Strony

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4

Rozdział dodany w ramach podziękowań za 559 wyświetleń! ❤

Siedziałam dalej i wpatrywałam się w jego cudowną twarz myśląc co ja mam mu odpowiedzieć.Po jakimś czasie zdecydowałam się na odpowiedź, która ukrywałaby fakt, że na 1000% bym się zgodziła..
-Pff..Co? Ja? W życiu bym się nie zgodziła pójść ze swoją ukochaną gwiazdą!-chyba mi się nie udało..
-Ja tam myślę,że na 40% byś poszła-odpowiada mi z lekkim rozbawieniem.
-Aa..Co z resztą tych procent?-pytam nie rozumiejąc.
-Jest 60% prawdopodobieństwa, że gdybym o to spytał to byś pewnie zemdlała-powiedział i dopiero teraz się odsunął przy okazji puszczając mi oczko.
Potem wysiadł z auta aby wkońcu zatankować auto.A ja z okna obserwowałam jego każdy ruch, muszę przyznać, że na tych wszystkich plakatach nie widać jego cudownych mięśni i tak przystojnej twarzy, a jego blond czupryna i śliczne brązowe oczy tracą swój prawdziwy urok.Wszędzie odprowadzałam go wzrokiem, patrzyłam jak wlewa tą benzyne,jak idzie płacić ,jak podaje gotówke , jak otwiera drzwi wejściowe od stacji,jak idzie w strone auta i otwiera drzwi siadając na miejscu kierowcy oraz widze jak odwraca się do mnie i patrzy , a nagle pyta:
-Mam coś na twarzy czy coś?
-Niee..on jest cudowna i taka idealna..-powiedziałam rozmarzonym głosem, lecz po chwili dotarło do mnie co powiedziałam więc szybko spuściłam głowę chowając rumieńce i mówiąc ciche "przepraszam" .Po chwili poczułam jak podnosi mój podbródek i mówi słowa, które z lekka mnie zszokowały..

-A wiesz co? Gdy usłyszałem te słowa poczułem ciepło w środku tylko nie wiem dlaczego no bo kurcze podczas lub po każdym koncercie słyszę od fanek jaki to ja jestem very sexy,przystojny i wgl..-chwile się zastanawiał i kontynuował dalej - A może..Ty nie jesteś taką zwykłą fanką..Dobra to nie ważne, odwiozę już cie do tego domu.
Droga dłużyła nam się niemiłosiernie,przez tą niezręczną ciszę ale ja nie umiem się odezwać bo te słowa utknęły mi w głowie i ciągle o nim myślałam. Skończ już! Przestań noo! Niech zapomne o nim chociaż na trochę! Cały czas krzyczałam w myślach..Na głos krzyknęłam głośne "Ogarnij się!" i walnęłam się ręką w głowe..Zabolało..A dlaczego? Gdyż walnęłam się tą co była w gipsie..No świetnie nie dość że boli mnie głowa to i ręka..Zamknęłam oczy i jęknęłam z bólu..Poczułam jak smochód przyśpiesza i skręca..słysze jak ktoś wysiada z auta i wsiada na miejsce obok mnie i trzęsie mną i krzyczy:
-Lau żyjesz!? Laura odezwij się!? Jedziemy do szpitala!? Cholera..-ahh ten cudny głos Ross'a no ale..
-Zamknij tą śliczną twarzyczkę bo mi łeb pęka!!- wydarłam się na cały głos i od razu tego pożałowałam czując ból w czaszce..
-Dobra już..Co się stało?-pyta już spokojnie i z troską.
-No bo ja myślałam o takiej sprawie i się wkurzyłam i chciałam przestać więc uderzyłam się w głowe zapominając, że ta ręka jest złamana i na dodatek w gipsie..-odpowiadam lekko a nawet bardzo zawstydzona.
Westchnął..
-Dobra rozumiem..A co to za sprawa?-pyta z wyczuwalną ciekawością..Nie chciałam się przyznać więc odwróciłam wzrok n szybe i spostrzegłam tam troche śliny..Czy ja się śliniłam gdy go tak obserowałam n stacji? upss..
Ross odwrócił moją głowę tak abym patrzyła na niego..
-Lau? Powiedz mi.
-OMG! Dobra! Myślałam o tobie i tych słowach co mi powiedziałeś! Zadowolony z siebie!? Jak tak to teraz zawież mnie do domu.-powiedziałam stanowczo.
Nic nie odpowiadając tylko się uśmiechnął i wrócił na miejsce kierowcy.Po 5 minutach byliśmy już pod moim domem.Chciałam go zaprosić lecz on odmówił i powiedział, że skoro wie gdzie mieszkam to wpadnie kiedy inndziej.Pożegnałam się z nim, a on odjechał do swojego domu.Ja nie chcąc się nudzić poszłam od razu do mojego pokoju się zdrzemnąć.

*Oczami Ross'a*
 Gdy wracałem do domu, puściłem sobie płytę R5 , którą specjanie sobie zgrałem.Jadąc tak śpiewałem nasze piosenki na cały głos.Gdy płyta się skończyła akurat zaparkowałem samochód na podjeździe.Wchodząc do domu zdjąłem bluze i moje ulubione czarne conversy, kluczyki rzuciłem na półkę i wszedłem w głąb domu. Gdy tylko wszedłem do salonu moje źrenice się powiększyły a usta szeroko się otworzyły..A dlaczego? Ponieważ wszystko tu latało, dosłownie wszystko.A temu wszystkiemu winni byli czterej debile, inaczej mówiąc Riker,Ellington,Rocky oraz Ryland.Spojrzałem na telewizor..taa już wiadomo o co poszło..jak zwykle o przegraną w gre..kto by się nie spodziewał..Chyba nie ma Rydel bo by uspokoiła ich po pierwszych usłyszanych krzykach.Podbiegłem do nich i chciałem ich uspokoić ale wszyscy na raz odepchnęli i wylądowałem hen daleko prosto na pupe! Ughh czasami mam chęć ich udusić,pobić lub zakopać żywcem , ale to moi bracia i nie ukrywam, że ich w głębi serca kocham no ale jak każde rodzeństwo na maxa wkurzają! Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami ..Oo czyli Rydel wróciła..Gdy to zobaczy to współczuje wam chłopcy (sarkazm). Gdy zmierzała tanecznym krokiem, nucąc przy okazji piosenke Meghan Trainor "Title" , szybko spojrzałem na chłopaków i wszyscy mieli poduszki w rękach, którymi się okładali..
-PRZESTAŃCIE!-krzyknąłem, czego potem pożałowałem bo każdy z nich spojrzał się na mnie z mordem w oczach i rzucili w moją strone poduszkami, szybko zrobiłem unik a poduszki poleciały prosto na twarz Rydel, która zaczęła robić się czerwona ze złości i nabiera powietrza aby zaraz w tym domu powstało piekło..Chłopcy teraz na serio nie chce być w waszej skórze..

~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich!❤
Mam do was taką prośbę..
Ten kto przeczyta ten rozdział mógłby skomentować? Słuchajcie macie przecież anonima tak? Więc możecie nas hejtować ile wlezie ale jak sie zobaczy te miłe komentarze to wie się, że nie jest się samemu na tym blogu! Także proszę was! To dla nas wiele znaczy ❤
~Szylwia

3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział, bardzo mi się podoba. Piszecie bardzo ciekawie i przepowiadam Wam sukces ;) Nie jesteście same, macie mnie :D ja kocham tego bloga i czekam niecierpliwie na dłuższy next <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział c:
    Ross jaki matematyk ;d

    OdpowiedzUsuń