te słowa poczułem ciepło w środku tylko nie wiem dlaczego no bo kurcze podczas lub po każdym koncercie słyszę od fanek jaki to ja jestem very sexy,przystojny i wgl..-chwile się zastanawiał i kontynuował dalej - A może..Ty nie jesteś taką zwykłą fanką..Dobra to nie ważne, odwiozę już cie do tego domu.
Droga dłużyła nam się niemiłosiernie,przez tą niezręczną ciszę ale ja nie umiem się odezwać bo te słowa utknęły mi w głowie i ciągle o nim myślałam. Skończ już! Przestań noo! Niech zapomne o nim chociaż na trochę! Cały czas krzyczałam w myślach..Na głos krzyknęłam głośne "Ogarnij się!" i walnęłam się ręką w głowe..Zabolało..A dlaczego? Gdyż walnęłam się tą co była w gipsie..No świetnie nie dość że boli mnie głowa to i ręka..Zamknęłam oczy i jęknęłam z bólu..Poczułam jak smochód przyśpiesza i skręca..słysze jak ktoś wysiada z auta i wsiada na miejsce obok mnie i trzęsie mną i krzyczy:
-Lau żyjesz!? Laura odezwij się!? Jedziemy do szpitala!? Cholera..-ahh ten cudny głos Ross'a no ale..
-Zamknij tą śliczną twarzyczkę bo mi łeb pęka!!- wydarłam się na cały głos i od razu tego pożałowałam czując ból w czaszce..
-Dobra już..Co się stało?-pyta już spokojnie i z troską.
-No bo ja myślałam o takiej sprawie i się wkurzyłam i chciałam przestać więc uderzyłam się w głowe zapominając, że ta ręka jest złamana i na dodatek w gipsie..-odpowiadam lekko a nawet bardzo zawstydzona.
Westchnął..
-Dobra rozumiem..A co to za sprawa?-pyta z wyczuwalną ciekawością..Nie chciałam się przyznać więc odwróciłam wzrok n szybe i spostrzegłam tam troche śliny..Czy ja się śliniłam gdy go tak obserowałam n stacji? upss..
Ross odwrócił moją głowę tak abym patrzyła na niego..
-Lau? Powiedz mi.
-OMG! Dobra! Myślałam o tobie i tych słowach co mi powiedziałeś! Zadowolony z siebie!? Jak tak to teraz zawież mnie do domu.-powiedziałam stanowczo.
Nic nie odpowiadając tylko się uśmiechnął i wrócił na miejsce kierowcy.Po 5 minutach byliśmy już pod moim domem.Chciałam go zaprosić lecz on odmówił i powiedział, że skoro wie gdzie mieszkam to wpadnie kiedy inndziej.Pożegnałam się z nim, a on odjechał do swojego domu.Ja nie chcąc się nudzić poszłam od razu do mojego pokoju się zdrzemnąć.
*Oczami Ross'a*
Gdy wracałem do domu, puściłem sobie płytę R5 , którą specjanie sobie zgrałem.Jadąc tak śpiewałem nasze piosenki na cały głos.Gdy płyta się skończyła akurat zaparkowałem samochód na podjeździe.Wchodząc do domu zdjąłem bluze i moje ulubione czarne conversy, kluczyki rzuciłem na półkę i wszedłem w głąb domu. Gdy tylko wszedłem do salonu moje źrenice się powiększyły a usta szeroko się otworzyły..A dlaczego? Ponieważ wszystko tu latało, dosłownie wszystko.A temu wszystkiemu winni byli czterej debile, inaczej mówiąc Riker,Ellington,Rocky oraz Ryland.Spojrzałem na telewizor..taa już wiadomo o co poszło..jak zwykle o przegraną w gre..kto by się nie spodziewał..Chyba nie ma Rydel bo by uspokoiła ich po pierwszych usłyszanych krzykach.Podbiegłem do nich i chciałem ich uspokoić ale wszyscy na raz odepchnęli i wylądowałem hen daleko prosto na pupe! Ughh czasami mam chęć ich udusić,pobić lub zakopać żywcem , ale to moi bracia i nie ukrywam, że ich w głębi serca kocham no ale jak każde rodzeństwo na maxa wkurzają! Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami ..Oo czyli Rydel wróciła..Gdy to zobaczy to współczuje wam chłopcy (sarkazm). Gdy zmierzała tanecznym krokiem, nucąc przy okazji piosenke Meghan Trainor "Title" , szybko spojrzałem na chłopaków i wszyscy mieli poduszki w rękach, którymi się okładali..
-PRZESTAŃCIE!-krzyknąłem, czego potem pożałowałem bo każdy z nich spojrzał się na mnie z mordem w oczach i rzucili w moją strone poduszkami, szybko zrobiłem unik a poduszki poleciały prosto na twarz Rydel, która zaczęła robić się czerwona ze złości i nabiera powietrza aby zaraz w tym domu powstało piekło..Chłopcy teraz na serio nie chce być w waszej skórze..
~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich!❤
Mam do was taką prośbę..
Ten kto przeczyta ten rozdział mógłby skomentować? Słuchajcie macie przecież anonima tak? Więc możecie nas hejtować ile wlezie ale jak sie zobaczy te miłe komentarze to wie się, że nie jest się samemu na tym blogu! Także proszę was! To dla nas wiele znaczy ❤
~Szylwia
piątek, 7 listopada 2014
Rozdział 3
Obudziłam
się przed 5 i nie mogłam zasnąć. Byłam nadal podniecona wczorajszym
koncertem i w nocy budziłam się chyba z 1000 razy. Dlatego za 1001
postanowiłam iść coś zjeść. Najciszej jak mogłam zeszłam na dół i
podeszłam do lodówki. Niee... Przecież w niej prawie nic nie ma!
Vanessa, w tym tygodniu ty miałaś robić zakupy...
- Tak, dzisiaj pójdę coś kupić.Ahh... Vanessa i jej tajemnice...
Z poważaniem, Laura Marano.
"Hahahahaha, Laura, uwielbiam cię
PS Obiecuję, że częściej będziemy koncertować w L.A."
- Jak tylko się obudzi i da radę chodzić, wypuścimy ją - usłyszałam niewyraźny głos.
-
Hehe, Laura, Riker chce z tob... Ja pierniczę, co ty sobie zrobiłaś!? -
krzyknęła przerażona Vanessa i podbiegła do mnie. Kiedy fala stresu po
mnie spłynęła, poczułam przeszywający ból w lewej ręce. Kiedy na nią
spojrzałam, serce mi stanęło. Była cała we krwii i coś z niej wystawało!
Poczułam, że mi słabo i tu film mi się urwał.
~*~
Siostra zaśmiała się cicho.
Zaciekawiona rozglądałam się po szpitalu. Nie byłam w żadnym od 15 lat i wszystko wydawało mi się mega ciekawe. Kiedy wyszłyśmy z tego obrzydliwego budynku, zobaczyłam, że Vanessa prowadzi mnie do wielkiego, czarnego samochodu.
Nie wytrzymałam 5 minuty milczenia.
- Ross
- Mmm? - delikatnie odchylił głowę do tyłu w moją stronę.
- Co ty robisz?
- Emm... Wiozę cię do domu?
- No właśnie.
- Nie rozumiem...?
- Skąd wiedziałeś, że jestem w szpitalu?
- Vanessa mi powiedziała.
- To czemu po was przyjechałeś?
- Bo wasz samochód jest u mechanika. Jak myślisz, kto cię zawiózł?
- A czemu akurat ty? - zżerała mnie ciekawość.
Skręciliśmy na stację benzynową i zatrzymaliśmy się.
- Bo na mnie lecisz - uśmiechnął się i podniósł jedną brew.
Wysiedliśmy.
- Wcaale nnie! -krzyknęłam podejrzanie szybko i zażenowana spłonęłam rumieńcem wściekłości.
- Ale... - zaczął Ross - gdybym zaprosił cię na obiad - przysunął się bliżej mnie - to byś nie odmówiła, prawda?___________________________________________________________________________________
Hej! <3
Tu Kitka, przychodzę do Was z takim krótkim rozdzialikiem, hahahahha
Oczywiście ma Wam się podobać >u< :D
Liczymy na jakieś motywujące komentarze! <3
wtorek, 4 listopada 2014
Rozdział 2
Rozdział dedykujemy so true, ponieważ to ona skomentowała 1 rozdział..może to była ''chamska reklama" ale zawsze to coś! Dziękujemy!
JA ZARA NIE WYTRZYMIE! OMG na MOIM ramieniu jest ręka tutaj obecnego na scenie ROSS'A LYNCH'A ! Tak dobrze słyszycie nie na tej lalusi tylko na MNIE ! Czekaj,czekaj coś on tam do mnie gada..
JA ZARA NIE WYTRZYMIE! OMG na MOIM ramieniu jest ręka tutaj obecnego na scenie ROSS'A LYNCH'A ! Tak dobrze słyszycie nie na tej lalusi tylko na MNIE ! Czekaj,czekaj coś on tam do mnie gada..
-Mógłbyś powtórzyć?-zapytałam dalej nie ogarniając co się
dzieje.
Zaśmiał się ..
-pytałem ..Czy nie zechcesz zaśpiewać z nami na
scenie..-czekaj czy on to powiedział na serio?!Myślałam że to sen i się
uszczypnęłam !
-nie, to nie jest sen moja droga.-czy on mi czyta w
myślach?!
Po chwili wyciągnął do mnie ręce a ja dość odważnie je
złapałam, on pociągnął mnie a ja wylądowałam BARDZO blisko niego! Lecz potem
odsunęliśmy się na 'bezpieczną' odległość. Popatrzyłam na niego i zauważyłam że
lustruje mnie wzrokiem od stóp do głowy i przy okazji się uśmiecha!
-Jak masz na imię?-pyta tak nagle.
-Laura.
-Drodzy fani powitajcie gorącymi oklaskami Laurę!!-nagle
krzyczy do mikrofonu a tłum zaczyna gwizdać,piszczeć jak i klaskać. Po pewnym
czasie podchodzi do mnie i podaje mikrofon lecz przy okazji szepcze mi do ucha
"najpierw ja zaśpiewam piosenkę,a potem coś się wymyśli" gdy się
odsunął puścił mi oczko a ja się lekko zarumieniłam.Po kilku minutach słyszę
pierwsze nuty piosenki..chwilaa..ja ją kojarzę! I nagle Ross zaczął śpiewać :
In the back
of a taxi cab,
One quick
turn you were on my lap,
We touched
hands and we pulled them back, yeah,
I want you
bad!
And even
though it should be so wrong,
I can't
help but feel this strong,
Cause the
way you turn me on
Like a
light switch.
I might
just go crazy,
'Cause
you're my best friend's baby,
But you got
me thinking maybe, just maybe,
I don't
know what to do!
I'm in love
with someone else's girl
You rock my
world,
But you're
the one that I can't have,
Girl, I
want you bad!
In my crazy
mind
I'm with
you all the time,
Cause
you're the best I never had,
Oh girl, I
want you bad!
Oh, oh, oh,
oh, oh,
Oh, oh, oh,
oh,
Oh, oh, oh,
oh,
I want you
bad!
So hard to
just pretend.
It's 'cause
you're his girl and he's my friend,
No good way
for this to end, yeah,
I want you
bad!
I wish
someone could help me,
This is
just so unhealthy!
And
everything you got just kills me,
Got me
guilty!
Go crazy!
'Cause
you're my best friend's baby,
But you got
me thinking maybe, just maybe,
I don't
know what to do!
I'm in love
with someone else's girl,
You rock my
world,
But you're
the one that I can't have,
Girl, I
want you bad!
In my crazy
mind
I'm with
you all the time,
Cause
you're the best I never had,
Oh, girl I
want you bad!
Oh, oh, oh,
oh, oh,
Oh, oh, oh,
oh,
Oh, oh, oh,
oh,
I want you
bad!
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you
bad!
(I want you
bad!)
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you,
I want you, (Oh, oh, oh, oh, oh,)
I want you
I might
just go crazy!
'Cause
you're my best friend's baby,
But you got
me thinking maybe, just maybe,
I don't
know what to do!
I'm in love
with someone else's girl,
You rock my
world,
But you're
the one that I can't have,
Girl, I
want you bad!
In my crazy
mind
I'm with
you all the time,
'Cause
you're the best I never had,
Oh, girl, I
want you bad!
Oh, oh, oh,
oh, oh, (want you bad)
Oh, oh, oh,
oh, (yeah)
Oh, oh, oh,
oh,
I want you
bad!
Ooh ooh
ooh, ooh ooh ooh ooh,
Ooh ooh,
ooh ooh ooh
Oh, girl, I
want you bad!
I nagle ogarnęłam się że to już koniec..Podczas tej piosenki
tańczyliśmy ze sobą..I teraz sobie myślę czy to coś znaczyło?! No bo taka
piosenka dla mnie, skoro wcześniej prawie pożerał mnie wzrokiem?! Albo ja mam
coś nie tak z głową lub coś brałam ! Dobra uspokój się! Po kilku chwilach gdy
już tłum do końca się uspokoił Ross nagle pyta R5family:
-Jaką chcecie teraz piosenkę usłyszeć?
I nagle słychać głośny krzyk :
-''EASY LOVE'' !!
Skąd oni wiedzieli że to moja kolejna ulubiona ich
piosenka?! No ale idziemy dalej..Okazało się, że ten utwór mam z nim zaśpiewać!
A to leciało tak :
ROSS:
Loving you
ain't easy, nothing ever is
But I will
keep on fighting, for a love like this
You know I
wouldn't have it any other way
Even when
times get tough
I don't
want no easy love
This is a
track of the guys with one lady in their life
You wanna
pull out your hair sometimes
But she's
still your girl
Love lasts
It's like a
unicorn
Holding on
a lost all form
Sometimes
you wanna throw in the towel
But she's still your girl
(tu pokazuje na mnie i na siebie czyli to oznacza że razem
!)
Loving you
ain't easy, nothing ever is
But I will
keep on fighting, for a love like this
You know I
wouldn't have it any other way
Even when
times get tough
I don't
want no easy love
(tu zaś pokazuje na mnie czyli moja kolej!)
LAURA:
Second
verse goes to the females
Rolling
their eyes when we fail
Make you
want to go and shop retail
But he's
still your man
All we
crash, it's undeniable
Dirtbags,
we're professional
Sometimes
you wanna throw in the towel
But he's
still your man
Loving you
ain't easy, nothing ever is
But I will
keep on fighting, for a love like this
You know I
wouldn't have it any other way
Even when
times get tough
I don't
want no easy love
RAZEM:
I don't
believe in 'nothing lasts forever'
And every
time you're feeling down
I know
we're gonna work it out
And I know
we can't live without each other
But nothing
worth having comes easy, easy
Baby you
got me singing:
Loving you
ain't easy, nothing ever is
Well I will
keep on fighting, for a love like this
You know I
wouldn't have it any other way
Even when
times get tough
I don't
want no easy love
Loving you
ain't easy, nothing ever is
Well I will
keep on fighting, for a love like this
You know I
wouldn't have it any other way
Even when
times get tough
I don't
want no easy love.
Po skończeniu piosenki usłyszeliśmy dużo oklasków jak i
pisków! Widownia zaczęła krzyczeć coś w tym stylu:
-RAURA! RAURA! -ooo już złączyli nasze imiona? To jest takie
słodkie!
Ross odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął się a po
chwili powiedział
-nie słyszałem nigdy tak cudownego głosu, który tak
doskonale współpracuje z moim ! Dziewczyno ty masz niesamowity talent! -a
reszta zespołu mu przytaknęła.
-ja? naprawdę? nie wiem co powiedzieć..jedyne na co mnie
stać to zwykłe dziękuje -z lekko widocznymi rumieńcami spuściłam głowę lecz nie
na długo, gdyż poczułam jak grupka osób mnie przytula, inaczej mówiąc cały
zespół R5!
Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie a Riker do
mikrofonu powiedział:
-DZIĘKUJEMY L.A BYLIŚCIE NIESAMOWICI ! WIDZIMY SIĘ NA M&G!-dobra
raczej krzyknął niż powiedział..
~~~~~~~~~~
Po zejściu ze sceny i odszukaniu siostry po jakiś 15
minutach, dowiedziałam się cudownej niespodzianki! Okazało się że Vanessa
wykupiła także dodatkowe bilety na M&G! A co się tam wydarzyło było niesamowitym
przeżyciem jak i może największą wtopą w życiu?
~~~~~~~~~~
Stoimy już prawie od godziny w tej cholernej kolejce ! Czy
te wszystkie dziewczyny nie mogą się ruszyć?! Niech pomyślą o mnie ! Ja tu
marznę heeloł! Dopiero teraz ogarnęłam ,że przed nami wchodzi ta lalusia z 3
rzędu! ŻE WHAT?! Dobra oddychaj..spokojnie..powoli..wdech i wydech.Posiedzi tam
tylko z 10 minut raczej nic się tam takiego nie zdarzy. O ! Właśnie jej kolej.
Po jakiś 5 minutach słychać jakiś pisk dziewczynki i głośne "FUUU.."
Co się tam stało?! O chwila drzwi się otworzyły! A z nich wychodzi dwójka
wielgachnych ochroniarzy wynoszących tą laskę, która wyrywa się i krzyczy na
cały głos , aby ją puścili bo ona chce do Rossy'iego!..Czy ona ma autografy
prawie na biuście? Yyy nie wnikam..Boszz jak musiała się czuć Rydel gdy to
robiła..Po minięciu około 3 minut zza drzwi wyszedł we własnej osobie Mark
Lynch i powiedział że teraz nasza kolej ! OMG nadeszła ta chwila! Juhuu !
Przekraczamy próg , siadamy niepewnie na kanapie..a przed nami siedzi nasz
ulubiony zespół ! Czy to nie cudowne ?! No to zaczynamy rozmowę..Już chciałam
coś powiedzieć ale ktoś mi przerwał..
-Jak macie na imię?-pyta..po chwili skapnęłam się, że to
pytanie zadała nam Rydel..
-Ja jestem Vanessa , a to moja młodsza siostra Laura.
-Ooo..Wiem że kobiet się o to nie pyta..Ale ile macie
lat?-kolejne pytanie od..Riker'a.
-Ja mam prawie 19 , a Van ma 22-odpowiadam jakoś pewna
siebie.
-Ile już tu mieszkacie?-kolejne pytanie od Ross'a.
-no niedługo minie jakiś 1 rok.-odpowiada Van.
-Ej sorka, że wam przerwę ale to nie my powinnyśmy zadawać
wam pytania?- pytam lekko zdziwiona. Słyszę cichy chichot ze strony osób z
naprzeciwka..- No co?! To takie dziwne !
-Ależ wręcz przeciwnie bo o takich fankach chcielibyśmy
wiedzieć jak najwięcej- odpowiada mi Ross przy okazji puszczając mi oczko.
Gadaliśmy jeszcze jakiś czas i okazało się, że zespół
poprosił ojca o to aby przedłużył im czas spotkania z nami.ROZUMIECIE?! No
dokładnie ja tak samo jestem zaskoczona lecz jak bardzo uradowana.Podczas spędzania
wspólnego czasu zaczęliśmy grać na różne zadania. Na przykład Van musiała
pocałować Riker'a w policzek, a gdy to się stało oboje się zarumienili. Oooo to
takie słodkie.Ja mu za to musiałam zrobić 30 przysiadów bez zatrzymywania
się..przy połowie obcasem nadepnęłam na skrawek sukienki , a ta zaczęła mi się
rozdzierać..oo faczek..i już po kilku chwilach byłam bez sukienki a, a w samej
czarnej bieliźnie..no zajebiście..do moich oczu zaczęły napływać łzy..szybko
złapałam za narzutę na kanapie gdzie siedzieli Riker i Van , nie zważając na to
że oboje z niej spadli..zakryłam się i pobiegłam szukając jakiegoś
skrycia..Dlaczego akurat mi się to musiało zdarzyć?! I to jeszcze przed moim
ulubionym zespołem! Narobiłam sobie niezłej siary..po cholerę były mi te obcasy, a jak gazety się o tym dowiedzą ..Zaraz pozmyślają jakiś plotki że
napalona fanka rozbiera się przed zespołem! Albo nie wiadomo co jeszcze ! Że R5
załatwiło sobie striptizerkę?! Jezu co ja narobiłam! Dalej szlochając w kącie
myślałam co wymyślą reporterzy i nie zważałam na to, że ktoś woła moje imię i
biega po korytarzach.Aż nagle jakiś człowiek stanął nade mną..ciekawa kto to
był podniosłam głowę i zauważyłam Ross'a z jakimiś ubraniami w ręku..
-Czemu ty płaczesz, co?-pyta się mnie nagle..
-Jeszcze się pytasz czemu?! Upokorzyłam się przed swoim
ulubionym zespołem,po co ja robiłam te przysiady?! Po co ja zakładałam obcasy?!
Po co ja zakładałam tą cholerną sukienkę?! -siedziałam i unosiłam ręce do góry
użalając się nad sobą..
-Nie wiem o co ci chodzi Laura..powiem szczerze, że mi jak i
pewnie reszcie chłopcom podobał się ten widok..bo prawdę mówiąc masz niezłą
figurę i nie bój się nie będziesz w gazetach bo tu nawet żadnych reporterów czy
tam fotografów nie ma.-mówiąc to Ross podniósł mnie na duchu..
-mam pytanie Ross..Dlaczego gdy była u was ta dziunia było
słychać głośne FUUU?-pytam po kilku minutach po przemyśleniu słów Ross'a.
-głupio o tym mówić ale..ta laska po daniu jej autografów
podeszła do mnie i chciała mi coś powiedzieć ale zamiast wypluć słowa , wypluła
na mnie swoje śniadanie..-spuścił zawstydzony głowę.
-FUUUUU..od początku koncertu nie lubiłam tego plastiku-
wzdrygnęłam się na samą myśl jak musiało to wyglądać..
-oo a dlaczego?-kurcze myślałam już że o to nie zapyta !
-ehh ale się nie śmiej, okej?-przytaknął- no bo..ona się tak
do ciebie przystawiała, a ty się na nią patrzyłeś i puściłeś jej oczko i..ja
poczułam się wtedy zazdrosna że zwracasz uwagę na nią, anie na mnie.-tutaj się
zaśmiał- EJ miałeś się nie śmiać!
-Dobra przepraszam, ale to było urocze.-zarumieniłam się-
słodkie rumieńce- czemu on tak mi komplementy prawi ?!- a zapomniałbym tutaj są
ubrania dla ciebie, wybierałem na szybko więc nie wiem czy ci się spodobają.
-dziękuje..wiesz może gdzie mogę się w to ubrać?-pytam nie
będąc świadoma gdzie iść.
-jak skręcisz zaraz w ten korytarz to pierwsze drzwi po
prawej,poczekam tu na ciebie-powiedział i usiadł na podłodze.
-dobra , jeszcze raz dzięki i niedługo będę..
Kierując się w stronę tego pokoju, zauważyłam że te drzwi są
od garderoby Ross'a..no to patrze, że zestaw który mi dał składał się z jego
czarnej koszulki na długi rękaw, pewnie zastanawiacie się skąd wiem, że to
jego..a już wam daje odpowiedź, ponieważ czuje jego perfumy i pamiętam, że w
tej oto bluzie był na koncercie w Londynie..no to zobaczmy co mi jeszcze
dał..widzę bordowe rurki, pewnie są Rydel, oo i jeszcze pożyczył od niej czarne
conversy..czy ja dobrze widzę czy to naszyjniki z kostką R5?! JUHU kolejne do
kolekcji ! Dobra szybko się przebrałam, poprawiłam włosy i wybiegłam na
korytarz do Ross'a..
-Wow byłaś tam z jakieś 5 minut a wyglądasz olśniewająco -
kolejny komplement.
- dziękuje..to może chodźmy do reszty?-zaproponowałam.
On tylko przytaknął na znak, że się zgadza i w ramię w ramię
szliśmy przez korytarze. Gdy już doszliśmy wszyscy uśmiechnęli się na mój widok
..Po chwili usłyszałam smutne słowa od Van..
-Słuchajcie miło było was poznać, posłuchać świetnego
koncertu i porozmawiać ale na nas już czas. Musimy wracać do domu, chociaż obie
zapewne byśmy chciały zostać z wami na zawsze ale wy macie swoje życie, a że
już się pewnie nie spotkamy to ja z Laurą chcemy wam serdecznie podziękować za
ten wspaniały i najlepszy w naszym życiu dzień.-przy ostatnich słowach Van
złapała mnie za rękę i podeszłyśmy do zespołu zgarniając ich wszystkich do
grupowego miśka.Po chwili oderwałyśmy się od nich i żegnając się wyszłyśmy z
sali kierując się w stronę naszego domu. Podczas drogi Vanessa pytała się mnie
co się działo gdy Ross za mną pobiegł, no to nie miałam wyjścia to jej
opowiedziałam , a jej reakcja :,,AWWW wy
powinniście być parą" ..No już lecę Van..Wchodząc do domu , szybko
pobiegłam do swojego pokoju i zabrałam swoją piżamę aby po chwili być w
cieplutkiej wodzie w wannie..Po umyciu się położyłam się do łóżka i rozmyślałam
nad zdarzeniami z tego dnia, na samą myśl na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Przekręciłam się na bok i po dłuższej chwili zasnęłam...I tak właśnie kończy
się ten cudowny dzień.
~~~~~~~~~~~~
Hejj kochani !❤
Oto rozdział pisany przeze mnie..może on nie jest zbyt szałowy czy coś..ja wiem że nie mam aż tak wielkiego talentu do pisania..no ale zawsze warto spróbować..Chciałabym abyście zaczęli komentować..jest opcja że mogą komentować anonimy więc wiecie! Bo mamy wrażenie że piszemy tylko dla siebie..nie jesteśmy takie że piszemy tylko dla komentarzy, ale jak chyba dobrze wiecie miło jest zobaczyć słowa od innych ^^ Na dzisiaj to koniec ;)
Ps Powstała zakładka "poleć swojego bloga"! Więc serdecznie zapraszamy!
~Szylwia.
sobota, 1 listopada 2014
Rozdział 1
-Aaaaaaaa! -
usłyszałam przeraźliwy krzyk i jak oparzona podskoczyłam na łóżku. CO
jest? Pali się? Wojna się zaczęła? Obama przyjechał do miasta?!
Sparaliżowana
strachem siedziałam chwilę na łóżku, aż do mojej sypialni wleciała moja
siostra, Vanessa. Cała rozczorchrana, w piżamach i niebieskim kotkach
na stopach, podskakiwała jak szalona. - Aaaa! Laura, wstawaj, gnomie! -
zdezorientowana patrzyłam na siostrę, która właśnie rzucała we mnie
kapciami.
- To nie miłość, to obsesja - rzekła z uśmiecham.
Zrobiłam
minę pt."Zaraz nie wytrzymam, muszę ci się wygadać!" i jak dwie
nienormalne nastolatki w podskokach pognałyśmy do mojego łóżka.
-
Ahh, Vann, on jest taki słooodki! - upadłam na łóżko i zapatrzyłam się w
sufit. - to nie chłopak, to ideał. Ma takie hipnotyzujące, czekoladowe
oczy i taki zniewalający uśmiech! - rozmarzyłam się i wtuliłam w
poduszkę - jest skromny, zabawny, utalentowany i - byłam już cała w
skowronkach - i ma TAKĄ klatę!
Byłam tak podniecona, że
nawet nie zauważyłam, jak Vanessa wyszła z mojego pokoju i ze
zdziwieniem spostrzegłam, że spędziłam 20 minut na gapieniu się w sufit i
rozmyślaniu o Rossie.
Zbiegłam szczęśliwa na dół i jak
zobaczyłam, jaką niespodziankę przyszykowała dla mnie siostra, myślałam,
że zaraz zacznę rzygać tęczą.
- Zamówiłam ją specjalnie dla ciebie - uśmiechnęła się Vanessa przygotowując śniadanie.
Osłupiałą
patrzyłam na prezent. Nie. To nie może być prawda. Przede mną na
wieszaku wisiała piękna, czarno-czerwona sukienka. Była luźna, a zarazem
elegancka, w rockowym stylu - idealna na koncert.
- Ja cię kręcę, Vann! Ile zapłaciłaś za to cudeńko?!
Vanessa podeszła do mnie z grzankami na talerzu i pocałowała w policzek.
- Nieważne, ważne. że ci się podoba. - uśmiechnęła się.
Nie
no, ona jest wspaniała! Ta sukienka musiała być strasznie droga. Ma
tyle złotych wszywek i jest po prostu I-DE-AL-NA. Jak ze snu. Mam
najlepszą siostrę pod ślońcem! Albo nawet w całej galaktyce!
Siadając do śniadania spojrzałam na zegarek. 6:17. Vanessa?! O której ty wstajesz?! I jeszcze mnie budzisz?!
~*~
Koncert
jest na 17. Co z tego, musimy przecież zająć miejsca? Już od 7
zaczęłyśmy się przygotowywać. Pojechałyśmy do galerii i kupiłyśmy sobie
mega fajną biżuterię na koncert.
Kiedy piłyśmy shaki w
McDonaldzie, zobaczyłam dziewczynę, która miała na sobie naszyjnik R5.
Zaksztusiłam się shakiem. Kolejna bratnia dusza!
- Hej! Ty
z naszyjnikiem! - wrzasnęłam na cały McDonald. Wszyscy na mnie
spojrzeli. No tak, przecież to była taki codzienny widok.
Dziwczyna spojrzała na mnie pogardliwym spojrzeniem i razem z przyjaciółeczką zaczęły się chichrać.
- Lau, co ty odwalasz?! - szepnęła Vanessa i pociągnęła mnie za rękaw, żebym usiadła.
- Już nic, przepraszam - odparłam ściekła.
~*~
Reszta
dnia, ąz do 12 przebiegła normalnie. Normalnie tz. piszcząc i
podniecając się koncertem. Od 10 siedziałam w łazience i się stroiłam.
Opłaciło się.
- O Bożeno, Laura, wyglądasz super!! - zachwycała się Vanessa. Ona też wyglądała bosko.
Wsiadłyśmy
do samochodu i o 13 byłyśmy na miejscu odbywania się koncertu. Było już
trochę ludzi, ale udało się! Stoimy w drugim rzędzie!! Byłam tak
zarumieniona z podniecenia, że nawet nie nakładałam różu. Jeszcze cztery
godziiinyyyy!
To były najdłuższe 4 godziny mojego życia, ale opłaciły się. Jak cholernie się opłaciły!
16:55. O matko, zaraz serce mi wyskoczy. 16:56. Aaa! Rozstawili mikrofony!. 16:57. Ej! To ta dziewczyna ze sklepu!
-
No hej, mała - zmierzyła mnie wzrokiem pt."Oh jak bardzo jestem od
ciebie lepsza" i powiedziała - Chodź Kate. Nie będziemy stały obok tego
plebsu.
Tego plebsu?! Czy ona właśnie powiedziała tak DO NAS?! Już miałam się odszczekać, ale... O MAAATKOO!
Ross wyszedł na scenę!! Aaa, za nim Rydel, Ellington, Rocky i Riker!!
Nie
wierzę. Tak długo czekałam na ten dzień! Kiedy wszyscy na około się
wydzierali, aj stałam jak ta latarnia. Wciąż nie mogłam uwierzyć. Po
policzku spłynęła mi łza szczęścia. Dopiero, kiedy Vanessa krzyknęła na
cały głos KOCHAM CIĘ RIKER, otrząsnęła się i jej zawtórowałam.
- Witajcie, Los Angeles! - powiedział do mikrofonu Ross, a ja poczułam, że mi słabo. Vanessa ma rację. To obsesja, nie miłość.
"To
najlepsze miejsce na świecie!" - myślałam - "tyle tu wspaniałych
lu...". Przerwałam moje rozmyślania, bo zauważyłam stojącą za mną
Dziewczynę Z Maka. Zamiast tańczyć tak, jak wszyscy, ona się pręży jak w
klubie nocnym.
"Ha! Co za ofiara, nikt z R5 nigdy by
takiej nie chciał" - pomyślałam. Usatysfakcjonowana swoją mądrością
zaczęłam głośno śpiewać i tańczyć.
- Ooo kurde, Laura,
Riker się na mnie spojrzał! - darła się mi do ucha Vanessa, a ja
beznadziejnie gapiłam się się raz na jednego, raz na drugiego, trzeciego
i piątego, i nikt nawet na mnie nie zerknął. O jaa!! Ross tu spojrzał!!
Nie,nie na mnie, na kogoś za mn... Ross, debilu, przyglądasz się tej
dziuni?!
Szybko jednak o tym zapomniałam i bawiłam się
dalej. O! Śpiewają "Loud"! O! Teraz "One Last Dance"! W mózgu latały mi
motylki, skowronki, żabki i krówki.
To bez wątpienia najlepszy dzień w moim życiu.
Nagle
cały zespół chwycił mikrofon. - Pozdrawiamy panią w czarnej sukience z 3
rzędu i gratulujemy umiejętnego tańca! Kiedy myślałam, że wybuchnę,
Ross puścił do ów czarnowłosej oczko.
To bez wątpienia najgorszy dzień w moim życiu.
Resztę
koncertu również się bawiłam, ale nie tak, jak poprzednio. Byłam zła na
R5. Nawet na Rydel! Wyginanie się to taniec?! Pff. A więc tapeciary
wciąż a topie.
Vanessa darła się tak głośno, że Rikera tak to śmieszyło, że przybił jej piątkę. Szczęściara! A ja?
Nie wierzę, teraz wszystko już mnie wkurzało. Jestem głupia i tyle! Czekałam na ten koncert tyle czasu i myślałam, że pogadam z kimś z mojego ukochanego zespołu. Ba! Myślałam nawet, że może nawet weźmiemy od siebie numery, czy coś. Hahahahhahaha, Laura śmieszna jesteś!
Zaczęło się "If I Can't Be With You". Moja ulubiona piosenka. Ale teraz byłam taka zła, że w jednym momencie stała się najgorsza na świecie.
Nie wierzę, teraz wszystko już mnie wkurzało. Jestem głupia i tyle! Czekałam na ten koncert tyle czasu i myślałam, że pogadam z kimś z mojego ukochanego zespołu. Ba! Myślałam nawet, że może nawet weźmiemy od siebie numery, czy coś. Hahahahhahaha, Laura śmieszna jesteś!
Zaczęło się "If I Can't Be With You". Moja ulubiona piosenka. Ale teraz byłam taka zła, że w jednym momencie stała się najgorsza na świecie.
Poczułam,
że chce mi się pić. Tak mnie wysuszyło, że mnie mogłam przełknąć śliny.
Wiedziałam, że jeśli stąd wyjdę, to już nie wejdę. Nie przepuszczą
mnie. Tak czy tak, R5 to i tak cud świata i nie chcę stracić ostatniej
godziny słuchania ich na żywo.
Ale gdy dziunia z 3 rzędu jakimś cudem znalazła się obok mnie i wymachiwała tym dupskiem tak, że obrywałam nim raz po raz, nie wytrzymałam. Obróciłam się i już miałam zamiar się przepychać do wyjścia, gdy Vanessa stojąca za mną zrobiła wielkie oczy i prawie niedosłyszalnym głosem powiedziała - Laura, odwróć się.
W
tym samym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Osłupiała
odwróciłam się powoli. Ktoś ze sceny podawał mi ręke... Świecie, pozwól
mi uwierzyć...Ale gdy dziunia z 3 rzędu jakimś cudem znalazła się obok mnie i wymachiwała tym dupskiem tak, że obrywałam nim raz po raz, nie wytrzymałam. Obróciłam się i już miałam zamiar się przepychać do wyjścia, gdy Vanessa stojąca za mną zrobiła wielkie oczy i prawie niedosłyszalnym głosem powiedziała - Laura, odwróć się.
___________________________________________________________________________________
Cześć,a więc 1 rozdział napisany, uff...
Mam nadzieje, że się spodoba C:
Razem z Szylwią liczymy na komentarze, zostawcie coś po sobie. :D
/Kitka