- No super.- siedzący za kierownicą na oko dwudziestoletni chłopak odwrócił się do pary.- Siemaneczko, dokąd zawieść?
Riker zaczął panikować bo nie wiedział, do którego szpitala mają jechać, a było ich aż pięć. Wyjął telefon by zadzwonić do narzeczonej brata, lecz zauważył wiadomość od brunetki z adresem kliniki. Odetchnął z ulgą i podał ulicę, a po chwili auto ruszyło. Blondyn co chwilę sprawdzał godzinę, a jego ręce niemiłosiernie się trzęsły. Vanessa widząc w jakim stanie jest jej chłopak nie wiedziała co ma zrobić, jak go pocieszyć. Riker widząc smutną minę swojej dziewczyny, pocałował ją w policzek i złapał za dłoń. Van odwróciła wzrok w jego stronę i zobaczyła jego szeroki uśmiech, co odwzajemniła i delikatnie musnęła usta blondyna.
- Narzeczeństwo?- zagadał młody kierowca.
- Jeszcze nie.- odpowiedział Riker i mocniej ściągnął dłoń Vanki, której mózg wybuchał na myśl oświadczyn. Po dwudziestu minutach dotarli do szpitala, zapłacili kierowcy, który życzył im gromadki dzieci i pobiegli w stronę recepcji. Ross leży w sali 12, gdy wbiegli na korytarz gdzie powinien być młodszy blondyn zobaczyli resztę, w tym najbardziej przeżywającą Laurę. Riker szybko podszedł do niej i mocno przytulił. Drzwi od sali się otworzyły i wyszedł z niej lekarz, Lau mocno odepchnęła blondyna, tak że on upadł na podłogę. Vanessa szybko podeszła do chłopaka i pomogła mu wstać po czym wtuliła się w jego tors.
- Co z nim? Jak się czuje? Wszystko w porządku? Czy wszystko gra? Do cholery mów coś pan!- brunetka zaczęła obsypywać lekarza masą pytań, dopóki Rocky nie złapał ją za biodra i odsunął od mężczyzny, następnie podał brunetkę Ell'owi, który mocno ją przytulił.
- Jak z nim panie doktorze?- inicjatywę przejęła Rydel.
- Cóż panu Lynch'owi nic nie dolega, nie muszą się państwo martwić.- powiedział spokojnie i się uśmiechnął.
Laurę ogarnęła furia, wyrwała się przyjacielowi, tak że poleciał na krzesła, a potem na podłogę. Złapała lekarza za kołnierz.
- Nic? Jak do cholery nic! Mój mąż...
- Narzeczony.- poprawił ją Rocky, a ona w zamian spojrzała się na niego gniewnie i kontynuowała.
- Zemdlał mi na środku pokoju! Nawet jak dawałam mu z liścia to się nie budził!- usłyszała tylko szept Rocky'ego ,,to wyjaśnia dlaczego ma takie czerwone polika". Już chciała kończyć swoje skargi, gdy usłyszała jak Ross krzyczy jej imię i od razu popędziła do sali o mało nie wywarzając drzwi. Riker podszedł do lekarza.
- Niech pan wybaczy, ciąża i te zmienne humorki, rozumie pan..
Mężczyzna zaśmiał się, po czym odszedł, a reszta weszła do Rossa. Zobaczyli resztki szminki na całej twarzy blondyna.
- Co odstawiasz, że aż wylądowałeś w szpitalu?- Riker poklepał go po ramieniu.
- Sam nie wiem, braciak. Ale wiem jedno, zjadłbym pączka.
- Chwila, ja pójdę i przy okazji przyniosę wszystkim.- Ryland chciał wyjść, lecz zatrzymał go Ross.
- A może jednak chińszczyzna? Spaghetti? Tortille? Frytki? Najlepiej przynieś wszystko!
- Czy ty się ze mnie naśmiewasz?- Laura spytała go unosząc jedną brew i krzyżując ręce na piersiach.
- Nie no co ty, skarbie. Nie śmiałbym.- wysłał jej buziaka w powietrzu, a za chwilę pobladł.- Uwaga, będę rzygał.
Jak powiedział, tak zrobił. Najbardziej ucierpiał Rocky, który stał po prawej stronie blondyna, gdzie on odwrócił głowę i zwymiotował na buty bruneta. Chłopak zaczął wpatrywać się w ubrudzone buty i robił się coraz to bardziej czerwony.
- Ty gnoju! Zjadłeś moje pianki!
- Nie krzycz na mojego Rossiaczka!- Laura chcąc obronić narzeczonego nie wiadomo przed czym, położyła się na nim.
- Skarbie, nie przy wszystkich.- wymruczał uwodzicielsko Ross i klepnął ją w tyłek, a zaraz zaczął płakać. Laura szybko zeszła z niego w obawie, że coś mu zrobiła i sama zaczęła szlochać. Po chwili blondyn zaczął się śmiać, a Laura ze złości, że blondyn z niej żartuje wbijała paznokcie w udo siedzącego obok niej- Riker'a, który powstrzymywał się od krzyku.
- Pójdę po lekarza.
Rydel wyszła z sali i skierowała się w stronę gabinetu doktora. Wyjaśniła mu wszystko, a gdy dowiedziała się czego są to objawy, chciała jak najszybciej wyjść z pokoju by powiedzieć reszcie. Podziękowała lekarzowi i szybko pobiegła w stronę sali brata, zamknęła drzwi i wybuchnęła śmiechem. Gdy się opanowała, wytarła łzy z kącików oczu i spojrzała na resztę.
- Ross ma urojoną ciążę!- krzyknęła i ponownie zaczęła się śmiać.
_______________________
Hej hejcia hejka
Rozdział szybciiiuuuteńko (jak na nas XD)
Ale coś widzę, że nasi czytelnicy WYPAROWALI!
POKAŻE WAM JAK TO ZAUWAŻYŁYŚMY!
Rozdział 33➡ 10 komentarzy
Rozdział 34➡ 6 komentarzy
Rozdział 35➡ 2 komentarze
TAKIE JEST I PUUUF NIE MA WAS
TAKIE JEST I PUUUF NIE MA WAS
GDZIE WY
TĘSKNIMY I SIĘ MARTWIMY
KOCHAMY WAS MISIACZKI ❤
MAM NADZIEJE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBA!
Z GÓRY SORKA ZA BŁĘDY SKARBEŃKA ❤
Już się martwiłam, że Ross jest poważnie chory. Laura najlepsza, gotowa zabić każdego kto stanie jej na drodze. Dobrze, że Rossowi nic nie jest, rozdział wyszedł cudownie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :D
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że Rossowi nic nie jest. Już myślałam, że to coś poważnego. Pod koniec tylko zaczęłam się śmiać. Ross miał urojoną ciążę. Nie mogę z tego. :)
Czekam na next :*
Cudowny rozdział, *-* Już nie mogę doczekać się nexta!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że Rossowi nic nie jest.
No i się nie mogłam zaśmiać, kiedy ma urojona ciążę.
Czekam na next ♡
Dobrze, że Rossowi nic nie jest xd chociaż w sumie jest .... Ale ciąża urojona? !
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to się dalej potoczy
Dlatego z niecierpliwością czekam na next;*
Ross i jego urojona ciąża wygrała wszystko!
OdpowiedzUsuńRozdział boski choć szkoda że taki krótki ;)
Czekam na next i zapraszam do siebie -----> http://life-is-brutal-raura.blogspot.com/2015/12/rozdzia-27.html (Wybacz chamską reklamę ;*)
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:)