Strony

niedziela, 19 kwietnia 2015

Telephone Blog

Jejku, dawno mnie tu nie było :')
    Zostałam nominowana do TB przez Alex Rock, zapraszam na jej bloga > KLIK < (zakochałam się w nim, nie żeby coś ^^). No ale wracając moim tematem było : słodkie lub zboczone opowiadanie z Raurą (wybrałam zboczone hyhy). Kolej na nominacje ode mnie :D
Temat: dowolny (do wyboru para: Raura, Rikessa, Rydellington)
Czas: do końca miesiąca, gdy będzie potrzebne przedłużenie to pisać :D
Nominowani:
- Ktoś ktosiowy
- Karcia Lynch
- NEVERMIND ;x
- Isabelle Grace
- Patiii
- EmiDemi Raura
Wiem, że to ma być 8 osób, ale dalej nie mam pomysłu XD
Mam nadzieje, że mi się udał! 
Komentujesz=Motywujesz hyhy

Może na początek coś o naszych bohaterach.
Ross Lynch- 20 letni chłopak, brązowooki, blondyn, grający w zespole z rodzeństwem i przyjacielem, zbyt pewny siebie oraz nie grzeszy zboczonymi myślami.
Laura Marano- nieśmiała brunetka o brązowych oczach, również ma 20 lat, , ma starszą siostę- Vanessę. Jest aktorką, a także śpiewa. 
Teraz ich raczej nietypowa historia...
    *Narrator*
Za dwa dni są urodziny przyjaciółki Laury, kończy ona 18 lat i urządza imprezę. Brunetka postanowiła zaszaleć i kupić jej coś, co zapamięta. Wstała z łóżka jakoś po 10, poszła z bielizną do łazienki, gdzie wzięła prysznic, umalowała się i zrobiła loki. Następnie skierowała się do szafy po strój na dziś. Po ubraniu się, zeszła ma dół i zjadła przyszykowane przez siostrę kanapki. Po zjedzeniu wyszła z domu i skierowała się w stronę centrum. Ale jest jeszcze nasz blondyn, który szuka prezentu dla swojej kuzynki. Najlepsze jest to, że przyjaciółka Laury, a kuzynka Rossa to jedna osoba. 
    *Laura*
Już od ponad godziny chodzę po sklepach szukając tego prezentu, ale nic nie wpadło mi w oko. Jak można otworzyć 500 rożnych sklepów, w których nie ma nic ciekawego? Przechodziłam koło kolejnej alejki i zobaczyłam wielki, błyszczący i różowy napis ,,SEX SHOP". Odeszłam kawałek, ale po chwili stanęłam. W sumie to nie jest głupi pomysł, bym coś tutaj kupiła. Przecież to osiemnastka, można zaszaleć. Z lekkim wahaniem weszłam do środka. Przy kasie zobaczyłam kobietę po pięćdziesiątce. Okeeey... Nie wnikam. Przechodziłam pomiędzy działami i patrzyłam na produkty, typu: dmuchane lalki, 100 rodzajów prezerwatyw, sznury. Boże, co ja robię w takim sklepie? Ah, no tak. Szukam prezentu. Znalazłam dział z seksownymi ciuszkami. Pogrzebałam trochę w koszyczku i znalazłam czarną bieliznę. Sądze, że to będzie dobre. Zaczęłam oglądać czy nie jest dziurawa lub brudna. Poczułam jak ktoś mnie popycha, a ja ląduje na półce z wibratorami. No świetnie, jeszcze tego brakowało. Zaczęłam je szybko zbierać, wzięłam jednego do ręki, a gdyby tak... Nie!
- Nie patrz na takie gówna, mogę sam sprawić ci przyjemność.- usłyszałam głos nad sobą, podniosłam wzrok i zobaczyłam blondyna, bardzo przystojnego blondyna. Sięgnął po bieliznę, którą upuściłam. Cholera. 
- Mmm... To dla ciebie? Chciałbym cię w tym zobaczyć, a może i bez tego.- tylko się nie rumień, przynajmniej nie w tym momencie. Prychnęłam, by wyjść na taką niedostępną.
- A wiesz, co ja bym chciała?
- Mnie?- puścił oczko, a ja przygryzłam wargę.
- Co? Nie. Ugh, spaliłeś.- wyrwałam mu bieliznę, którą ciągle się bawił i poszłam szybkim krokiem do kasy. Czekałam by to babsko w końcu podeszło, a ta nic. Blondyn pojawił się koło mnie i przybliżył. Złapał mnie za tyłek, a potem ścisnął.
- Mmm... jaki jędrny.- a teraz mnie klepnął.
- Mógłbyś przestać?- spojrzałam na niego.
- Nie.
- Ja cię nie macam, więc przestań.- zdjęłam jego dłoń z mojego tyłka.
- A powinnaś.- zaśmiał się i walnął mnie gumowym siusiakiem w tyłek, a potem rzucił nim w śpiącą sprzedawczynię, trafiając ją w twarz. Dobra nie powinnam się śmiać, ale nie mogę przestać. Zobaczyłam jak blondyn kładzie na taśmę kajdanki, spojrzałam na niego zdziwiona.
- To dla ciebie?
- Nie, dla kuzynki. Ale wiesz w każdej chwili będziemy mogli od niej pożyczyć.- poruszył brwiami, kusząca propozycja... O czym ja myślę. W końcu zapłaciłam za prezent i wyszłam szybko ze sklepu. Teraz jak najszybciej muszę dotrzeć do domu. Podróż udana.
     *Narrator, 2 dni później*
Dzisiaj o 18 zaczyna się impreza. Laura wstała jak zwykle o 12 i zaczęła od śniadania. Powoli zaczęła się szykować, wzięła prysznic i umyła włosy. Wyszła z łazienki w ręczniku i podeszła do szafy i wybrała zestaw, który położyła na łóżku. Ubrała bieliznę i wróciła do łazienki by wysuszyć włosy, uczesać się i zrobić makijaż. Szykowała się powoli, więc skończyła po 16. Spakowała jeszcze do torebki telefon, klucze do domu i portfel. Podeszła do lustra i poprawiła sukienkę i włosy. Założyła szpilki i już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o prezencie. Do przyjaciółki szła pieszo, a dotarła na 17:45. A co z Rossem? Chłopak wstał o 16, nie ważne że po 5 nad ranem dopiero zasnął. Wyszykował się do 17:30, zabrał prezent i przejrzał się w lustrze. Czy na pewno dobrze wygląda . ,,Boski jestem, no po prostu Bóg seksu.''- pomyślał. Wyszedł z domu i pojechał do kuzynki swym samochodem. Na miejscu już było słychać głośną muzykę, z uśmiechem wszedł do domu. Podszedł do stolika gdzie była ogromna ilość prezentów dla dziewczyny. ,,Po cholere jej kupowałem, by nie zauważyła''. Wszedł do salonu i zauważył pełno nachlanych nastolatków. Poszedł do kuchni i zobaczył brunetkę ze sklepu. Podszedł do niej i przytulił od tyłu.
- Wiedziałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni.- szepnął jej do ucha.
A Laura odwróciła się do niego i oparła swoje dłonie o jego tors. Była troszeczkę wstawiona, ale kontaktowała się ze światem i w połowie wiedziała co robi.
- Wiesz, też tak czułam. I wiesz co ci powiem?- stanęła na palcach i szepnęła mu prosto w usta.- Strasznie mnie pociągasz blondi.- i pocałowała go, a on zaczął pogłębiać pocałunek.
Laura podskoczyła i założyła nogi na jego biodrach. Ross zaczął kierować się do sypialni cioci i wujka. Przeszedł przez próg i zamkną drzwi na klucz. Podszedł do łóżka i zrzucił na nie Laurę.
Zaczął ją całować i nie mógł przestać, tak jakby ich usta to dwa magnezu, które w żaden sposób nie chcą się od siebie oderwać. Delikatnie włożył ręce pod jej plecy i rozpiął zamek od sukienki. Laura pozbyła się jego marynarki, a następnie koszulki. Sama zdjęła szpilki i powróciła do całowania Rossa, zaczęła od ust a potem przeszła do klaty. Ponownie powróciła do ust i namiętnie go pocałowała.
Ross przekręcił ją i teraz to on był nad nią. Zaczął całować jej dekolt, brzuch i nogi. Zdjął z niej ostatnie partie ubrań i wpił jej się w usta. Zdjął bokserki, był już na maksa podniecony. Pocałował ją ponownie i wszedł w nią, ona zajęczała mu prosto w usta a ten się uśmiechnął. Można powiedzieć, że to była najlepsza noc w ich dotychczasowym życiu? Sądzę, że tak. Zmęczeni, ale szczęśliwi leżeli koło siebie. 
- Nie wierzę, że to mówię ale kocham cię. Mimo, że nie znam twojego imienia.- odwrócił się do niej i pocałował w czoło.
- Laura.
- Ross. 
    Ciekawy początek znajomości, co? Od urodzin dziewczyny minęły dwa lata, a nasza Raura jest dokładnie tyle samo ze sobą, ale jako para. Dzisiaj są 20 urodziny Lori i rocznica ich poznania. W ten dzień Ross zamierza oświadczyć się Laurze. Wszyscy są u Lori w domu z okazji jej urodzin. Wcześniej Ross przygotował serce z czekoladek na łóżku, gdzie ''bliżej się poznali". Blondyn od początku siedział w tym pokoju, a Lau o tym nie wiedziała dopóki Rydel nie kazała jej tam pójść. Gdy weszła zobaczyła swojego chłopaka. Rzuciła mu się na szyję i pocałowała go, co odwzajemnił. Po chwili odsunął ją od siebie i klęknął. Zadał jej podstawowe pytanie: ,, Czy wyjdziesz za mnie?" Odpowiedzi zapewne się domyślacie, bez żadnych wątpliwości brunetka, zgodziła się.
______________
I jak mi wyszedł? Oceny proszę, tylko szczerze :D Rozdział nie wiem kiedy, ale jakoś po egzaminach. Życzę wszystkim powodzenia! Kocham was :* Liczę na trochę komentarzy <3 ~Szylwia.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 19

#Ross
   Dalej biegaliśmy po fabryce, uciekając przed gościem i szukając wyjścia. Nie wiem, jak ta fabryka może być duża, że nie można znaleźć jednego, cholernego wyjścia. W końcu ktoś się nad nami zlitował i przed nami były wielkie drzwi. Puściłem rękę Lau i zacząłem szarpać się z klamką, niestety wygrywała. Usłyszałem jak gościu jest coraz to bliżej nas, więc szarpnąłem mocniej i coś się ruszyło. Po chwili mężczyzna pojawił się przed nami, a w sumie za mną.
- No, nieładnie tak uciekać.- podchodził do Laury. Chciałem jakoś zareagować, ale brunetka mnie wyprzedziła. Z mordem w oczach kopnęła go prosto w krocze. Ałć. Spojrzała na mnie, wzruszyła ramionami o uśmiechnęła się. Ponownie pociągnąłem za klamkę, a drzwi ani drgnęły. Lau podeszła i odsunęła mnie od drzwi, a sama nacisnęła na klamkę. I co się stało? Drzwi się otworzyły! Pytam się, jak?!
- Zamknij tą buzie i chodźmy stąd.- brunetka pociągnęła mnie za koszulkę i poprowadziła do auta. Dalej będąc w szoku, odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę domu. Między nami panowała cisza.
- Mówiłam żebyś zamknął tą buzię. Zrozum, że w takich bickach jest pełno siły.- podniosła rękę i próbowała napiąć mięśnie.
- Och, no proszę cię.- teraz to ja podniosłem rękę i pokazałem napięte mięśnie.
- Wal się.- pokazała mi język i spojrzała przed siebie. 
Opuściłem rękę i powróciłem do obserwowania drogi. Pozostaje mi jeszcze powiedzenie jej, że musimy się przeprowadzić, a ona spędzi tydzień u sąsiada.
- Ładna dziś pogoda, prawda?- palnąłem na wstępie.
- Ross, ty chyba żartujesz. Pada deszcz, gadaj co się stało.
- Ehh... Nie wiem jak mogę ci to powiedzieć.
- No dawaj! Nie trzymaj mnie w niepewności.- walnęła mnie lekko w ramię. 
- No bo...- ehh, chyba nie dam rady.
- Bo?
- Bo my musimy się przeprowadzić, a ty spędzisz tydzień u sąsiada.- powiedziałem to, tak szybko, że chyba będę musiał to powtórzyć. A tego nie chcę!
- Że co?!
-Bo my musimy...- zacząłem powtarzać, ale zatkała mi usta dłonią.
- To zrozumiałam, ale dlaczego tak?
- Bo gdybym się na to nie zgodził, nie dałby mi żadnych informacji o fabryce. Przepraszam Lau.- powiedziałem ze skruchą i usłyszałem jak wzdycha. Mam nadzieje, że nie jest na mnie zła i dobrze to przyjęła.
- No skoro to dzięki niemu mnie znalazłeś, nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić.
Szczerze? Myślałem, że nie zrobi tego. Byśmy uciekli hen  daleko we dwójkę. Głupoty gadam. Między nami ponownie zapanowała cisza. Jeszcze 10 minut i będziemy w domu, ciekawe co powiedzą, gdy zobaczą, że to ja znalazłem Lau. Zapewne ich miny będę bezcenne. Dojechaliśmy do domu, ale nadal siedzieliśmy w aucie. Spojrzałem na brunetkę, a ona na mnie. Jejku, ale ona ma śliczne oczy... Nie wiem dlaczego, ale zacząłem się do niej zbliżać, a ona nie sprzeciwiała się temu. Nie mogę jej pocałować, nie mogę! Ale z drugiej strony, bardzo pragnę ponownie poczuć smak jej ust. Nie powinienem, to moja przyjaciółka.
- Lau, wierzysz w przyjaźń damsko-męską?- tak, opamiętałem się.
- Wierzę, do chwili gdy jedno z nich się nie zakocha.- powiedziała smutna? Mam takie wrażenie, ale nie zdążyłem się zapytać, bo wysiadła z auta i poszła w stronę domu.

#Laura
   Mam nadzieje, że Ross nie zobaczył zawodu na mojej twarzy. Tak, to prawda, bardzo chciałam by mnie pocałował. Wcześniej to było zauroczenie jego osobą, a teraz? Chyba się w nim zakochałam. Najgorsze jest to, że muszę traktować go jak przyjaciela. Podeszłam do drzwi domu Lynch'ów i weszłam bez pukania do środka. Po chwili poczułam jak ktoś mnie mocno przytula, a raczej rzuca się na mnie.
- Ross, to ty!-  jak się okazało, to Rocku, który właśnie odsuwa mnie od swojego ciała.- Ej, chwila. Ty nie wyglądasz jak Ross.
- No co ty? - odsunęłam go na bok, a sama poszłam w stronę kuchni. Cholercia, głodna jestem. Przeszłam przez próg i poczułam na sobie wiele spojrzeń, a następnie ciał.
- Lau! Ty żyjesz!
- Jak ja się o ciebie martwiłem!
- Skąd się tu znalazłaś?
- Może najpierw mnie puścicie?- nagle nastała ulga i lekkość.- Ross mnie znalazł i tyle. Tak, tak ja też tęskniłam. I dlaczego miałabym nie żyć? A teraz dajcie mi jeść.- nie sądziłam, że wszyscy mnie tak kochają, że rzucili się na lodówkę, która pod tym ciężarem się przewaliła. Nie no, dzięki! Spojrzałam w stronę wejścia do kuchni i zobaczyłam opartego o framugę drzwi, Rossa. Był bardzo zadowolony i trzymał jakąś torbę w ręku. Wskazał na mnie i palcem pokazał, że mam podejść do niego. Spojrzałam na kłócącą i tarzającą się rodzinkę, a następnie na blondyna. Wzruszyłam ramionami, wstałam od stołu i ruszyłam w stronę Rossa. Już chciałam się spytać, o co chodzi, a on? Pobiegł na górę, a mi nie pozostaje nic innego, jak pójście za nim. Otworzyłam drzwi od jego pokoju, a na środku był koc z elektrycznymi świeczkami. Zamknęłam drzwi na klucz, a potem usiadłam koło blondyna na kocu. Wzięłam do ręki jedną ze świeczek i spojrzałam zdziwiona na Rossa.
- Kupiłem takie na wszelki wypadek byś się nie oparzyła albo żebyśmy przypadkiem nie spalili domu.
Zaśmiałam się na jego słowa, on jest taki kochany.
- A co masz w tej torbie?- wskazałam na dużą torbę czymś wypełnioną po brzegi, ale on zasłaniał ją i nie mogłam zobaczyć co w niej jest.
- A takie małe zakupki.- zaczął wyjmować z niej żelki, ciastka, chipsy, popcorn i cukierki. Jestem w raju! Lau, tylko się nie śliń. Tego było mi trzeba.
- A z jakiej to okazji, mogę wiedzieć?
- Postanowiłem, że uczcimy to, że jesteś w domu. Cała i zdrowa.- ukazał szereg zębów i puścił mi oczko. Nie powiem, ale to było słodkie. Siedzieliśmy w miłej atmosferze, muzyka leciała z radia, my śmialiśmy się i zajadaliśmy. Ale w pewnym momencie, Ross spoważniał i spojrzał na mnie.
- Odkąd cię poznałem nie zadałem ci jednego, a najważniejszego pytania.
- A co to, za pytanie?
- Czy masz chłopaka?- powiem szczerze, że zszokował mnie tym. Ale odpowiedź była prosta.
- Nie mam.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem gotowa na poważny związek. A ty masz dziewczynę?
- Nie.
- Czemu?- bardzo mnie to ciekawiło. Nie chciał się całować, a poza tym jest świetnym kandydatem na ukochanego. Spojrzałam na niego i czekałam na odpowiedź. Po chwili zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- Bo nie jesteś gotowa.
~~~~~~~~~~~~~~~
Witam moje skarby!
Dodaje wam tu kolejny rozdział :D Co tam u was? Nabraliście kogoś wczoraj? No właśnie! Życzę wam wesołych świąt, dobrego żarełka <3 Dacie mi dużo komentarzy z okazji świąt? :D Dobra, teraz muszę was przeprosić za te wszystkie przerwy, które spowodowane są brakiem weny :/ Także, przepraszam miśki! Jeszcze mam informację, że w tą niedziele lecę do Włoch na tydzień, więc nie będę miała jak dodać rozdziału! ehh no ale po powrocie coś naskrobię :D kocham was! ~Szylwia.
(Kocham tego gifa! *-* hahaha)