środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 28

Następnego dnia
#Laura
Bobrze, co tak ciągle wyje? Zaraz sobie uszy wyrwę, ROSS WYŁĄCZ TEN BUDZIK!
- Coś chciałaś kochanie? - odparł zaspany Ross leżąc na podłodze.
- Nie nic, oprócz tego, żebyś wyłączył ten piekielny budzik! Dzwoni od 3 godzin!
Blondyn wstał i sięgnął po budzik.
- Nie od 3 godzin, tylko 3 minut - stwierdził krzywiąc się - a tak w ogóle, to czemu ja śpię na podłodze? - podrapał się w głowę.
Wstałam i przyciągnęłam chłopaka do siebie. Delikatnie musnęłam jego usta.
- Wiesz jak bardzo cię kocham - zamruczałam, na co Ross odpowiedział tym samym - ale nienawidzę jak ktoś ściąga mi całą noc kołdrę i kopie w brzuch! - wrzasnęłam i walnęłam blondyna na łóżko - Idę się ubrać.
- Niee, czekaj minutkę - Ross obrócił głowę w moją stronę - nie dałaś mi buziaczka z rana - założył ręce i udał obrażonego. Podeszłam i nachyliłam się nad nim. Już nasze usta miały się zetknąć, gdy...
- Za to, co wyprawiałeś w nocy nic nie dostaniesz! - burknęłam i wymierzyłam Rossowi delikatny policzek.
- Z-ZARAZ, TO BYŁO NIEŚWIADOMIE!
 - Ale było! - wzięłam pierwszą lepszą koszulkę i weszłam do łazienki.

#Ross
Wkurzony usiadłem na krańcu łóżka. Co to miało być?! W tym momencie Laura wychyliła się z łazienki i szperając w torbie wyciągnęła małą, zieloną paczuszkę. A to co, hę? Na palcach podszedłem do jej torby i zacząłem przeglądać wszystko, co tam było. Aaa... już wiem, co wyciągnęła Lau... Rumieniąc się schowałem pudełko podpasek z powrotem do torby. Ma okres! Dlatego taka nerwowa! Ale ja nie chcę, żeby taka była! Muszę coś z tym zrobić. Chwyciłem laptopa i w okienko Google wpisałem 'Jak pozbyć się okresu?'. Szukałem jakiś czas i znalazłem - olejek rycynowy! To jej pomoże!
Wymknąłem się z pokoju i zabrałem się za przygotowanie herbaty. Pisało, że należy dodać 3 kropelki do napoju, a okres się skończy. 3 kropelki? Na wszelki wypadek wleje całą fiolkę, tak dla lepszego efektu. Przeszukałem cały dom w poszukiwaniu olejku rycynowego. Nie ma?! Prędko poleciałem do apteki i za 5 minut byłem z powrotem z całą fioleczką olejku. Sięgnąłem po herbatę. Zaraz... co to? Olejek rycynowy?! Stukając się w głowę, do wrzątku dodałem torebkę z herbatą i 20 ml olejku rycynowego.
- Mmm, co tam pichcisz? - zawołała Laura schodząc ze schodów - Jakiś ty kochany!
Podeszła i przytuliła się mocno.
- Jakie ja mam szczęście, że cię poznałam - mruczała - to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkaaaało.
Nie minęło 10 sekund, gdy...
- Ty kretynie, co tak jedzie?! Jak gówno, nie będę tego pić! Czemu taki pajac mi się trafił?! A ciocia mówiła "Ten Park to taki fajny chłopiec, idealny dla ciebie"! Mogłam jej posłuchać - krzyknęła i uwaliła się na kanapie zajadając ogórki kiszone, karmelki, ser i... masło? A może ona jest w ciąży?! Nie no jak, pomyśl idioto. A może nie ze mną?! Zganiłem się w myślach. Teraz ja się zachowuję jakbym miał okres.
- Laura, zrobiłem ci ziółka - uśmiechnąłem się do swojego dzieła i podałem je Laurze.
- Chyba śnisz, że to wypiję - zrobiła wielkie oczy.
- To na ból brzucha.
- No to okej, dzięki, chociaż nie wiem skąd wiesz, że boli mnie brzuch.
Zadowolony z siebie poszedłem robić sobie kakao. Tak swoją drogą - gdzie Rocky podziewa się od 2 dni?
~*~
#Rocky
- Lazania ze szpinakiem? Hmm, osobiście wolę z mięsem. Aczkolwiek mój kumpel, Ell, jadł raz z karmelkami. - mówiłem już lekko zmęczony. Od jakiego czasu my już tu siedzimy i gadamy o jedzeniu? Nie, żebym miał coś przeciwko, ale już chce mi się spać. Ile minęło, z 4 godziny?
- Każdy ma inny gust. - zaśmiała się Lily. Ma taki perlisty uśmiech! - Ja na przykład mogę woleć blondynów, a ty brunetki.
- Wolisz blondynów? - Nie! A mogło być tak pięknie!
- Nie, no co ty. To był przykład. Nie toleruję blondynów, wolę brunetów.
- Ja też nie lubię brunetek! Wolę blondynki! Ale nie takie całe blond i żółte jak makaron, tylko takie... no takie jak ty. - odparłem bez namysłu. Lily się zarumieniła. Zaraz, co ja powiedziałem?
- Znaczy, nie chodzi mi o to, że ciebie, tylko na przykład masz niebieskie oczy, a jak powiem, że uwielbiam niebieskie oczy, ale nie takie niebieskie, tylko takie jak ty masz, to... zaraz - zamyśliłem się myśląc nad tym, co gadam.
- Hahahaha, Rocky, jesteś uroczy! - Lily podparła głowę na dłoniach - Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty.
- Ja takiego jak ty też nie. Znaczy spotykałem blondynki z niebieskimi oczami, ale nie takie jak ty, bo ty nie jesteś zwykłą blondynką z niebieskimi oczami, tylko niezwykłą blondynką z niezwykłymi, niebieskimi oczami.
- Kochanie, nie oto mi chodzi - znów się zaśmiała głaszcząc mnie po dłoni, na co zesztywniałem - rzadko spotyka się ludzi, którzy otwarcie przyznają się do miłości do jedzenia, bo wiesz, panuje zasada - jesteś tym co jesz.
- Nie, nie! Nie jesteś lazanią! Byłabyś tłusta, a nie jesteś! A w sumie, możesz nią być, bo jak już powiedziałaś, ja się przyznaję do mojego pociągu do jedzenia. - uznałem. W cholerę, co ja dzisiaj gadam?!
- Bożeno, Rocky - Lily spoważniała - jesteś niesamowity. Naprawdę. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiem. - wzruszyłem ramionami. - Aczkolwiek chyba nie powinienem tego mówić. - skwasiłem się.
Lily roześmiała się na dobre. Na serio, rechotała jakieś 5 minut. Z czego? Z tego, że jestem idiotą?! Nieśmieszne.
- Chyba już czas na mnie. - zaoponowałem i zerknąłem na telefon. Chyba się psuje. Urodziny Lily są 28, a nie 30. Trudno. Wychodząc okazało się, że jest dzień. Jak?! Wtem zauważyłem biegnącą w moją stronę niebieskooką blondynkę.
- Rocky, nie uwierzysz.
- Masz rację, ktoś zapalił słońce w nocy, jak?
- Jest 30. Gadaliśmy bez przerwy 2 doby. - zaśmiała się przeglądając kalendarze na 3 telefonach.
- Niemożliwe, nic nie jedliśmy, przecież umarlibyśmy z głodu po pół godzinie bez jedzenia - stwierdziłem podbierając się o parasolkę
- A jednak. Widocznie bardzo miło nam się rozmawiało. - Lily spuściła wzrok skubiąc sukienkę.
- Bardzo miło. - odparłem po dłuższej chwili. Nastała niechciana cisza. Czas na mój krok.
- Lily, masz może masz jutro cz...
- O 13. Wtedy zawsze jem obiad, zrobię coś smacznego. Przyszykuję lazanię z mięsem. - uśmiechnęła się.
Spojrzałem jej w oczy.

- Chyba wolę ze szpinakiem - uśmiechnąłem się, a Lily pokazała swoje białe zęby w ogromnym uśmiechu.

#Ross
Siedzieliśmy wszyscy prócz Rockiego w kółku i graliśmy w Pokera.
- Jest, mam fulla! - krzyknęła Rydel klaszcząc w dłonie.
- Za pierwszym rzutem? - wściekł się Riker - chyba śnię!
- Na pewno, masz na sobie spodnie od piżamy. - stwierdziła Vanessa wywracając oczami.
Spojrzałem na Lau. Pobladła.
- Kochanie, wszystko dobrze? - zmartwiłem się.
- Niezbyt - odparła łapiąc się za brzuch i poleciała do łazienki. Co się stało?
- Może się czymś zatruła - powiedział Ell - AHA! To teraz wiemy, kto zjadł mój 2-miesięczny zapas żelków-orangutanów.
- Nie, to ja je zjadłam - Rydel spuściła niemrawo wzrok.
Ellington walnął się w czoło.
- No dobra, wybaczam ci tylko dlatego, że jesteś Rydel, bo na przykład takiemu Rossowi bym przywalił z liścia - wkurzył się i przytulił blondynkę posyłając mi wrogie spojrzenie. Przecież nic nie zrobiłem? Wtem usłyszeliśmy krzyk z łazienki.
- To co się stało, że tak ją wzięło? - zaniepokoiła się Ryd. - Co ona dziś jadła?
Wszyscy spojrzeli na mnie. Uniosłem ręce w geście obrony.
- Tylko herbatkę rano piła! - krzyknąłem zasłaniając się - ziołową herbatkę...
W tej chwili leżała już na mnie cała rodzinka Lynchów, i wyrzutki z rodu Ratliff i Marano.
- Jakie ziółka tam dodałeś?! - Rydel świeciła mi latarką po oczach.
- Nie nic! To zwykła herbatka, ale dodałem też odrobinę olejku rycynowego, żeby jej się okres skończył!
Wszyscy zaniemówili.
- Ile. Dodałeś. Tego. Olejku. - Vanessa zdębiała, akcentowała każde słowo.
- Odrobinkę. - powiedziałem i nagle poczułem długopis przy gardle. HALO? - No malutko... 20 ml...
Rydel chwyciła słuchawkę.
- Halo, pogotowie?
Zaniemówiłem. Jakie pogotowie?
- Ross Shor Lynch. Wstać. - pisnęła Vann. Posłuchałem i zgarbiłem się.
- Po 1. olejek rycynowy nie jest na okres. Nie ma nic na okres - załamała się. J-j-jak t-to? - Olejek rycynowy wywołuję ostrą biegunkę! Dawka powyżej 10 ml jest śmiertelna - uniosła głowę.
Zamarłem i pobladłem jeszcze bardziej niż Laura.
- Żartowałam, od 10 ml to jest skuteczne. Ale i tak jesteś idiotą, Lynch, Lau ma niezłą biegunkę. - założyła ręce.
- Oj, pogrywasz sobie, mała, ostro - wściekł się Riker - Nie jestem idiotą.
- Jesteś, bo gdybyś nie był, to byś wiedział, że mówię o Rossie. - warknęła starsza Marano. Ja na serio żyję w Wariatkowie.
 - Na pogotowiu kazali jej wypić szklankę soku z cytryny. To ma pomóc. - zawołała Rydel wchodząc do kuchni po cytryny.
Odetchnąłem z ulgą. Ulga była taka, że aż się oplułem. Może następnym razem dam sobie spokój z kobiecymi sprawami, pomyślałem i podreptałem do łazienki, w której siedziała moja Laurunia.

~*~
Siema!
 Przychodzę z rozdziałem! Nie bijcie, ale jakoś nie miałam pomysłu na Rikessę i Rydellington w tym rozdziale. :/ Popsułam więc trochę życie Laury i Rossa, i dokończyłam Rockiego z Lily. xd Nie wiem, rozdział zostawiam waszej ocenie. 
10 KOMENTARZY = 29 ROZDZIAŁ

10 komentarzy:

  1. No i jestem... mam nadzieje ze nikt mnie nie wyprzedzi, ale znając mnie to się rozpisze, ale jest spoko.
    1. Jest moja Raurusia więc jestem happy... masz wielkie szczęście że jej nie popsulas ani nic z tych rzeczy.
    Wiesz jak to się skończy jak mi ja popsunjesz więc nie będę ci przpomninac.
    2. Czyżby Rocky w końcu miał dziewczynę?
    Błagam niech ma bo ja nie wytrzymuje nareszcie by miał i bym była happy. I masz mi ich nie zepsuć bo też będę zła.
    3. Wybaczam ci ze nie ma Rikessy, ani Rydellington to masz wybaczone.
    Dobra kończę. Kocham Cię ale to zapewne już wiesz. Rozdział jeszcze raz wspaniały i pisz szybko next bo mam nie dosyt.
    Całuski :*
    ~ Pinni

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział!!!
    Oj Ross, Ross okresu niestety nie da się pozbyć ot tak. No, ale przynajmniej próbował tylko, że przez niego Lau ma biegunkę. :)
    Nic się nie stało, że nie było Rikessy, ani Rydellington. Mam nadzieję, że pojawią się w następnym rozdziale.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Mam nadzieje że w następnym rozdziale będzie Rikessa i Rydellington; )
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Oj Rossy, pozbyć się okresu u dziewczyn nie da się. Musisz się przyzwyczaić.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale beka . Ja się śmieje a moja rodzina do szpitala haha jak rzeka byc tak tempym żeby coś relief dać .żart super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!!!!
    Czekam na next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój ty świecie..,! Lau ma... O kurde... Hahah!! Przepraszam... To nie jest śmieszne tylko... Biedna Lau... Hah..
    Rozdział super :d czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział!
    Już nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń